Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-07-2013, 18:58   #44
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Cztery orki, jeden goblin. Potencjalni dawcy serc, potrzebnych przeklętemu magowi do przeklętego czarowania. Tylko podejść po cichu...

Jak to często bywa, coś sie musiało spieprzyć. Cholerne orki zajęte były w najlepsze konsumpcją, ale goblin, któremu najwyraźniej odmówiono miejsca przy stole, nie miał nic innego do roboty, jak zauważyć nadchodzących i zaalarmować pozostałych. A mógł wymknąć się po cichu.
Może po prostu liczył na to, że gdy będzie więcej ciał do zjedzenia, to i jemu skapnie się jakiś smakowity kąsek.

Bez wątpienia cholerne orki były szybkie. Bardzo szybkie. Alex zdążył tylko raz strzelić, na dodatek niecelnie, i już miał na karku przeciwnika. Dobrze, że zdążył chociaż chwycić za miecz i nie musiał kuszą opędzać się przed ciosami przeciwnika.
A było przed czym się opędzać, bowiem ork, z którym zmagał się Alex, machał wielkim, paskudnie wyglądającym siekaczem. Na dodatek zardzewiałym, co w razie choćby zadraśnięcia groziło paskudnym zagrożeniem.

Pierwsze ciosy Alexa chybiły, na szczęście on sam zdołał odparować uderzenia przeciwnika. I w tym momencie paskudny goblin rzucił jakiś paskudny czar i w stronę walczących pomknęła kula ognia.
Na szczęście dla Alexa nie on oberwał...

Kolejny atak Alexa był już nieco skuteczniejszy - może dzięki temu, że do walki włączyli się i Lis, i Okoń. Jedna rana, kolejna. I następna.
I wreszcie się udało - uderzenie Alexa niemal odcięło rękę orka. ten ze zdziwieniem popatrzył na leżącą na ziemi rękę, a potem padł. bez zycia zapewne, bowiem nie reagował na to, że Okoń i Lis dźgali go włóczniami.

Na placu boju pozostał już tylko goblin - szaman czy magik, jeden pies. Ważne było, że uciekał co sił w krótkich nóżkach.
Alex wycelował, strzelił... i trafił. Niestety goblin, niesiony strachem, nie zważał na drobną w sumie ranę i uciekał.
Do chwili, aż dosięgnęły go sztylety, rzucone przez Andreę i Vilis. Zapewne ani jedna, ani druga nie mogły mu darować zmian w uczesaniu, jakie spowodował rzuconym czarem.

Alex przyklęknął przy leżącym orku, by wytrzeć ostrze miecza. I przy okazji sprawdzić, czy truposz nie ma czegoś ciekawego w kieszeni.
 
Kerm jest offline