Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-07-2013, 18:16   #18
Dhratlach
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Khornita zaczął jęczeć intensywniej i wyrywać się. Lecz nic to nie dało.
-Moge Ci oszczędzić tej hańby... twój bóg... wyobraź sobie jak się od Ciebie odwraca kiedy twoja dusza wędruje do pana rozkoszy... wystarczy że odpowiesz prawdziwie na moje pytania... zapewniam cię... krew się poleje. - Powiedział unosząc ostrze na wysokości oczu heretyka lecz poza jego zasięgiem i zacząl je powoli obracać.
- Ilu was jest? Gdzie macie obóz?- zarządał cyrulik.
- Pięęciu... wyjęczał ten -Znaczy teraz to czterech nas jest poprawił sie patrząc na rozplaćkane prez niedźwiezia zwłoki. -Nie ma obozu, jedzenia szukalim
- Trzeba było borówek i grzybów nazbierać, a nie na porządnych ludzi napadać. Zresztą tu już nic nie ma poza jajkami, bośmy wszystko wyżarli - Ogne nie mógł powstrzymać złośliwego komentarza.
-Skąd jesteście, znacie innych kultystów? Guślarzy, czarnoksiężników? - kontunuował przesłuchanie rozkazującym tonem męzczyzna
- Nieee...my sie odłaczyli. Od wyprawy. I sie trzecie miesiąc tułąmy wyjakał.
-Gdzie!? Wyruszała!? Wyprawa!?!? - wykrzyczał wściekły na jeńca cyrulik
Jeniec aż próbował się cofnąć i wyjęczał tylko: -My z lordem Archontem na Middeheim szli
-Gdzie mieliście obozy, kto z miejscowych was zaopatrywał - zapytał chłodno Karl
Ogne ziewnął, przesłuchanie robiło się nudne. Złapali jakiegoś heretyckiego półgłówka, co to nawet stron świata nie znał. Norsmen wstał i poszedł szukać karczmarza. Może znajdzie się jeszcze jakieś piwo.
- Nikt, na traktach rabowalim i domy pojedyńcze. Pod Praaag my szli by się z naszymi zebrać. jąkał się dalej khornita. Norsmen zas dostrzegł samotne piwa stojące na wpół puste na stołach. Ogne chwycił bezpański kufel i osuszył go.
- Panowie, komu zaschło w gardzieli? Tutaj darmowe pieniste dają - krzyknął do zajętych intelektualnym poniżaniem jeńca towarzyszy.
-Byliście... zwykłym mięsem armatnim niegodnym łaski waszego plugawego boga. Nie martw się dotrzymam obietnicy... ale nie mówiłem że to będzie twoja krew. Ciebie spalimy. Jesteś bezużyteczny, a twoją czaszkę zgnieciemy w pył tak że nie znajdzie się u tronu. - powiedział tylko cyrulik przyglądając się z pogardą khornicie.
-Bla bla bla... - warknął krasnolud.
- W dupsko... sromotniku ty zasrany, żeś się musiał wygadać tak szybko. - Sverrisson kopnął więźnia w brzuch i podszedł do stołu przy którym siedział Ogne. - Złoto jest twoje. Wygrałeś uczciwie. - Helv wyciągnął wspaniałą, krasnoludzką monetę i położył na stole przed norsem.
Ogne z chytrym uśmiechem zabrał pieniądz, przyglądając mu się uważnie. Potem podłubał w nosie i schował monetę za pazuchę. Zadowolny sięgnął po kolejne darmowe piwko. - Do usług.
Treser niedźwiedzi westchnął, wziął głęboki oddech, napiął muskuły.
Po sali poniosło się paskudne trzaśnięcie. Moment później khornita osunął się na podłogę.
- Wstawaj kuzynie. Uścisk masz nie gorszy niż Baragaz. - Helv podał dłoń Ragnarowi by pomóc mu wstać z podłogi.
- Pożar ugaszony? Kurde... więcej piwa. I trzeba pochować ludzi jakoś, albo ich chociaż złożyć i wznieść toast za ich poświęcenie. - rzekł krasnolud przyjmując pomoc od Helva.
- Tak panie, już sie nie jara. Kurwa ich mać, nawet podpalać nie umieli karczmarz splunął myjąc ręce w resztach wody z beczki. Pożaru.już nie było.
