Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-07-2013, 13:12   #26
Ratkin
 
Ratkin's Avatar
 
Reputacja: 1 Ratkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwu
Całe zamieszanie w klubie nie zrobiło na Amonie większego wrażenia. Czego innego można było się spodziewać? Co najwyżej spowodowało powrót wspomnień. Całej ich gamy wręcz. Wspomnienia odleglejsze, bomb spadających na fabrykę w której pracował i której miał być spadkobiercą, jak i o wiele świeższe, kiedy bomba podłożona przez jakiegoś wietnamskiego komunistycznego podczłowieka eksplodowała w małej kawiarence w Phnom Penh, przerywając mu interesującą rozmowę. Pamiętał, że był wtedy bardzo zdenerwowany, gdyż rozmowy tej nie dało się tak łatwo kontynuować, z powodu śmierci jego rozmówczyni. Na szczęście, ludzie wschodu tak łatwo wracali w tamtych, podobno trudnych, a dla Amona raczej ciekawych, czasach…

Coś w jego umyśle zaskoczyło. W przypadkowej plątaninie dostrzegł nie wzór, a oczywiste do granic możliwości znaki, nałożone na siebie, przenikające się, ale jednak symbole, które teraz, mimo że nie rozumiał ich tak jak rozumie się pismo w znanym sobie języku, stawały się dla Amona oczywistymi.
Przez ułamek sekundy zastanowił się, czy to aby nie wpływ kontaktów z tą para szaleńców, wcześniej tego wieczoru. Makvianie, nie potrzebowali wszak dostać się do wnętrza czyjejś głowy, by móc namieszać w niej. Sama ich obecność nie raz wystarczała by oszaleć, zwłaszcza tych należących do tej mniej sympatycznej i zakłamanej części Rodziny... Amon odrzucił te paranoiczne lęki i jeszcze raz obejrzał się jeszcze raz w stronę zamieszania. Wpatrywał się niewidzącym wzrokiem w punkt, który tak skrzętnie zakrywała teraz obsługa klubu. Wreszcie, po dobrej minucie odwrócił głowę, szukając znajomego cylindra… Nie liczył na cud, a jednak. W tłumie zauważył Irminę. Stwierdził, że skoro mu się to udało, to oznaczało to, że Wariatka po prostu chciała, by ktoś ją zauważył. Wstał od swojego stolika i ruszył w ślad za Malkavianką…

Skecając za Irminą nabrał powietrza. Coraz częściej zdarzało mu się o tym zapomnieć przed rozpoczęciem rozmowy. Owszem, nadawało to często jego wypowiedziom bardziej rozważnego i zdystansowanego tonu, jednak czasem owocowało zamiast tego także cichym świstem, kojarzącym się z powstajacym z grobu ożywieńcem i wyraźnie niepokoiło niemalże wszystkich jego śmiertelnych rozmówców, a i co bardziej ludzkie i kurczowo trzymające się życia wampiry Camarilli, także...

Teraz też, cichy, budzący niepokój, ponury i posępny syk wciąganego do płuc powietrza powietrza, rozległ się krok czy dwa za ramieniem Irminy. Zatrzymał się jak wryty. To mu akurat bardzo dobrze wychodziło. Zamarł w bezruchu, do jakiego zdolny jest tylko ktoś wyjątkowo martwy, a zdecydowanie kimś takim był Amon Koenig...
 
__________________
-Only a fool thinks he can escape his past.
-I agree, so I atone for mine.


Sate Pestage and Soontir Fel
Ratkin jest offline