Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28-01-2007, 16:01   #81
 
Corran's Avatar
 
Reputacja: 1 Corran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumny
Złapał ją za ręke a co z twoimi.... - Przemilczał słowo rodzice bo widział jaki ból jej sprawiało, ucałował delikatnie ręke. Przypomniała mu sie pewna kobita z ich kompani t owlaśnie wtedy ..... Otrząsnął sie z zadumy i popatrzył jej w oczy
 
__________________
Dyplomata to ktoś, kto mówi ci abyś poszedł do diabła, a ty cieszysz się na podróż...
Corran jest offline  
Stary 28-01-2007, 16:04   #82
 
Khalida's Avatar
 
Reputacja: 1 Khalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnie
Uśmiechnęła sie trochę krzywo i poklepała go lekko po policzku.
-To sie wydarzyło nie tak dawno temu. Za wcześnie jest bym mogła o tym mówić - odparła ze smutkiem.
 
__________________
Każdy powinien mieć motto.
Nawet jeśli jest dziwne:
"I'm greedy, not stupid..."
Widzicie?
Khalida jest offline  
Stary 28-01-2007, 16:09   #83
 
Corran's Avatar
 
Reputacja: 1 Corran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumny
- Czy możesz mi podać ręcznik- rzekł jakby od niechcenia -
[user=3173]Jesteś jedyna osoba której chyba będę mógł zaufać [/user] - Szepnął nachylajac sie do jej ucha gdy wstał z balii.
 
__________________
Dyplomata to ktoś, kto mówi ci abyś poszedł do diabła, a ty cieszysz się na podróż...
Corran jest offline  
Stary 28-01-2007, 17:40   #84
 
Khalida's Avatar
 
Reputacja: 1 Khalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnie
Shannqa
Podała mu czysty ręcznik i skinęła głową z uśmiechem.
-Miło mi to słyszeć- powiedziała na jego słowa. - Mam nadzieje że i nawzajem- dodała z przekorą.

Nathaniel
Uśmiechnął sie szeroko i pocałował ją w policzek. Przez jego głowe przebiegła myśł.. Ale od razu ją wyrzucił z głowy. Moze kiedyś powiedział sam w myśłach do siebie...

Shannqa
Znów uśmiechnęła sie krzywo, tym razem jednak lekko znacząco. Wróciła do ubierania - usiadła na podłodze i zaczęła zakładać buty po czym obserwowała Nathaniela. Złapała biegajacego wokół jej stóp szczurka i posadziła go sobie na kolanach.

Nathaniel
Wyszedł z balii z wodą, wziął ręcznik który podała mu Shan i zaczął się wycierać stojąc niedaleko niej, czuł sie o niebo lepiej po kąpieli i po rozmowiei nie tylko..... Popatrzył na nią
- Nasz gośc przybedzie dopiero niebawem prawda ? Czy dałabyś sie zaprosić na spacer ? - Zapytał z nutka niepewności w głosie ale sądził ze nie wyłapie ona tego mankamentu, zaczął wycierać blizne i skrzywił sie tak jakby to nie była szrama lecz nadal otwarta rana...

Shannqa
Przeniosła Sokratesa na ramię, wstała i podeszła do Nathaniela. Delikatnie dotknęła palcami blizny. Spojrzała na niego pytająco

Nathaniel
Spojrzał jej w oczy ze smutkiem- Gdy ja otrzymałem tą rane Zginęła.... pewna kobieta boli do dzisiaj bo zadana magiczną bronią Maga kosą. Odgarnął kosmyk z jej czoła i uśmiechnął tak jak ona to zazwyczaj robi kącikiem ust.. - Dlatego ich nie lubie.... To co z tym spacerem ? Próbował zmienić temat. Chciałby by się zgodziła i pobyć z nią sam na sam ale nie chciał pokazwać zadnych uczuć wiec pomyślał ze jeżeli sie zgodzi to wezmie takze Genta.

Shannqa
Pokiwała głową.
-Jasne, możemy pójść- zgodziła sie. Podeszła do swojego płaszcza. Zdjęła Sokratesa ze swojego ramienia. Przez chwilę zastanawiała sie co z nim zrobić, po chwili położyła go sobie na głowie. Założyła płaszcz i dopiero wtedy położyła szczurka spowrotem na ramieniu. Czekała na Nathaniela

Nathaniel
Ubrał sie szybko- Dziekuje - powiedział do niej i gdy szedł w strone drzwi tak jakby od niechcenia musnął jej reke. -Chodzmy, weżmiemy także Genta chyba ze nie chcesz spojrzał na nią...

