| -Plan prosty i skuteczny. A jeśli czary robić - czy te miksturki, to dym raczej odpada. Bo tak samo jak im nam też przeszkadza. A nawet jeśli zestrzelisz, Aldricu, Livriana to i tak mamy jeszcze 6 wojów i kilku strzelców. Więc walka w bezpośrednim kontakcie będzie nieunikniona -na tą myśl Rudgar uśmiechnął się nieudolnie. -bo wystzelać wszystkich nie dasz rady. Zresztą strzelców pozostawiam magii i strzałom. Ja z Longbeardem zajmiemy się obstawą. - ostatnie zdanie powiedział jak profesjonalista. Widać po nim było iż nie jedna czaszka pękła pod naporem jego młota.
Rudgar podszedł do jednego z krzeseł i usiadł, wcześniej ściągając masywny młot z pleców. Młot ważył na pewno wiele i oprócz krasnoluda nikt nie uniósł by go a co dopiero nim walczyć. Lecz w rękach sigmaryty wydawał się on lekki. Krzesło zatrzeszczało ostrzegawczo pod ciężarem akolity |