Kanały nie zaskoczyły Aine. Były tak samo brudne, mroczne i śmierdzące jak w jej wyobrażeniach. Godziła się z tym, nie miała wyjścia. Nie zgłosiła się na tą wyprawę z nudów. Przyświecał jej jasny cel, który za wszelką cenę musiała zrealizować. Kręcenie nosem i narzekanie było bezcelowe, wolała skupić się na rozglądaniu dookoła, odwracając swoją uwagę od rzeczki gówna, płynącej leniwie tuż obok jej stóp. Obecność towarzyszy dodawała dziewczynie otuchy. Wolała nawet nie myśleć o tym, że schodzi tu sama i w samotności błądzi ciemnymi, cuchnącymi korytarzami.
Los bywa złośliwy, nigdy w to nie wątpiła. Jeszcze mocniej utwierdziła sie w tym przekonaniu, wskakując bez słowa skargi do burej brei. Zrezygnowana brodziła za przewodnikiem ich małej grupki, modląc się w ciszy o ty, by jej noga nie napotkała żadnego zdradzieckiego wykrotu bądź przeszkody. Zanurzenie twarzy w ściekach i nałykanie się ekskrementów było ostatnią rzeczą na którą miała ochotę.
Z ulgą powitała suchy ląd. Szybko wyszła na brzeg woląc nie patrzeć na swoje ubranie. Śmierdziała prawie tak samo jak najbardziej jadowite specyfiki z apteki. Obiecała sobie, że już nigdy nie będzie narzekać na swoja pracę.
Słowa wypowiedziane przez Otta wywołały uśmiech na jej twarzy, rozładowały nieprzyjemną sytuację.
- Prędzej to drugie - odparła wesoło, tupiąc w miejscu celem pozbycia się nadmiaru syfu z ubrania - Konkurencji się nie pomaga, konkurencję się tępi. Cieszmy się, że nie przygotowali czegoś gorszego. Kąpiel w gównie jeszcze idzie przeżyć.
Dotarli na miejsce jeszcze przed wszystkimi, mieli wiec czas na względne doprowadzenie się do porządku. Żadno z nich jednak nie miało nastroju do pindrzenia. Wyglądali jak wyglądali i trzeb się było z tym pogodzić. Zapaszek wywabić mogła tylko porządna, długa kąpiel i zmiana ubrania. Tutaj do dyspozycji mieli ściek, marna opcja.
Gdy Amadeus przyciągnął ją do siebie, w pierwszym momencie pomyślała, że zebrało mu się na amory i ta myśl była dość nieprzyjemna. Jak to tak można, w kanałach, brudzie i smrodzie? Nie żeby jego bliskość była dla Aine nieprzyjemna, wręcz przeciwnie, leczy warunki nie sprzyjały takim rzeczom. Już miała się odsunąć i zrugać młodzieńca, gdy ten położył palec na jej ustach i wskazał głową ciemny kąt. Ponownie spojrzała na niego, marszcząć brwi. Gdy ujrzała niepokój, aż za nadto widoczny na jego obliczu, ponownie zwróciła oczy we wskazanym kierunku. Strach przyszedł nagle i niespodziewanie zagościł w jej sercu. Pobladła, wyciągając sztylet. Małe ostrze nie dawało poczucia bezpieczeństwa. Wygladało śmiesznie i niestosownie w wąskiej dłoni o poplamionych odczynikami palcach.
Nie nadawała się do walki, prędzej do łatania walczących już po zakończeniu rozróby. Mogła gadać co chciała, rzeczywistość była jednakże daleka od jej pobożnych życzeń. Cofnęła sie o krok do tyłu, chwytając kurczowo ramię Amadeusa. Starała się zachować spokój, jednak za żadne skarby nie udało się jej opanować drżenia rąk. Zaraz miała sie przekonać ile jest warta w otwartym konflikcie i bardzo się jej to nie podobało.
Ostatnio edytowane przez Trollka : 10-07-2013 o 18:23.
|