Shannqa
Wzruszyła ramionami, a jej twarz nic nie wyrażała.
-Możemy go zabrać,... odparła, ale wydawało sie że chciała coś dopowiedzieć.

Nathaniel
Slucham dalej Shan, co sie jeszcze tobie cisnie na język jak drużyna to szczerze - Usmiechnąl sie do niej i popatrzył w oczy - Prosze

Shannqa
-[user=3665, 3787][i]Gent wydaje sie sympatyczny, ale... za bardzo podejrzliwy, a przez to i ja mu troszkę nie ufam...[/user] stwierdziła

Nathaniel
Przez chwile w jego głowie narodziła sie myśl ze może chce pobyć z nim sama. Ehh.... Głupi najemniku..- Wiec dobrze chodzmy, zabierzemy go ale po prostu bedziemy uważac co mówimy- Ucałował ja jeszcze raz w policzek i wyszedł. Jesteś .... Szkoda słów.

Shannqa
Spojrzała za nim lekko zaciekawiona. Westchneła i wyszła za nim do głównej sali.

Nathaniel
Wszedł do jadalni siedział tam Gent z człowiekiem w podniszczonym płaszczu. - Idziemy na spa... pozwiedzać miasto - powiedział delikatnie "nie wiedząc co powiedzieć " Przyłączysz sie do nas?. Odwrócił sie w strone Shan...
 
__________________
Każdy powinien mieć motto.
Nawet jeśli jest dziwne:
"I'm greedy, not stupid..."
Widzicie?
Khalida jest offline  
Stary 28-01-2007, 20:31   #85
 
denis's Avatar
 
Reputacja: 1 denis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwu
Hans wstał ...
To co usłyszał niezbyt mu sie podobało ... Ale usłuszał rowniez zawrotna sume pieniedzy ... Brzaczace monety długo dzwoniły w jego głowie ...
Wrszcie ... po długim wachaniu ... długim przeonywaniu siebie samego ... uspokajaniu niepewnosci powzioł postanowienie .
Mimo ze nie był juz młody i sprawny jak dawniej .. stwierdził ze gra jest warta swieczki .

Lekko utykajac na lewa noge podszedł do karczmarza , rozejrzał sie czy ktos go nie słucha ...
- Gdzie poszła ta kobieta , ktora mowiła o pieniadzach ... musze z nia porozmawiac , Spojrzał karmaczowi w oczy tak , jak zwykł spogldac w oczy tym ktorych wyprawiał "na tamten swiat " .
 
denis jest offline  
Stary 28-01-2007, 22:18   #86
 
Corran's Avatar
 
Reputacja: 1 Corran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumny
Gent

Gent spojrzał na pytającego.- Nie będę Wam przeszkadzać? - spytał z uśmiechem.- Jeśli to jakiś romantyczny spacerek, to nie chciałbym... - zawiesił głos i mrugnął do Shan.

Nathaniel

Nie nie bedziesz - Potarł pierś ręka, popatrzył na Shan jej w oczy- Tak... nie bedziesz przeszkadzał w końcu trzeba sie poznać prawda? Stał chwile patrząc na nią, po chwili wzruszył ramionami i podszedł do drzwi, zagwizdał delikatnie i patrzył ja z ramienia Shan po niej podbiega do niego Sokrates gdy wbiegł na jego ramię dał mu troche czekolady.

Shannqa

Kiwnęła głową na Genta. - Chodź- potwierdziła i poczekała aż męzczyzna wstanie i ruszy do wyjścia.
Gent

Ponownie spojrzał na Shan.- Pozbędę się tylko plecaka i jestem gotowy. I oczywiście ubiorę się nieco odpowiedniej. Słyszałem, że niektóre miejsca tego miasta nie są najbezpieczniejsze...Założył kolczugę, a potem oddał karczmarzowi plecak pod opiekę. Przy okazji zasilił sakiewkę obiecanymi wcześniej koronami.-[i] Możemy ruszać[i] - powiedział. - Panie przodem - otworzył drzwi, rzucił okiem, czy nikt nie kryje się tuz za wejściem, a potem przepuścił Shan.

