Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-07-2013, 19:12   #31
wysłannik
Wiedźmołap
 
wysłannik's Avatar
 
Reputacja: 1 wysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputację
Kapłan nie miał w zwyczaju picia piwa czy wina, dlatego zakaz obowiązujący w obozie mu nie przeszkadzał. Jak miał to w zwyczaju, wstał wcześnie rano by nie marnować dnia. Odprawił poranne modły i wysłuchał słów dowódców ekspedycji, a rozchodziło się o wary. Wart nie były dla Esmera czymś nowym. Nie raz pełnił wartę w świątyni, więc i teraz mógł to zrobić, pilnując obozu.

Towarzyszyła mu elfka. Nie przeszkadzało mu tu. Na początku mało ze sobą rozmawiali, w zasadzie wcale. Może dlatego że mieli do wykonanie zadanie, w postaci zwiadu, a może dlatego że była to nowa znajomość.
Podczas drugiej rundki po lesie jednak odezwał się do elfki
- Wybaczcie śmiałość pytania, pani, ale co was skłoniło do przyłączenia się do ekspedycji krasnoludzkiej? - zapytał spokojnym i zrównoważonym tonem kapłan
Elfka spojrzała na kompana kontem oka spod kaptura. Chwilę przetrzymała w ciszy pytanie aż w końcu wydała z siebie głos. - Zlecenie jak każde inne. - Spojrzała na niego spod kaptura tym razem jej twarz wyłoniła się z niego w pełni. - A waćpan jakieś wyższe cechy skłoniły do takiego trudu ? - Jej oczy zagłębiały się szukając odpowiedzi w oczach rozmówcy jakby chciała wyczytać wypowiedź nim nastąpi. Speszyła się jednak gdy tylko spotkała się z odwzajemnieniem spojrzenia. Wtedy jej wzrok powędrował znów w inną stronę na pozór szukając wrogich jednostek.
Nie do końca potrafił odczytać rekcję elfki, jednak zadziwiło go w jaki sposób mu odpowiedziała. Mówiła sprawnie w żargonie... na pewno nie elfickim, nie takim jaki znał.
- Ja po Imperium Świętego Sigmara chodzę i o nim ludziom mówię, więc podróż tutaj nie jest dla mnie trudem. Krasnoludom, jako przyjaciołom Sigmara, służyć wiedzą chcę i wsparciem, tak w walce jak i duchowym. - odpowiedział dalej spokojnym tonem, niczego wyraźnie nie akcentując. Sam dalej nie szukał już spojrzeń elfki, widział że jej oczy były czujne i zwrócone na las.
Jak tylko kompan zaczęła odpowiadać skierowała w jego stronę na chwilę wzrok, by sekundę później, już znów szukać czegoś niepokojącego w ich otoczeniu. - To może pan coś szczególnego opowiedzieć o wielmożnym Świętym Sigmarze rzec. Bo do mnie słuchy nie dotarły o uf człowieku. - zwolniła tępa zatrzymała się i spojrzała na twarz rozmówcy, tym razem bystrym wzrokiem, który łaknął wiedzy. Stała tak może krok od ciebie zwrócona ciałem do ciebie i czekała na odpowiedź. Jej oczy niebieskie czekały na reakcję. Patrzyła na ciebie z góry gdyż była wyższa.
Kapłan spojrzał elfce w oczy by spróbować wyczuć czy nie kłamie. Nie kłamała, faktycznie nie słyszała nigdy o Sigmarze. Na początku Esmer nie mógł w to uwierzyć, jak można nie słyszeć o Sigmarze będąc w Imperium. Jednak była elfką, miała prawo nie wiedzieć. Ta niewiedza była zarazem odpowiedzią na inne pytania dotyczącej elfki, była tutaj na pewno krótko, może nie znała jeszcze dobrze świata? Zastanawiało go ile może mieć lat, bo po elfach ciężko było to stwierdzić.
- Sigmar, droga pani, jest siłą jednoczącą Imperium i jego obrońcą - zaczął powoli, patrząc na nią - Sigmar, zwany Młotodzierżcą, otaczany jest szczególną czcią i uwielbieniem we wszystkich zakątkach Imperium. Jest strażnikiem swego ludy, jego tarczą i młotem. Jego imię podtrzymuje w ludziach nadzieję i daje wiarę w to, że nieprzerwane najazdy sił Chaosu nigdy nie zdołają pokonać Imperium. To dzięki niemu dziś możemy stąpać po krainie tej krainie. Żył on wieki temu, gdy w tych krainach gościło barbarzyństwo i gdy poszczególne plemiona walczyły ze sobą nawzajem bądź z goblinami, chociaż Chaos już wtedy obcy nie był. Były to czasu gdy elfy zaczęły opuszczać te ziemie a krasnoludy zamknęły się w górskich twierdzach a ludzie ciągle byli nękani przez siły chaosu, krwiożerczych orków, nikczemnych goblinów i ożywieńców. Ale już za młodu Sigmar okrył się chwałą, bowiem uratował pewnego razu króla krasnoludów, Kurgana Żelaznobrodego, z łap orków. W podzięce za ten czyn król krasnoludów wręczył mu młot Ghal Maraz, który do dziś jest symbolem sojuszu pomiędzy nami, ludźmi i krasnoludami. Sigmar był wodzem plemienia Unberogenów i jako wódz nie mógł patrzeć na zło, jakie się szerzy. Zebrawszy armię wyplenił ze wzgórz i lasów stwory, które mieszkały tam od lat. Widząc sukcesy bitewne Sigmara przyłączyły się do niego inne plemiona a za ich pomocą ludzie zdołali wypędzić zielonoskórych. Tak oto narodziło się Imperium. Jednak to nie był koniec. Sigmar działał dalej, ale niestety na to chyba teraz czasu nie mamy - powiedział dumny z tego, że mógł kolejnej osobie opowiedzieć o Sigmarze.
- Chyba nie jesteś zbyt długo w Imperium, prawda? - zapytał jeszcze
- Niedługo ! Większość czasu spędziłam w lesie Loren. Panie. - odwróciła się i znów zaczęła się rozglądać. Przymrużyła oczy i szukała czegoś co wyczuwała. Zaczęła się rozglądać nerwowo i ścisnęła rękojeść miecza. Nie dobywała go jednak od razu bo nie miała po co. Głupie uczucie jeszcze chwilę ją męczyło. Ruszyła energicznie przed siebie tuż obok kompana.

