Shannqa moge sie sama sobą zaopiekować - odparła zadziornie. - jestem dużą dziewczynką - sama sobie wiąże buty i w ogóle... - pokazała mu język i mrugnęła do niego Gent
Rozbawiła go, widniejąca na twarzy Shan, wyraźna niechęć do dzielenia się wspomnieniami." Każdy ma jakieś wspomnienia" - pomyślał - "do których nie chce wracać i tajemnice, które powinny zostać ukryte..."
- Miałeś na myśli kota, prawda? - spytał Nathaniela. Ruszył szybko za Shan.
- A jeśli chodzi o pokój, to ja zamawiam taki z balkonem. I z widokiem na morze - zażartował. Nathaniel - Miałem na myśli ciebie kochasiu, ile ty masz lat wogóle tak z ciekawości pytam ? - Odpowiedział szybko, zamyślił się
- A z ciebie to tez niezłe ziółko Shan - Kokietka z niej dodał w myśłi Shannqa
Spojrzała na niego marszcząc brwi i lekko mrużąc oczy. -Hm...- skomentowała i przyspieszyła kroku do karczmy Gent Dlaczego sądzisz, że miałbym ochotę na opiekowanie się kimkolwiek? W takim przypadku znalazłbym sobie małe zwierzątko... A nie małą roślinkę - z kpiną w oczach popatrzył na Shan.- A jeśli chodzi o mój wiek... Cóz... Ciekawość pierwszy stopień do wiedzy... I nie tylko... - Ale faktycznie sekretem to nie jest... Tak koło 22 to chyba już będzie... Nathaniel Toś mlodszy o 5 lat ode mnie dziciaku, a jak to nie zatroszczyłbyś się o Shan sam przecież ja rekomendowałes jako skarb, - popatrzył na niego poźniej na nią - Uśmiechnął sie i ruszył szybkim krokiem w strone karczmy... Shannqa
Idąc przodem, pozostawiona sama sobie zamilkła,zmarkotniała trochę i zajęła sie kociakiem. Gent
- Staruszek się znalazł - skomentował słowa Nathaniela, przyspieszając kroku. - Poza tym Tobie - podkreślił słowo - rekomendowałem ten skarb. Dogonił Shan- Zdołasz go nakarmić? - spytał wskazując kociaka. - Nie jest za mały? Albo zbyt przerażony? Nathaniel
[i]Ahh..... - Poczłapał za nimi - Fakt Shan była ładna, i ogólnie miła a w dodatku jej ufał -Zobaczymy poźniej dodał w myśli.Powoli doszli do karczmy, troche zmęczony Nathaniel Wszedł ostatni, i poprosił karczmarza o pokój dwuosobwy
- musze mieć dużo miejsca - odpowiedział na zdziwione lico Karczmarza. Shannqa
Shannqa zaś podeszła do jednej z kelnerek i pokazała jej kociaka.
- Mogę troche ciepłego mleka... jakies ręczniki i może miskę z ciepłą wodą?- gdy kobieta skinęła głową i poszła po to wszystko ona zwróciła sie do Genta - zajmę sie nim. Nie raz opiekowałam sie osieroconymi gepardziątkami... ten sam gatunek wiec mam nadzieje ze mi sie uda - dodała.
Usiadła przy jednym ze stolików w kacie. Gdy kelnerka przyniosła jej wszystko o co prosiła zmoczyła jeden ręcznik w wodzie, wyżęła go i zaczęła delikatnie myć kociaka. Gdy skonczyła, wytarła go do sucha innym ręcznikiem. Wzięła ostani, zmoczyła jeden jego róg w mleku i podała kociakowi do possania. Głaskała kotka po łebku patrząc jak pożywia sie. Gent
Z zainteresowaniem przyglądał się, jak Shan zajmuje się kociakiem. Oparł się plecami o kontuar i z uśmiechem w oczach obserwował dziewczynę, korzystając z tego, że ta, zajęta karmieniem zwierzątka, nie zwraca uwagi na otaczający ją świat.
Po chwili zwrócił się do karczmarza.
- Pokój poproszę. Nie musi być podwójny. Nie przewiduję żadnego gościa.
- I - jeśli to możliwe - jedzenie do pokoju. Najlepiej gdy będzie się zbliżać kompleta.
Zabrał plecak i ruszył po schodach do góry.
- Och - zatrzymał się w połowie drogi – mogę zamówić kąpiel?
Widząc potakujące skinienie głowy uśmiechnął się i kontynuował wędrówkę. Zostawił rzeczy i poszedł się wykąpać. Gdy wracał po kilku chwilach, Shan ciągle zajmowała się kociakiem. |