Nathaniel

Wyszedł tuż za nią. Patrzył na niebo zbliżały sie nieszpory, miasto było duże zatłoczone i smierdzące, w koncu miasto Nuln miasto rozwoju technicznego urabanizacji, miasto nuln - Miasto bez boga. Tak mawiano kiedyś teraz jest tutaj wielka świątynia sigmara. Kręcą sie po ulicach łowcy czarownic pełno magów i Sigmarytów. - wiecie co to miasto leży na rzeką możę sie przejdziemy na jakiś brzeg pozwiedzać i chodzmy do najgorszej karczmy w tym mieście. Dowiedzieć się czegoś o naszym "celu"- Uśmiechnął sie do nich. - Co t.... wy na to??

Shannqa

-hm...-mruknęła ale kiwnęła głową na znak zgody. Nasunęła lekko kaptur na głowę i poprawiła płaszcz.

Gent

- Hmmm.... - powtórzył po Shan i pokręcił głową z powątpiewaniem.- Jeśli szukasz przygody, to pomysł jest przedniej marki. Z informacjami będzie trochę gorzej...- Podłą knajpę znajdziemy tam - machnął ręką w stronę rzeki i portów - bez większych kłopotów, ale pewnie trzeba będzie kogoś spić, a ja nie cierpię piwa - wstrząnął się z obrzydzeniem.- Ponieważ jednak lepszego pomysłu nie mam, to możemy spróbować.Schował sakiewkę tak głęboko, by najlepszy złodziej nie zdołał jej sięgnąć, a potem powiedział:- W takim razie - ruszamy.- Służę ramieniem - Pani - ukłonił się głęboko przed Shan, uchylił wyimaginowanego kapelusza, a jego twarz rozjaśnił łobuzerski uśmiech.
Nathaniel

Gdyby wtedy ktoś patrzał w jego oczy zamiast, uśmiechac się głupkowato- tak myślał- dostrzegłby delikatny błekitny płomyczek, nie wiadome było jego pochodzenie, nawet Nathaniel czuł ze nie do końca wie skąd sie on wziął.

Shannqa

-hm-powtórzyła, ale krócej i w trochę twardszy sposób. -Dziękuje- odparła, ale nie ujęła go pod ramię. Weszła pomiedzy obu mężczyzn i szła pomiędzy nimi bez słowa, rozglądając sie ciekawie po mieście.

Gent

Dostosował długość kroku do tempa dziewczyny. Tak jak i ona rozglądał się, podziwiając miasto, które znał tylko z opowiadań.- Wiele słyszałem o tej perle Imperium - powiedział cicho, tak, by słowa nie dotarły do licznych przechodniów - ale nigdy tu nie byłem. Chciałbym zobaczyć słynny zwodzony most...- Przy okazji powłóczymy się po nadbrzeżu.... I znajdziemy Ci jakąś tawernę - dodał, spogladając na Nathaniela.

Nathaniel

Wyraźnie z lepszym humorem, i jeszcze lepszym wyrazem twarzy usmiechniety ale nie znacznie, szedł wolniej od niech powoli włucząc sie za nimi . -Sokratesie, mamy fuksa musisz przyznać - rzekł tak cich że uślyszałby tylko 'młody' I ktos o niezwyczjnych zmysłach. Szedł za parą koło dwóch metrów rozgladając sie po mieśćie - Jeżeli to jest perła Imperium to ja Jestem welkim teogonistą,

Shannqa

-Miasto jak miasto- powiedziała w końcu coś wiecej- mnóstwo ludzi, zła, oszustwa, niesprawiedliwości... Zero przestrzeni, smród ścieków... Nie żebym narzekała ale las, puszcza, busz... nawet mała oaza na pustyni sa o wiele lepsze od miast - zakończyła. Szła szybko, robiła długie kroki. W pewnym momencie obróciła sie na Nathaniela.-Podoba ci sie tu że tak kontemolujesz to otoczenie?

Nathaniel

Nie, nie podoba mi się, - Wolał juz być w ogniu bitwy walki smierci niż zamkniety w mieście pełnym magów i zamknity pomiedzy murami - Wcale a wcale Shan,wcale a wcale - popatrzył na nią dziwnie jak na niego bo z tęsknotą do czegoś, odgarnął kosmyk włosów z twarzy - Możę Gent opowiedz coś o sobie,- Powiedział próbując gładko zmienić temat...

