Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-01-2007, 17:40   #84
Khalida
 
Reputacja: 1 Khalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnie
Shannqa
Podała mu czysty ręcznik i skinęła głową z uśmiechem.
-Miło mi to słyszeć- powiedziała na jego słowa. - Mam nadzieje że i nawzajem- dodała z przekorą.

Nathaniel
Uśmiechnął sie szeroko i pocałował ją w policzek. Przez jego głowe przebiegła myśł.. Ale od razu ją wyrzucił z głowy. Moze kiedyś powiedział sam w myśłach do siebie...

Shannqa
Znów uśmiechnęła sie krzywo, tym razem jednak lekko znacząco. Wróciła do ubierania - usiadła na podłodze i zaczęła zakładać buty po czym obserwowała Nathaniela. Złapała biegajacego wokół jej stóp szczurka i posadziła go sobie na kolanach.

Nathaniel
Wyszedł z balii z wodą, wziął ręcznik który podała mu Shan i zaczął się wycierać stojąc niedaleko niej, czuł sie o niebo lepiej po kąpieli i po rozmowiei nie tylko..... Popatrzył na nią
- Nasz gośc przybedzie dopiero niebawem prawda ? Czy dałabyś sie zaprosić na spacer ? - Zapytał z nutka niepewności w głosie ale sądził ze nie wyłapie ona tego mankamentu, zaczął wycierać blizne i skrzywił sie tak jakby to nie była szrama lecz nadal otwarta rana...

Shannqa
Przeniosła Sokratesa na ramię, wstała i podeszła do Nathaniela. Delikatnie dotknęła palcami blizny. Spojrzała na niego pytająco

Nathaniel
Spojrzał jej w oczy ze smutkiem- Gdy ja otrzymałem tą rane Zginęła.... pewna kobieta boli do dzisiaj bo zadana magiczną bronią Maga kosą. Odgarnął kosmyk z jej czoła i uśmiechnął tak jak ona to zazwyczaj robi kącikiem ust.. - Dlatego ich nie lubie.... To co z tym spacerem ? Próbował zmienić temat. Chciałby by się zgodziła i pobyć z nią sam na sam ale nie chciał pokazwać zadnych uczuć wiec pomyślał ze jeżeli sie zgodzi to wezmie takze Genta.

Shannqa
Pokiwała głową.
-Jasne, możemy pójść- zgodziła sie. Podeszła do swojego płaszcza. Zdjęła Sokratesa ze swojego ramienia. Przez chwilę zastanawiała sie co z nim zrobić, po chwili położyła go sobie na głowie. Założyła płaszcz i dopiero wtedy położyła szczurka spowrotem na ramieniu. Czekała na Nathaniela

Nathaniel
Ubrał sie szybko- Dziekuje - powiedział do niej i gdy szedł w strone drzwi tak jakby od niechcenia musnął jej reke. -Chodzmy, weżmiemy także Genta chyba ze nie chcesz spojrzał na nią...

Shannqa
Wzruszyła ramionami, a jej twarz nic nie wyrażała.
-Możemy go zabrać,... odparła, ale wydawało sie że chciała coś dopowiedzieć.

Nathaniel
Slucham dalej Shan, co sie jeszcze tobie cisnie na język jak drużyna to szczerze - Usmiechnąl sie do niej i popatrzył w oczy - Prosze

Shannqa
-[user=3665, 3787][i]Gent wydaje sie sympatyczny, ale... za bardzo podejrzliwy, a przez to i ja mu troszkę nie ufam...[/user] stwierdziła

Nathaniel
Przez chwile w jego głowie narodziła sie myśl ze może chce pobyć z nim sama. Ehh.... Głupi najemniku..- Wiec dobrze chodzmy, zabierzemy go ale po prostu bedziemy uważac co mówimy- Ucałował ja jeszcze raz w policzek i wyszedł. Jesteś .... Szkoda słów.

Shannqa
Spojrzała za nim lekko zaciekawiona. Westchneła i wyszła za nim do głównej sali.

Nathaniel
Wszedł do jadalni siedział tam Gent z człowiekiem w podniszczonym płaszczu. - Idziemy na spa... pozwiedzać miasto - powiedział delikatnie "nie wiedząc co powiedzieć " Przyłączysz sie do nas?. Odwrócił sie w strone Shan...
 
__________________
Każdy powinien mieć motto.
Nawet jeśli jest dziwne:
"I'm greedy, not stupid..."
Widzicie?
Khalida jest offline