Jan Wymierski:
Generał ruszył za zastępcą. Rozejrzał sie chwilę po pomieszczeniu, a następnie usiadł na wskazanym krześle. Oczywiście zostawiają bałagan - pomyślał. Nie przepadał za Prefekturą i domyślał się, że i oni nie przepadają za wojskowymi. To był dwa całkiem odmienne zawody. Wielu z nich walczyła o to samo, jednak w całkowicie odmienne sposoby.
- Oczywiście, źe będę z wami współpracował, nie mam i miałem innego zamiaru, może mi Pan wierzyć, lecz żeby odpowiedzieć na Pańskie pytania, będę zmuszony coś Panu powiedzieć. Prosiłbym, aby to co padnie miedzy nami, nie zostało wyniesione z tego pokoju, dobrze ? - Wymierski spojrzał na Desmeretsa. Nie lubił takich ludzi jak on.
- Jakiś czas temu, zostałem poinformowany, iż ktoś planuje zamach lub coś w tym stylu na Konsula, kto mi to powiedział, niech zostanie moją tajemnicą. Jako że nie chciałem wzbudzać paniki w armii, postanowiłem wziąźć sprawy w swoje ręce i rozpocząć swoje małe, nieoficjalne śledztwo. Wiedziałem, iż wy również coś podejrzewacie, jednak nie powiadomiłem was, w armii i tak pewnie byście wiele nie zdziałali, a ja... Sam Pan wie. udawałem się teraz do genreała Pichegru, aby z nim porozmawiać i ewentualnie przeszukać dyskretnie jego mieszkanie. Było oczywiście pewne, że i moje i wasze podejrzenia padną na niego, jednak nie chciałem go o nic oskarżać. Ale teraz chyba zakończyło sie moje śledztwo - Jan uśmiechnął się i wyczekiwał na reakcje Desmeretsa. |