Gent

Gent spojrzał na Shan, a potem na Nathaniela. Z jego oczu zniknął jakikolwiek cień wesołości.- Dorastałem w wielkim mieście i znam zarówno blaski, jak i cienie wielkomiejskiego życia. Miasto potrafić być cudowne, ale i okrutne... - Zwykle jeśli ktoś całe życie spędził w takie zbiorowości - szerokim ruchem ręki wskazał otaczające ich budynki i ludzi - to nie potrafi docenić uroków lasów i pól. Zapytaj któregokolwiek z tych żebraków... Żaden nie opuści miasta. Wrośli tu i przesadzeni zginą. Dla kogoś z lasu miasto to klatka. - Zło, oszustwa, niesprawiedliwość... - powtórzył słowa Shan -[i] to można znaleść w każdym zakamarku świat, nawet najpiękniejszym.[/]i- Zebrało mi się na filozofowanie - powiedział przepraszającym tonem.- A Ty - spojrzał na Nathaniela - nie zostawaj z tyłu, bo jeszcze zabłądzisz w wielkim mieście i będziemy musieli Cię szukać.- I nie zostawiaj Shan samej - powiedział bezgłosnie za plecamu dziewczyny.

Shannqa

-Na świecie można stworzyc raj. Trzeba tylko na niego zapracować- powiedziała tonem jakby kogoś cytowała, ale lekko od niechcenia.

Nathaniel

Jak zwykle obszerna w słowach- pomyślał -Co do mojej osoby to się nie martw, nie zgubie sie pilnuj lepiej własnych kieszenii a co do ciebie to ominąłeś pytanie.... Jedyne co powiedziałes to to ze dorastałeś w wielkim mieście....
 
__________________
Dyplomata to ktoś, kto mówi ci abyś poszedł do diabła, a ty cieszysz się na podróż...
Corran jest offline  
Stary 28-01-2007, 22:20   #87
 
Khalida's Avatar
 
Reputacja: 1 Khalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnie
Gent
Gent uśmiechnął się, słysząc zarzut Nathaniela.
- Ja też jakoś nic nie słyszałem na temat - na przykład - twoich, hm, ozdóbek. W ten sposób i tak wiesz o mnie więcej, niż ja o Tobie.
- Poza tym nie chciałbym kalać dziewczęczych uszu Shan opowieściami o szaleństwach wieku młodzieńczego - uśmiechnął się do dziewczyny.
- Wyszłaby z tego gruba książka pod tytułem 'Jak nie należy się zachowywać.'
- A co było dalej? Gdy już z mej siwej w tej chwili głowy wywietrzały szaleństwa młodości? Och... Ponoć - tak mówili moi bliscy - w moich żyłach zawsze płynęła gorąca krew i gnała mnie żądza przygód. A skoro tu jestem to znaczy, że gorąca krew zwyciężyła...

Shannqa
-hm. - wydawała sie niesłyszeć całej rozmowy. Nagle jej wzrok coś przykuło. Zatrzymała sie i odeszła od mężczyzn w jedną zbocznych uliczek, wyraźnie czymś zainteresowana.

Nathaniel
Spojrzał za odchodzącą Shan... - chyba ktoś, tobie ucieka z pola widzenia don juanie- położył nacisk na słowo tobie.

Gent
- Mi? - Gent pokręcił głową. - Nie sądzę...
Spojrzał z niepokojem za oddalająca się Shan.
- Taka dziewczyna to skarb - rzucił w stronę Nathaniela. - Miła, szczera, niezbyt gadatliwa - dorzucił żartobliwie. - Wypadałoby ją pilnować, zeby nikt jej nie skradł.
- A w takim mieście złodziei jest bez liku. Słyszałem też pogłoski o Skawenach.
Coraz bardziej zaniepokojony pokręcił głową.
- Miasto to dżungla, tylko trochę gorsza - powiedział,
- Nie zostawiajmy jej samej...

Shannqa
Tymczasem Shannqa zniknęła w uliczce. Ukucnęła i wycinęła przed siebie dłoń. Poruszała troche palcami, po czym rozejrzała sie. Sięgnęła po jakiś patyczek ponownie wyciągnęła dłoń w tym samym kierunku i zaczęła szurać patyczkiem po chodniku. Coś małego i ciemnego powoli podpełzło do niej. Puściła patyczek i wzieła dziwną kulkę w dłonie. Wstała i podeszła do mężczyzn owijając znalezisko w połę płaszcza.

