Pirat wpatrywał się w niewidoczny punkt w przestrzeni który powoli, lecz i tak nazbyt szybko zbliżał się do nich. Przeklął niezrozumiale starając się znaleźć możliwości wyjścia z sytuacji siedząc w fotelu pilota. Nie namyślał się długo, reakcja była szybka. Zaczął wytracać prędkość i pozornie poddawać się wymaganym procedurom kontrolnym. Prawda jednak była inna, nie chciał dawać im jakiegokolwiek powodu do podejrzeń, a wytracając prędkość do minimalnej zyskiwali na czasie. Po pewnym czasie miał dość namysłu i odezwał się do osób zgromadzonych w messie nie ruszając się z fotela i uporczywie wpatrując się w przestrzeń przed nimi.
- To Oromianie.. - powiedział mląc słowa jakby jakby jadł coś wyjątkowo obrzydliwego - ..religijne świry. Szukają swojego Kreatora który nie istnieje i wyrzekają się przyjemności... - spojrzał na nich obracając się w fotelu i wstając powiedział poważnie - Jak myślicie, co zrobią jak odkryją na tym statku alkohol i tytoń? Towary luksusowe? Wątpię... prędzej przemyt, kontrabanda i Hektańska propaganda.
Podszedł do Aayi zdejmując z szyi chip kredytowy i wręczył jej go mówiąc
- Dwa kafle ode mnie, Aaya, Haviland, zajmijcie się nimi, a ja ukryje "towary zakazane" i ludzi. To ludzie pobożni więc wiecie... pielgrzymka? Odnowa duchowa? Na krągłe... coś wymyślicie. - powiedział i ruszył w kierunku wyjścia z sali odpraw po czym poważnie rzucił przez ramię - No, i będę potrzebował waszej pomocy. Wszystki alkohol i tytoń, bez wyjątku musimy ukryć.
Swoje już w życiu nachował i pozyskał okradając przemytników... zazwyczaj z góry upatrzonych przewodników, więc wiedział gdzie najlepiej coś ukryć choć dawał głowę, że jeszcze wielu skrytek nie znał i sposobów nie znał. Pokrewna dziedzina jak to mówią, a jednak całkowicie inna. |