Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-07-2013, 23:18   #17
Stalowy
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
- Knia żesz ty w pysk mego dziada. Heinhopf, jak topory uderzą w odrzwia to otwieraj je... nie oponuj. Zamknij je zaraz potem, będziesz wiedział kiedy! - Sverrisson krzyczał, komenderował i działał, liczył na to że inni wysłuchają. - Herr Ogne, poszukaj że jakiej drogi wyjścia z tego pieca... Ragnar, Korgan... szykujcie topory... wiecie co robić. - Helvgrim złapał za jedną z ciężkich drewnianych ław i szykował się do zaparcia nią drzwi. Gdy topory po raz kolejny zagłębiły się w drewnianym portalu, Helv był gotów, ryknął tylko potężnie. - Teraz człecze... drzwi!
Treser kiwnął głową i z ponurą miną niczym rzeźnik, któremu próbuje wysmyknąć się zdobycz stanął z boku razem ze swoim podopiecznym niedźwiedziem. Misiek był wielce zaniepokojony, ale to że krasnolud dobył topora oznaczało, że zwierzak dostanie okazję do wyładowania swojej frustracji.
Heinhopf za daleko do drzwi miał ale stojacy koło nich chłop jakowys z pałą z ratunkiem pośpieszył i zawarcie odwalił. Po chwili do sali wpadli dwaj przysadziści faceci z toporami, jeno w koszule i hajdawery ubrani.
I jeb z toporka! Ragnar łupnął pierwszego, zaś Baragaz poprawił machnięciem łapy.
- Chapaj topora, brudasie.- huknął krasnolud.
- Zamykać drzwi! - Znów ryknął Helv i ruszył z ławą. Mógł przebiec po tych którzy wpadli do środka, mógł ich roztrącić, było mu obojętne. Ważne by podeprzeć drzwi albo wbić drewniany taran z ławy w kolejnych wrogów.
Drzwi faktycznie zawarły się, mimo iż chłop to zyniący mal z tym małe trudności. Helvgrim tratował wszytsko na swej drodze, miś i jego pan z trudem, instynktem albo słuchem wiedzeni, odskoczyli na boki. Obydwaj napastnicy nie zdołali powtórzyc tego wyczynu - ława powalila ich na ziemię. Tymczasem jeden z chłopów zgromadzonych w karczmie, a przynajmniej z tych żywych, wychylił sie oknem by dźgnąć kogoś widłami co to je trzymał niewiadomo czemu karczmarz za ladą i zwalił sie do środka z bełtem w czole.
Wykorzystując okazję krasnolud i miś rzucili się na jednego ze zbójców z oddzielenia mu głowy od torsu.
Ten do którego doskoczył krasnolud już nie dychał, miś zaś machnąwszy potężnie, przebijając łapą na wylot jego klatke piersiową i grzeznąc łapą w niej.
Krasnolud tylko nadepnął na trupa, aby pomóc misiowi z oswobodzeniem łapy.
- Dobry Baragaz... ale oni nie są do jedzenia. - pochwalił niedźwiedzia Ragnar
- Żywcem go kmiota... żywcem. - Krzyczał Helv przez ramię. Blokował w ten czas drzwi ławą.
Łupanie w drzwi jednak ustało. Zrobiło się....cicho. Żywy napasnik rzucił się z wyciem na znajdującego się tuz obok niego misia, lecz jego cios nie dotarł do celu. Rażące pudło połamało ostrze jego topora i podłoże.
- Ej ty! Masz coś do mojego miśka?! - Ragnar, rzucił się na bandziora i chwycił go chwytem zapaśniczym.
Coby dziada unieruchomić i spacyfikować.
Ten zaś począł sie wyrywać, krzycząc przeraźliwie: -Krwiii, krew, bóg chce krwii. Nie udało mu się jednak wyrwać.
- Krew... to tylko dla Grimnira, łajzo! - treser zaczął naciskać na swoją ofiarę, aż gnaty zaczęły trzeszczeć - Khorne idzie dzisiaj spać o suchym pysku!
-Dawi, zostaw proszę heretyka... koło go przekona! Zakon Płonącego Ognia się nim zainteresuje... i moje skalpele. - odparł z uśmiechem rzadko spotykanym na jego ustach.. nieprzyjemnym podczas gaszenia ognia.
Helvgrim w tym czasie podszedł do okna i wyjrzał przez nie ukradkiem. - Gówno widać. - Przeklął, ale wciąż się rozglądał.
Wydawało się być pusto. Właściwie na pewno. Dostrzegł znikającą w oddali postać. W drzwiach pojawił sie Nors.
- Uciekli - powiedział tylko i klapnął na swoje miejsce Nors. - Kto to w ogóle był?
- … a cholera wie. - Odpowiedział na pytanie norsmena krasnolud. - Jedno jest pewne, ten gagatek nam tu zaraz wszystko wyśpiewa. Prawda? - Tym razem Helv zwrócił się do leżącego na ziemi mężczyzny.
Treser niedźwiedzi zrobił smutną minę i poluzował trochę chwyt.
- Mów zasrańcu, albo umrzesz nie przelawszy ani kropli krwi. - mruknął do niego Ragnar - Baaaaardzo haniebna śmierć dla takich jak wy.
-Szlachetny Dawi.. mogę?- zapytał przyjaźnie krasnoluda wyjmując niewielki zakrzywiony nóż o cieńkim ostrzu podchodząc do heretyka.
Zapowiadało się ciekawe widowisko. Ogne przysunął ławę nieco bliżej, żeby nie stracić nic z pokazu tortur.
- Obstawiamy ile wytrzyma? – zapytał.
- Głupcze... to khornita do cholery albo inne pokrewne ścierwo. Od nacinania i puszczania krwi tylko w gacie ze szczęścia zrobi. - mruknął krasnolud.
Czasami... trzeba nagiąć trochę reguły.. - odpowiedział patrząc z obrzydzeniem na khornitę.. - Jak by nie było, interesuje ich tylko krew prawda? Nie ważne kogo..
- Har har har...chyba niedługo, co? Stawiam złocisza że nie dłużej jak ćwierć kolejnej godziny. - Helvgrim odpowiedział Ogne, ale zaczął obawiać się o swoje złoto, bo kultysta muskulaturę miał rzeźbioną bogato, a norsmen na khazadzkie złoto pewnie był chciwy.
Słuchaj suczy synu.. - wysyczał gładząc brzegiem ostrza skórę więźnia -Trafisz do swojego boga, jak przez kilka dni nie przelejesz ani kropli krwi...? Twój mizerni panulek byłby zawiedziony, co?- odłożył wąskie ostrze na bok.- Już wiem... poślemy Cię do Slaanesha..
- Masz zamiar go wyruchać pogrzebaczem? - zaproponował rozochocony Ogne.
- Pieńka z paleniska mu w dupsko wsadźmy! - dodał krasnolud zaciskając mocniej na chaosycie chwyt.
 
Stalowy jest offline