Nathaniel
Nathaniel momentalnie się odsunął już wiedział po co poszła Shan po najbardziej plugawą istote jaką mogła spłodzic ta ziemia po .... Kota..
Sokrates nie bedzie mile zaskoczony...
- po co ci TO? - zapytał z nutką niecheci w głosie.. Chodźmy już bo późno już a trzeba się do snu przygotować, ktoś z was wie jakie pokoje dostalismy pojedyńcze czy podwójne, ?

Gent
- Jeszcze dobre serce - powiedział do Nathaniela. - Prawdziwy skarb, jak mówiłem.
Rzucił okiem na znalezisko Shan
- Kocia mama - powiedział żartobliwie.
- Ale nie sądzę by wszyscy członkowie drużyny byli zachwyceni...
Nagle zmienił ton i spojrzał powaznie na Shan.
- Nie szarp moich nerwów - powiedział - proszę Cię bardzo. W tych uliczkach jest dużo bardziej niebezpiecznie, niż w dżungli. Jeśli napadnie Cię kilku bandytów...

Shannqa
Delikatnie głaskała kociaka po łebku. Nie słuchała za bardzo tego co do niej mówią. - Jego rodzeństwo zagryzł jakiś pies... Nie wiem co z mamą.- powiedziała cicho, smutno. Przytuliła małego do siebie. - może karczmarz sie nim zajmie? Biedactwo... Wracamy do karczmy? - zapytała i dopiero teraz na nich spojrzała. Drgnęła widząc ich miny - Co? - zapytała troche bezradnie

Nathaniel
Nic, nic, po prosstu..... Rozmawiamy jakie pokoje dostaniemy mieszane czy pojedyńcze.. -Dokończył spokojnym głosem, patrząc jej w oczy - Mozemy wracać jeżeli chcesz.. - Usmiechnął się - A ty Gencie masz okazje dokończyc swoją opowieść o sobie.. ze szczegółami

Gent
Gent spojrzał na Shan i pokręcił bezradnie głową.
- Dlaczego kobiety tak rzadko słuchają tego, co im się mówi.
Westchnął.
- Rozumiem Twoje dobre serce, ale...
W jego głosie pojawiły się nagle poważne tony.
- Za to bieganie samotnie po niebezpiecznych uliczkach miałbym ochotę przełożyć Cię przez kolano... Życie Ci niemiłe?
Sojrzał w oczy Shan i pokręcił głową.
- Nie lubię opłakiwać kogoś, kogo lubię - dodał.
Spojrzał w niebo, a potem na trzymanego w rękach Shan kociaka.
- To oczywiste, że nie musimy wracać. Nie sądzę, by dla tak młodej osoby - wskazał kociaka - wizyta w knajpie była odpowiednia. Chyba jest jeszcze na to za młody.
- A jeśli chodzi o mój życiorys.. - spojrzał na Nathaniela. Ten z nas, kto będzie miał większy pokój, zaprosi pozostałą dwójkę na wino, czy herbatę - i wymienimy się kartkami pamiętnika. jeśli oczywiście któreś z Was zainteresowane jest wymianą - podkreślił ostatnie słowo.

Shannqa
Wydawała sie tym wszystkim mało zainteresowana. Choć słysząc o wymianie 'kartek z pamiętnika' skrzywiła sie. Nie miała zamiaru. - Nawet nie wiem jaki jest mój pokój, jeszcze do niego nie zaglądałam. - wzruszyła ramionami. Westchnęła. Kociak w jej ramionach pisnął cienko. Rozczuliła sie nad nim. - Naradzimy sie w drodze - ruszyła nie za szybko spowrotem do karczmy.

Nathaniel
Jeszcze nie odpowiedziałas jaki wolisz pokój - Dodał szybko patrząc przed siebie - Chodźmy już do Karczmy jestem głodny,- papatrzył przzelotnie na Shan- Chyba masz kogoś kto sie tobą zaopiekuje- uśmiechnął sie na wspomnienie słow przez kolano i ....
 
__________________
Każdy powinien mieć motto.
Nawet jeśli jest dziwne:
"I'm greedy, not stupid..."
Widzicie?
Khalida jest offline  
Stary 28-01-2007, 22:23   #88
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Shannqa

moge sie sama sobą zaopiekować - odparła zadziornie. - jestem dużą dziewczynką - sama sobie wiąże buty i w ogóle... - pokazała mu język i mrugnęła do niego

Gent

Rozbawiła go, widniejąca na twarzy Shan, wyraźna niechęć do dzielenia się wspomnieniami." Każdy ma jakieś wspomnienia" - pomyślał - "do których nie chce wracać i tajemnice, które powinny zostać ukryte..."
- Miałeś na myśli kota, prawda? - spytał Nathaniela. Ruszył szybko za Shan.
- A jeśli chodzi o pokój, to ja zamawiam taki z balkonem. I z widokiem na morze - zażartował.

