Tass nie zamierzał ruszać na bagna. Na pewno nie zamierzał iść gdzieś, gdzie sam Tupik się nie chciał wybierać, a już z pewnością nie w towarzystwie tego zaplutego krasnoluda. Tak więc halfling postanowił zostać we wsi i po towarzyszyć przyjacielowi, którego tak dawno już nie widział, a jednocześnie być mu pomocą, podporą i ochroną w razie gdyby ktoś pokusił się na majątek lub życie Grotołaza.
Niziołki więc spędzały razem ogromną ilość czasu, rozmawiając i śmiejąc się od ucha do ucha. A żeby być bardziej dokładnym i bliższym prawdy, Tupik gaworzył jak to miał w zwyczaju praktycznie się nie zamykając i śmiejąc co chwila, natomiast Tass w skupieniu słuchając opowieści kompana. Wkrótce jednak komary i ciągła wilgoć zaczęły coraz bardziej nastręczać się niziołkom, więc razem zgodnie udali się do oberży, w której jeszcze całkiem nie dawno miejsce miała jakaś rozróba, aby się napić i pożywić.
Gdy siedzieli we dwóch za stołem, a Tass skończył swoją gumowatą ośmiornicę, wytarł usta chusteczką i spojrzał na Tupika.
- Dobrze. Mam do ciebie prośbę. Chciałbym abyś mi dokładnie opisał jak sobie wyobrażasz ubicie tej kreatury. Nie szczędź szczegółów znam cię zbyt dobrze, by wiedzieć, że masz jakiś plan w zanadrzu. Tak więc chciałbym go poznać dokładnie. Zamieniam się więc w słuch.
__________________ "Dum pugnas, victor es" - powiedziałaś, a ja zacząłem się zmieniać... |