Sigmaryta spostrzegł dziwny znak na drzewie. Nie miał pojęcia co przedstawiała.
- Co to takiego? - zapytał cicho sam siebie. Następnie spojrzał na elfkę, a ta ciągle wpatrywała się uważnie w las, jakby czegoś oczekiwała. Słusznie zresztą, jak się okazało. Krasnoludzki sierżant krzyknął że goblin ucieka w lesie, więc zwiadowcy zaczęli działać. Elfka błyskawicznie zmieniła swoją pozycję i biegła między drzewami wprawnie niczym sarna. Esmer aż taki zwinny nie był. Świst strzały i nic, goblin żył ale wywalił się, co go straciło, bo nie zdążył już wstać i uniknąć ciosu kapłana. Akcja była krótka ale wystarczyła by podnieść napięcie sytuacji. Ciało goblina kapłan postanowił zabrać ze sobą, by inni go nie znaleźli.

Kriegerisch rzucił ciało goblina pod nogi krasnoludzkich wartowników
- Wolałem je zabrać by reszta zielonych się za szybko nie spostrzegła. Może pomyślą że zjadł go jakiś niedźwiedź - powiedział do sierżanta.
 
__________________
"Inkwizycja tylko wykonuje obowiązki, jakie na nią nałożono. Strach przed nią jest zbyteczny; nienawiść do niej, to herezja." - Gabriel Angelos, Kapitan 3 Kompanii Krwawych Kruków.
wysłannik jest offline