Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-07-2013, 11:34   #26
Mekow
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
Nastał kolejny, wcześnie rozpoczęty i naprawdę aktywny dzień. Z samego rana musztra i ćwiczenia, a do tego naprawdę fatalne żarcie. Kiedy dojdzie ta cholerna paczka?... Ale co najgorsze, był to typowy rozkład zajęć jaki im serwowano w ramach szkolenia i jaki jeszcze długo będą mieli. Po przemaglowaniu psychicznym przez Inkwizytora poprzedniego dnia, nadeszła po prostu kolej na wyzwania fizyczne. Niestety nie mieli czasu dla siebie, aby móc go przeznaczyć na współpracę. Ale byli na tyle profesjonalistami, że samo im to jakoś przychodziło... przynajmniej takie odnosiła wrażenie.
Zawody w kill hous były miłą odmianą. Było to coś bardziej praktycznego, niż zwykłe ćwiczenia fizyczne, czy też ćwiczenia hartujące, jak to się je czasem nazywało. Jednocześnie kill house było jedną z tych rzeczy, dzięki której udawało im się popracować nad współpracą w drużynie - nawet Kenshiro zaczął się udzielać w rozmowach.

Finał "zawodów" i związane z nim zmiany, jakoś brzydko pachniały. Postrzał gumową amunicją bolał bardziej niż prawdziwą. Zwykle nie zabijał, ale potrafił nieźle uszkodzić, począwszy od pękniętych kości, przez naderwany mięsień i inne uszkodzenia, kończąc na głupich ale trzymających się wiele dni siniakach. Sara wiedziała, że ta zamiana broni musiała wynikać z konkretnego powodu, albo mieć konkretny cel. I tu pojawiały się dwie możliwości. Albo dowództwo chciało by załatwili sprawę między sobą w warunkach bardziej do tego odpowiednich niż kantyna. To by im się chwaliło. Albo chciano wystawić ich drużynę, na co wystarczyłby przepływ informacji od siedzących za monitorami Surveillancu do drużyny drugiej, lub jakaś inna niespodzianka. W końcu drużyna karna, a chyba za taką ich uważali, nie mogła okazać się najlepsza, prawda? Zawsze warto było być przygotowanym na najgorsze, przynajmniej na tyle na ile można.

Sara sprawdziła amunicję już wcześniej. Gdyby wśród gumowych znalazł się jeden normalny i kogoś zabił, byłaby to wyłącznie jej wina. Teraz upewniła się jeszcze, że jej hełm prawidłowo trzyma się głowy, po czym przeładowała broń. Plan działania był gotowy i należało go "tylko" wykonać.
Rozpoczęli ćwiczenia. Sara zgodnie z ustaleniami ruszyła biegiem do drzwi po prawej stronie pomieszczenia, podążając za przypakowanym i wyrośniętym Cortezem. Zważywszy na rozmiary mężczyzny, krycie się za nim było banalnie proste. Zza jego pleców, z boku, wystawiała tylko dwie rzeczy: część głowy, na tyle aby dobrze wszystko widzieć, oraz karabin, aby móc zrobić co trzeba, gdy coś zobaczy.
Pierwsze pomieszczenie - czysto. Zameldować, szeptem. Korytarz - czysto. Zameldować, szeptem. Sara i Cortez przemieszczali się do przodu szybko i prawidłowo, sprawdzając pomieszczenia od podłogi po sufit. Ruszyli dalej, tak jak zawsze w kill hous. Zamierzali sprawdzać kolejne pomieszczenia i korytarze, meldując Derrenowi (czyli Delta) w dwóch słowach o czynionych postępach i oczywiście zwracać uwagę na postępy innych.
Mieli swój plan działania. Idąc dalej, chcieli sprawdzić pomieszczenie po prawej stronie, łącząc to z nasłuchem na kolejne sąsiadujące. Potem powrót do korytarza i sprawdzenie pokoju po lewej, z którego potem mieli zamiar przejść dalej. Następnie czekał na nich korytarz, sprawdzą go oczywiście, na wprost i po prawej. Teoretycznie będą mogli nawiązać tu kontakt wzrokowy z pozostałymi członkami drużyny, ale nie miało to znaczenia. Przejdą parę kroków na wprost i sprawdzą ominięte wcześniej pomieszczenie po lewej. Jeśli ktoś by tam na nich czekał i wiedział skąd mają przyjść, spodziewałby się raczej wtargnięcia z tej drugiej strony. Powrót na korytarz, oczywiście z ponownym jego sprawdzeniem - to że był czysty, nie znaczy że kilkanaście sekund później nadal taki będzie. W dalszej kolejności mieli zamiar ruszyć korytarzem i kierować się na punkt B. Oczywiście sprawdzając po drodze boczne pomieszczenia i meldując o postępach.
Oczywiście jeśli ktoś z drużyny, zamelduje kontakt z wrogiem, plan będzie trzeba zmodyfikować i szybko zajść przeciwnika z flanki lub od tyłu.
Osobiście, Sara nie chciała przegapić okazji spotkania z Werfelem "rudym" na polu walki i postrzelenia go w czułe miejsce poniżej pasa. Aczkolwiek nie miała najmniejszego zamiaru narazić kogoś z jej drużyny, czy nawet całej akcji, z powodu osobistych zachcianek. Najpierw obowiązek, potem... mniej ważny obowiązek. A przyjemności będą najwcześniej na przepustce.
 
Mekow jest offline