Shannqa
Podała mu czysty ręcznik i skinęła głową z uśmiechem.
-Miło mi to słyszeć- powiedziała na jego słowa. - Mam nadzieje że i nawzajem- dodała z przekorą. Nathaniel
Uśmiechnął sie szeroko i pocałował ją w policzek. Przez jego głowe przebiegła myśł.. Ale od razu ją wyrzucił z głowy. Moze kiedyś powiedział sam w myśłach do siebie... Shannqa
Znów uśmiechnęła sie krzywo, tym razem jednak lekko znacząco. Wróciła do ubierania - usiadła na podłodze i zaczęła zakładać buty po czym obserwowała Nathaniela. Złapała biegajacego wokół jej stóp szczurka i posadziła go sobie na kolanach. Nathaniel
Wyszedł z balii z wodą, wziął ręcznik który podała mu Shan i zaczął się wycierać stojąc niedaleko niej, czuł sie o niebo lepiej po kąpieli i po rozmowiei nie tylko..... Popatrzył na nią
- Nasz gośc przybedzie dopiero niebawem prawda ? Czy dałabyś sie zaprosić na spacer ? - Zapytał z nutka niepewności w głosie ale sądził ze nie wyłapie ona tego mankamentu, zaczął wycierać blizne i skrzywił sie tak jakby to nie była szrama lecz nadal otwarta rana... Shannqa
Przeniosła Sokratesa na ramię, wstała i podeszła do Nathaniela. Delikatnie dotknęła palcami blizny. Spojrzała na niego pytająco Nathaniel
Spojrzał jej w oczy ze smutkiem- Gdy ja otrzymałem tą rane Zginęła.... pewna kobieta boli do dzisiaj bo zadana magiczną bronią Maga kosą. Odgarnął kosmyk z jej czoła i uśmiechnął tak jak ona to zazwyczaj robi kącikiem ust.. - Dlatego ich nie lubie.... To co z tym spacerem ? Próbował zmienić temat. Chciałby by się zgodziła i pobyć z nią sam na sam ale nie chciał pokazwać zadnych uczuć wiec pomyślał ze jeżeli sie zgodzi to wezmie takze Genta. Shannqa
Pokiwała głową.
-Jasne, możemy pójść- zgodziła sie. Podeszła do swojego płaszcza. Zdjęła Sokratesa ze swojego ramienia. Przez chwilę zastanawiała sie co z nim zrobić, po chwili położyła go sobie na głowie. Założyła płaszcz i dopiero wtedy położyła szczurka spowrotem na ramieniu. Czekała na Nathaniela Nathaniel
Ubrał sie szybko- Dziekuje - powiedział do niej i gdy szedł w strone drzwi tak jakby od niechcenia musnął jej reke. -Chodzmy, weżmiemy także Genta chyba ze nie chcesz spojrzał na nią... Shannqa
Wzruszyła ramionami, a jej twarz nic nie wyrażała.
-Możemy go zabrać,... odparła, ale wydawało sie że chciała coś dopowiedzieć. Nathaniel Slucham dalej Shan, co sie jeszcze tobie cisnie na język jak drużyna to szczerze - Usmiechnąl sie do niej i popatrzył w oczy - Prosze Shannqa
-[user=3665, 3787][i]Gent wydaje sie sympatyczny, ale... za bardzo podejrzliwy, a przez to i ja mu troszkę nie ufam...[/user] stwierdziła Nathaniel
Przez chwile w jego głowie narodziła sie myśl ze może chce pobyć z nim sama. Ehh.... Głupi najemniku..- Wiec dobrze chodzmy, zabierzemy go ale po prostu bedziemy uważac co mówimy- Ucałował ja jeszcze raz w policzek i wyszedł. Jesteś .... Szkoda słów. Shannqa
Spojrzała za nim lekko zaciekawiona. Westchneła i wyszła za nim do głównej sali. Nathaniel
Wszedł do jadalni siedział tam Gent z człowiekiem w podniszczonym płaszczu. - Idziemy na spa... pozwiedzać miasto - powiedział delikatnie "nie wiedząc co powiedzieć " Przyłączysz sie do nas?. Odwrócił sie w strone Shan...
__________________ Każdy powinien mieć motto.
Nawet jeśli jest dziwne:
"I'm greedy, not stupid..."
Widzicie? |