Nathaniel

- Miałem na myśli ciebie kochasiu, ile ty masz lat wogóle tak z ciekawości pytam ? - Odpowiedział szybko, zamyślił się
- A z ciebie to tez niezłe ziółko Shan - Kokietka z niej dodał w myśłi

Shannqa

Spojrzała na niego marszcząc brwi i lekko mrużąc oczy. -Hm...- skomentowała i przyspieszyła kroku do karczmy

Gent
Dlaczego sądzisz, że miałbym ochotę na opiekowanie się kimkolwiek? W takim przypadku znalazłbym sobie małe zwierzątko... A nie małą roślinkę - z kpiną w oczach popatrzył na Shan.- A jeśli chodzi o mój wiek... Cóz... Ciekawość pierwszy stopień do wiedzy... I nie tylko... - Ale faktycznie sekretem to nie jest... Tak koło 22 to chyba już będzie...

Nathaniel

Toś mlodszy o 5 lat ode mnie dziciaku, a jak to nie zatroszczyłbyś się o Shan sam przecież ja rekomendowałes jako skarb, - popatrzył na niego poźniej na nią - Uśmiechnął sie i ruszył szybkim krokiem w strone karczmy...

Shannqa

Idąc przodem, pozostawiona sama sobie zamilkła,zmarkotniała trochę i zajęła sie kociakiem.

Gent

- Staruszek się znalazł - skomentował słowa Nathaniela, przyspieszając kroku. - Poza tym Tobie - podkreślił słowo - rekomendowałem ten skarb. Dogonił Shan- Zdołasz go nakarmić? - spytał wskazując kociaka. - Nie jest za mały? Albo zbyt przerażony?

Nathaniel

[i]Ahh..... - Poczłapał za nimi - Fakt Shan była ładna, i ogólnie miła a w dodatku jej ufał -Zobaczymy poźniej dodał w myśli.Powoli doszli do karczmy, troche zmęczony Nathaniel Wszedł ostatni, i poprosił karczmarza o pokój dwuosobwy
- musze mieć dużo miejsca - odpowiedział na zdziwione lico Karczmarza.

Shannqa

Shannqa zaś podeszła do jednej z kelnerek i pokazała jej kociaka.
- Mogę troche ciepłego mleka... jakies ręczniki i może miskę z ciepłą wodą?- gdy kobieta skinęła głową i poszła po to wszystko ona zwróciła sie do Genta - zajmę sie nim. Nie raz opiekowałam sie osieroconymi gepardziątkami... ten sam gatunek wiec mam nadzieje ze mi sie uda - dodała.
Usiadła przy jednym ze stolików w kacie. Gdy kelnerka przyniosła jej wszystko o co prosiła zmoczyła jeden ręcznik w wodzie, wyżęła go i zaczęła delikatnie myć kociaka. Gdy skonczyła, wytarła go do sucha innym ręcznikiem. Wzięła ostani, zmoczyła jeden jego róg w mleku i podała kociakowi do possania. Głaskała kotka po łebku patrząc jak pożywia sie.

Gent

Z zainteresowaniem przyglądał się, jak Shan zajmuje się kociakiem. Oparł się plecami o kontuar i z uśmiechem w oczach obserwował dziewczynę, korzystając z tego, że ta, zajęta karmieniem zwierzątka, nie zwraca uwagi na otaczający ją świat.
Po chwili zwrócił się do karczmarza.
- Pokój poproszę. Nie musi być podwójny. Nie przewiduję żadnego gościa.
- I - jeśli to możliwe - jedzenie do pokoju. Najlepiej gdy będzie się zbliżać kompleta.
Zabrał plecak i ruszył po schodach do góry.
- Och - zatrzymał się w połowie drogi – mogę zamówić kąpiel?
Widząc potakujące skinienie głowy uśmiechnął się i kontynuował wędrówkę. Zostawił rzeczy i poszedł się wykąpać. Gdy wracał po kilku chwilach, Shan ciągle zajmowała się kociakiem.
 