Karl spojrzał jaz jeszcze na heretyka i ruszył w kierunku pierwszego z poległych chłopów klękając przy nim i zamykając mu oczy dłonią. - Niech Morr ma cię w swojej opiece synu Sigmara... - Sięgną po sakiewkę i wyjął z niej dorobek życia chłopa, jeden pens i pół z czego cały położył w ustach nieszczęśnika mówiąc -Niech pan przyjmie cię do swego królestwa.. - Broń chłopa, pałkę zaledwie Karl położył na piersi chłopa, a następnie położył jego dłonie na niej, tak by mógł odejść do królestwa walcząc. Po czym wstał i odprawił skromny rytuał nad drugim poległym zabierając jedynie bełt i strzałę, przyczynę ich śmierci.
Ogne podszedł do zabitego heretyka-matołka i zaczął przeglądać mu kieszenie. Od krasnoluda wygrał złotą monetę, ale i tak więcej nic nie miał, więc wartało sprawdzić, a Karl już grzebał w sakiewkach wieśniaków, którzy bohatersko oddali życie. Z woreczka znalezionego przy zwłokach wysypał na rękę dwa pensy, odgryzione ucho i jedenaście zębów.
- Fiu, fiu - aż gwizdnął z podziwu nad obfitością łupów. Zęby schował do kieszeni kaftana, podobnie jak pieniądze. Zastanawiał się co zrobić z uchem. Może nawlec na sznurek i nosić jak naszyjnik, albo podarować tej elfce, co mu się spodobała. Dzikuska z lasu z pewnością doceniłaby taki dar. Ostatecznie zdecydował jednak zrobić większy użytek z małżowiny.
- Hej, misiu. Masz, pożuj sobie! Nagroda za dobrą robotę [i/]- wskazał na zakrwawionego trupa drugiego heretyka.
- Te... - warknął groźnie Ragnar -
Nie będziesz mnie tu Baragaza ścierwem karmił. Jeszcze jedna taka próba a sam będziesz ich żarł,[/i]
Misiek nawet nie zwrócił uwagę na zaczepkę. Z miski pił sobie spokojnie piwo.
- Nie, to nie - odburknał Ogne robiąc obrażoną minę i zabierając ucho. W takim razie zrobi z niego naszyjnik dla elfki. Nachylił się i szepnął do małżowiny. - Hej... Słyszysz mnie? Jest tam kto?
Odpowiedziała mu cisza. Wtem przed karczmą dało sie słyszeć konie.
Balwierz chwycił za młot i ułożył w pozycji oczekującej, następnie przylgnął do ściany nasłuchując.
Rozległo sie łomotanie do drzwi. -Otwierać.
- Ktoś ty? Przedstaw się. - Sverrisson zagaił do natarczywego gościa, stojącego za drzwiami.
- Słudzy księcia pana! odparł głos.-Otwierać , lub kura puścim, a nie na zimnie nas kurwa trzymacie
- Nie zjara się! - odkrzyknął Ogne. - Przed chwilą heretycy próbowali! Dach cały mokry od wody!
- Że kurwa co? Jak to kurwa heretycy łupanie w drzwi ustało -Wpuszczaj
-Karczmarzu, puszczać? - zapytał Ogne właściciela oberży, wciąż trzymając w dłoni odgryzione ucho. - Wiecie, to może być podstęp.
- Puszczajcie.. odparł powoli karczmarz -Tamci na to za głupi chyba
Karl kdwiesił młot. To byli swoi, zmęczeni podróżni którzy w tą ponurą porę prybywali z opóźnioną odsieczą.
Ogne omijając szerokim łukiem niedźwiedzia i jego tresera, przechodząc ponad trupami, dotarł do zatarasowanych drzwi. Odwalił ławę i uchylił odrzwia, stając tak, aby nikt z zewnątrz go nie widział, a tym bardziej nie ustrzelił. - Trochę tu bałaganu, ale mieliśmy gości...
- Właźcie... słudzy... księcia. Droga wolna. Dorzucił khazad o blond brodzie.
Faktycznie po chwili do budynku weszło trzech zbrojnnych. Karczmarz wyjaśnił co sie stało, oni zas dokonali na nim pewnych rekwizycji. Zaś obecnych w karczmie pochwalili i nagrodzili flaszą gorzałki gospodarza....po czym grzecznie zasugerowali dalszą jazdę.
 

Ostatnio edytowane przez Dhratlach : 11-07-2013 o 18:25.
Dhratlach jest offline