Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-01-2007, 22:20   #87
Khalida
 
Reputacja: 1 Khalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnieKhalida jest jak niezastąpione światło przewodnie
Gent
Gent uśmiechnął się, słysząc zarzut Nathaniela.
- Ja też jakoś nic nie słyszałem na temat - na przykład - twoich, hm, ozdóbek. W ten sposób i tak wiesz o mnie więcej, niż ja o Tobie.
- Poza tym nie chciałbym kalać dziewczęczych uszu Shan opowieściami o szaleństwach wieku młodzieńczego - uśmiechnął się do dziewczyny.
- Wyszłaby z tego gruba książka pod tytułem 'Jak nie należy się zachowywać.'
- A co było dalej? Gdy już z mej siwej w tej chwili głowy wywietrzały szaleństwa młodości? Och... Ponoć - tak mówili moi bliscy - w moich żyłach zawsze płynęła gorąca krew i gnała mnie żądza przygód. A skoro tu jestem to znaczy, że gorąca krew zwyciężyła...

Shannqa
-hm. - wydawała sie niesłyszeć całej rozmowy. Nagle jej wzrok coś przykuło. Zatrzymała sie i odeszła od mężczyzn w jedną zbocznych uliczek, wyraźnie czymś zainteresowana.

Nathaniel
Spojrzał za odchodzącą Shan... - chyba ktoś, tobie ucieka z pola widzenia don juanie- położył nacisk na słowo tobie.

Gent
- Mi? - Gent pokręcił głową. - Nie sądzę...
Spojrzał z niepokojem za oddalająca się Shan.
- Taka dziewczyna to skarb - rzucił w stronę Nathaniela. - Miła, szczera, niezbyt gadatliwa - dorzucił żartobliwie. - Wypadałoby ją pilnować, zeby nikt jej nie skradł.
- A w takim mieście złodziei jest bez liku. Słyszałem też pogłoski o Skawenach.
Coraz bardziej zaniepokojony pokręcił głową.
- Miasto to dżungla, tylko trochę gorsza - powiedział,
- Nie zostawiajmy jej samej...

Shannqa
Tymczasem Shannqa zniknęła w uliczce. Ukucnęła i wycinęła przed siebie dłoń. Poruszała troche palcami, po czym rozejrzała sie. Sięgnęła po jakiś patyczek ponownie wyciągnęła dłoń w tym samym kierunku i zaczęła szurać patyczkiem po chodniku. Coś małego i ciemnego powoli podpełzło do niej. Puściła patyczek i wzieła dziwną kulkę w dłonie. Wstała i podeszła do mężczyzn owijając znalezisko w połę płaszcza.

Nathaniel
Nathaniel momentalnie się odsunął już wiedział po co poszła Shan po najbardziej plugawą istote jaką mogła spłodzic ta ziemia po .... Kota..
Sokrates nie bedzie mile zaskoczony...
- po co ci TO? - zapytał z nutką niecheci w głosie.. Chodźmy już bo późno już a trzeba się do snu przygotować, ktoś z was wie jakie pokoje dostalismy pojedyńcze czy podwójne, ?

Gent
- Jeszcze dobre serce - powiedział do Nathaniela. - Prawdziwy skarb, jak mówiłem.
Rzucił okiem na znalezisko Shan
- Kocia mama - powiedział żartobliwie.
- Ale nie sądzę by wszyscy członkowie drużyny byli zachwyceni...
Nagle zmienił ton i spojrzał powaznie na Shan.
- Nie szarp moich nerwów - powiedział - proszę Cię bardzo. W tych uliczkach jest dużo bardziej niebezpiecznie, niż w dżungli. Jeśli napadnie Cię kilku bandytów...

Shannqa
Delikatnie głaskała kociaka po łebku. Nie słuchała za bardzo tego co do niej mówią. - Jego rodzeństwo zagryzł jakiś pies... Nie wiem co z mamą.- powiedziała cicho, smutno. Przytuliła małego do siebie. - może karczmarz sie nim zajmie? Biedactwo... Wracamy do karczmy? - zapytała i dopiero teraz na nich spojrzała. Drgnęła widząc ich miny - Co? - zapytała troche bezradnie

Nathaniel
Nic, nic, po prosstu..... Rozmawiamy jakie pokoje dostaniemy mieszane czy pojedyńcze.. -Dokończył spokojnym głosem, patrząc jej w oczy - Mozemy wracać jeżeli chcesz.. - Usmiechnął się - A ty Gencie masz okazje dokończyc swoją opowieść o sobie.. ze szczegółami

Gent
Gent spojrzał na Shan i pokręcił bezradnie głową.
- Dlaczego kobiety tak rzadko słuchają tego, co im się mówi.
Westchnął.
- Rozumiem Twoje dobre serce, ale...
W jego głosie pojawiły się nagle poważne tony.
- Za to bieganie samotnie po niebezpiecznych uliczkach miałbym ochotę przełożyć Cię przez kolano... Życie Ci niemiłe?
Sojrzał w oczy Shan i pokręcił głową.
- Nie lubię opłakiwać kogoś, kogo lubię - dodał.
Spojrzał w niebo, a potem na trzymanego w rękach Shan kociaka.
- To oczywiste, że nie musimy wracać. Nie sądzę, by dla tak młodej osoby - wskazał kociaka - wizyta w knajpie była odpowiednia. Chyba jest jeszcze na to za młody.
- A jeśli chodzi o mój życiorys.. - spojrzał na Nathaniela. Ten z nas, kto będzie miał większy pokój, zaprosi pozostałą dwójkę na wino, czy herbatę - i wymienimy się kartkami pamiętnika. jeśli oczywiście któreś z Was zainteresowane jest wymianą - podkreślił ostatnie słowo.

Shannqa
Wydawała sie tym wszystkim mało zainteresowana. Choć słysząc o wymianie 'kartek z pamiętnika' skrzywiła sie. Nie miała zamiaru. - Nawet nie wiem jaki jest mój pokój, jeszcze do niego nie zaglądałam. - wzruszyła ramionami. Westchnęła. Kociak w jej ramionach pisnął cienko. Rozczuliła sie nad nim. - Naradzimy sie w drodze - ruszyła nie za szybko spowrotem do karczmy.

Nathaniel
Jeszcze nie odpowiedziałas jaki wolisz pokój - Dodał szybko patrząc przed siebie - Chodźmy już do Karczmy jestem głodny,- papatrzył przzelotnie na Shan- Chyba masz kogoś kto sie tobą zaopiekuje- uśmiechnął sie na wspomnienie słow przez kolano i ....
 
__________________
Każdy powinien mieć motto.
Nawet jeśli jest dziwne:
"I'm greedy, not stupid..."
Widzicie?
Khalida jest offline