Kerm jest offline  
Stary 29-01-2007, 10:49   #89
 
Corran's Avatar
 
Reputacja: 1 Corran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumnyCorran ma z czego być dumny
Hans

-starszy człowiek odwrocił powoli głowe , w jego pustych oczach nie było widac zadnych emocji-Słucham

Nathaniel

Popatrzył na człowieka, chwile sie zastanowił i powiedział - Wiesz jestes tutaj jedyna osobą której oczy się nie świeca na 350 złotych koron, powiedz na kim jestes ja nosze imię Nathaniel. - Usmiechnął sie - za chwile pojde spać pomyślał, moze nawet w towarzystwie. Wyglądnął przez okno Wyczekujac odpowiedzi

Hans

Stary czlowiek spojrzał na młodzienca , jego oczy nie wyrazały zadnych emocji- Naprawde tak uwazasz ?

Nathaniel

Nie ale nie dajesz po sobie nic poznać... eee... panie... ?Jak się zwiesz jeżeli to nie tajemnica? - Popatrzył na starego w jego mętne oczy

Hans

Hans Goth - odpowiedział krotko , rozgladajac sie po sali ... Rece włozył do kieszeni lekko obszarpanego płaszcza ... pieniadze to nie wszytko

Nathaniel

A więc witaj Hansie, jesteś strasznie tajemniczy, kim jesteś, czym sie zajmujesz ? opowiedz mi jestem bardzo ciekaw jak trafiłeś do tej przedziwnj kompanii - Zlustrował Czlowieka jego szaty nie były imponujące o ile mozna powiedziec były, ale lata w wojsku nauczyły go by nie oceniać książki po okladce...

Hans

Lekki usmiech przebiegł przez usta Starca ... zajmuje sie ... hmm spojrzał Nathanielowi głeboko w oczy ... po chwili usmiech zniknął zupełnie z twarzy ... Zmarszczki ktory pojawiły sie wraz z usmiechacm po chwili rowniez znikneły po chwili Zajmuje sie trupami , tak w skrocie

Nathaniel

Jesteś kapłanem? Grabarzem? Curylikiem? , to co mowisz mi wiele daje możliwości wyboru - Przyglądał sie starszemu, pogłaskał Sokratesa, - Po co cośukrywać skoro lada dzień bedziemy ochrniać nasze tyłki nawzajem?

Hans

Hans lekko podniosl brwi Ochraniac tyłki ? wyciagnął z kieszeni dłon , ktora nosiła slady ciezkiej pracy , była nieco szara jakby zimia wrosla w skore lata temu nie wiem czy zdajesz sobie sprawe z tego co mowisz rozejrzał sie po sali Skoro , jak sam powiedziałes swieca im sie oczy na sama mysl o pieniadzach , sadzisz ze ich priorytetem nie bedzie miec mozliwosci ich wydac?

Nathaniel

Jutro przyjedzie ważny ktoś którego my łącznie z tobą mamy ochraniać, a gdzy przyjdzie do bitki to jeden bedzie ochraniał plecy drugiego... - Przynajmniej mu sie tak zdawało

Hans

W oczach starca przez chwile pojawiło sie rozbawienie , wielu takich jak ten ... wydawało sie niezwykle , na swoj sposob honorowy , było epizodami w zyciu Hansa ... zwykle z zaciekawieniem starał sie dociec jaki bład popełnił ten czy ow ... postanowił jedno nie rozwiewac młodzienczej naiwnosci ... ktora czesto nazywał "głupota heroiczną " - skoro to załozenie pozwala ci efektywniej pracowac ... wyciagnał z kieszeni miedziaka ale nie postawił bym nawet miedziaka na to ze jak przyjdzie co do czego ... to twoje plecy beda bezpieczne ... Zasmiał sie w duchu ... 350 sztuk złota jest tylko w połowie tak przyjemna ... 700 brzmi znacznie lepiej ... uniosł lekko brwi , spogladajac na Nathaniela Nie uwazasz ?

Nathaniel

Masz racje brzmi dwukrotnie lepiej, wiem o co tobie chodzi ja także nikomu tu nie ufam poza jedna moze dwoma osobami...- Grabarz zwrócił uwage na jeden ważny fakt skąd wiemy ze wśród nas nie ma zdrajcy? - Kiedyś zobaczymy kto miał racje - słuzylem 10 lat w armi imperatora izadnej bitwy nie da sie wygraćbez wsparcia

Hans

Hans zasmiał sie i naprawde uwazasz ze w obliczu tego czegos ... cokolwiek poza starchem i checia przezycia bedzie sie liczyło ...? To nie amria ... to zarobek ... przelotne miłoski , czy ulotne przyjaznie ... wiesz mi , lub nie ... schował reke spwrotem do kieszeni najłatwiej zdradzic tego kto ci ufa ... a trup sie bedzie słał gęsto ... To co sie teraz bedzie działow umysle rozmowcy powodowało pskudne , zgorzkniałe i wredne poczucie ze ktos jeszcze bedzie zarazony zyciowa nieufnoscia , jadem ktory przepełnial jego dusze , ktory jak choroba wyniszczał jego zycie ... przez chwile pomyslał ze byc moze rozmowca nie dozyje czasu , gdy gorycz swiata i porazki zakiełkuja i wydadza plon ... Byc moze sie mylił .. a moze nie ...

Nathaniel

A wiec posłuchaj tego, miłość nie jest ulotna - spojrzał na Shan - a przyjaźn tazke tra inaczej nie można jej nazwać przyjaźnią starcze

Hans

Skierował wzrok w strone kobiety ... oczywiscie ... do pierwszej proby... zmi
erzył kobiete od stop do głow ... do pierwszej proby powtorzył jakby do siebie ...

Nathaniel

Jesteś zbyt zgorzkniały coś mi mówi -Choć wiedział ze pierwsza próba bedzie już niedługo, odwrócił sie i odszedł do swojego pokoju...[/b]
 
__________________
Dyplomata to ktoś, kto mówi ci abyś poszedł do diabła, a ty cieszysz się na podróż...
Corran jest offline  
Stary 29-01-2007, 16:45   #90
 
Moshanta's Avatar
 
Reputacja: 1 Moshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputację
Shanqqa, Nathaniel, Gent i Hans

Nim na dobre zdążyliście zająć się własnymi sprawami, waszą uwagę zwrócił mężczyzna, który pojawił się w karczmie w momencie gdy Gent skłaniał się by iść wziąść kąpiel, a Nathaniel kierował się ku schodom na górę. Mężczyzna który wszedł do karczmy był elfem o białych, długich do ramion włosach, odzianym w czarny płaszcz z kapturem. Był wysoki i dość dobrze zbudowany. W dłoni dzierżył długi, finezyjnie wykonany kostur z dziwnego metalu. Na jego szyi wisiał srebrny medalion, który poruszał się w rytm kroków mężczyzny. Obserwowaliście go, a gdy podszedł do karczmarza, rozmawiali półgłosem. Obserwując ich dostrzegliście że karczmarz był dość zdenerwowany, mówili jednak na tyle cicho że nie mogliście usłyszeć co było tematem. Rozmawiali krótko, po czym elf o białych włosach skinął głową karczmarzowi i ruszył do wyjścia. Mimowolnie popatrzył po was kolejno, a jego czarne, głębokie oczy posłały wam gniewne spojrzenie. Dziwny grymas wykrzywił mu twarz i chwilę potem zniknął z drzwiami „Czarnego Lotosu” trzaskając drzwiami z dużą siłą.


Falandar

Po dłuższym czasie, korzystając ze swoich informatorów w Nuln, udało ci się skontaktować z odpowiednią osobą. Młoda kobieta spoglądała na ciebie zaciekawiona. Przed sobą rozkładała karty tarota, w jej czerwonym namiocie panował przyjemny półmrok. Słyszałeś, że nawet niezła z niej wróżka, gdyż jakieś tam moce posiadała. Jednak o wiele bardziej cię interesowała siatka szpiegów i informatorów, którą po cichu dowodziła.
- Powiedz, co cię interesuję, a ja zobaczę, co mogę dla ciebie zrobić... - mruknęła cicho cudnym głosem, od którego przeszły cię przyjemne ciarki po plecach.
Dość długie złocistorude włosy przepasane miała czerwoną opaską i schowane pod złocistą chustą. Czerwony gorset mocno unosił i podkreślał jej duży biust, złota suknia błyszczała w skąpym świetle świec.
Wróżka zaśmiała się cicho widząc twoje spojrzenie i pochyliła się lekko do przodu uwydatniając swe duże piersi i uśmiechając się kusząco.
- Czy może jest coś jeszcze, co możemy dla siebie zrobić? - zapytała zdmuchując jedną ze świec.
 
Moshanta jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:38.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172