Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-07-2013, 22:15   #12
mlecyk
 
Reputacja: 1 mlecyk ma wspaniałą przyszłośćmlecyk ma wspaniałą przyszłośćmlecyk ma wspaniałą przyszłośćmlecyk ma wspaniałą przyszłośćmlecyk ma wspaniałą przyszłośćmlecyk ma wspaniałą przyszłośćmlecyk ma wspaniałą przyszłośćmlecyk ma wspaniałą przyszłośćmlecyk ma wspaniałą przyszłośćmlecyk ma wspaniałą przyszłośćmlecyk ma wspaniałą przyszłość
Przed drzwiami domu zrobiło się zamieszanie. Ktoś usilnie tłuk o drzwi. Marika wzięła do reki wcześniejszą fiolkę z czarna zawartością i podeszła do drzwi.
- Kto tam? - Zapytała niepewnie.
- To my Marika. Ugo i Angu. Strażnicy.- Marika otworzyła drzwi.
- Co chcecie o tej porze ? - Po chwili spostrzegła 2 ciała dźwigane przez drugiego strażnika. Jednym z nich był Lion.
- Mari.. Ten tutej padł jak z lasu wrócił. - Marika szybko ględziła ciało.
- Dobra wchodźcie. Połóżcie go na stole. - szybko sprzątnęła tamtejszą aparaturę. - A na co wam to truchło? - Spytała.Strażnicy popatrzyli po sobie.
- To jego, więc wzięliśmy. - Marika lekko się zdziwiła.
- Dobrze już rzućcie to pod stół. Możecie wracać. Zajmę się nim.
- Dziękujemy Piękna. A masz może cóś na odwagę. Straszno, w nocy przy bramie. - Powiedział z uśmiechem drugi strażnik.Alchemik wyciągnęła z szafki jakąś buteleczkę.
- Trzymajcie ale już zmykajcie. Muszę się nim szybko zająć.


Cytat:
Napisał Anthrilien "Biały Płomień"
Nagły hałas obudził Anthriliena, wstał i nieśpiesznie udał się na górne piętro zostawiając za sobą towarzysza, który również zdawał się słyszeć zamieszanie, ale nie wyglądał na przejętego. Scena którą zobaczył lekko go zaskoczyła. Rozpoznał twarz nieprzytomnego mężczyzny jako jedną z osób które jeszcze wczoraj znajdowały się z nim w celi oraz jako postać z niedawnej wizji. Nie wyglądał dobrze. Mimo że nie znał się na medycynie postanowił pomóc. Z sakwy u pasa wydobył runę wzmocnienia, która zaczęła powoli krążyć w okół jego głowy błyszcząc delikatnie. Zbliżył się do leżącego mężczyzny i wyciągnął dłoń w jego kierunku.
-Wzmocnie jego organizm-zwrócił się do Mariki- może zwiększy to jego szanse. Rób co masz robić.
Zaczerpnął moc z odległego źródła, a gdy jego dłoń rozbłysła bladym światłem, przelał energię w ciało Liona. Na zmianę obserwował alchemiczkę i krążącą runę, nie znał jeszcze swojego limitu w tym świecie
Marika kiwnęła porozumiewawczo głową. Poszperała chwilę na regale i wzięła stamtąd niewielką ampułkę o czerwono-żółtym zabarwieniu. Wypiła jej zawartość po czym metodą usta usta przelała ją do Liona. Następnie polała oparzenie na nodze czarną fiolką i szybko przemyła ją białą fiolką. Następnie zawiązała na nodze bandaże.
- To powinno wystarczyć. Dziękuję. Może pan już wrócić do odpoczynku. Nic już nie zrobimy. Rano powinien dojść do siebie. - Powiedziała pewnie, z dozą dumy. Widać znała się na tym co robiła.


Anubis podniósł się z podłogi i ruszył schodami na górę tuż przed świtem. Sądził, że barman będzie chciał mieć swój trunek od początku dnia i miał jeszcze parę pytań do niego.
Na szczycie schodów napiął potężne muskuły na całym ciele sprawiając, że zasiedziałe kości kolejno wydały okropny chrzęszczący dźwięk wracania na swoje miejsce. Przyglądał się chwilę pracy alchemiczki i zerknął bez zainteresowania na rannego. Rozpoznał w nim jednego z mężczyzn, który towarzyszył im w celi. Ruszył nosem. Oczywiście wystarczył mu jeden dzień by wylądować u medyka... Prychnął z niedowierzania.
- Mariko, na mnie czas. Barman na pewno oczekuje swojego towaru. - powiedział zabierając ze stołu pakunek - Czy moje zioła są gotowe? I czy mogę zabrać swoją broń? Śpieszy mi się.

- Oczywiście. Broń jest w szafie. A co do ziół...- wzięła mały tobołek - Są tutaj przynajmniej część. Dodałam jeszcze 3 mikstury. Czerwona to odstraszacz zwierząt- zakomunikowała. - zielona gdybyś musiał zatamować krwawienie, lejesz ja na ranę. Czarna... obyś jej nie musiał używać. - Podała pakunek z przyjemnym uśmiechem.

Szakalogłowy podziwił z błyskiem w oku otrzymane mikstury. Wyraźnie widać było po nim zachwyt i zaciekawienie. Schował delikatnie, wręcz namiętnie, pojemniki do torby po czym zabrał swoje sztylety. Nim wyszedł poprosił jeszcze alchemiczkę by przekazała jego towarzyszowi, że będzie czekał na niego w karczmie.

Cytat:
Napisał Anthrilien "Biały Płomień"
O świcie Eldar po raz kolejny tego dnia udał się na górne piętro. Był ciekaw co stało się z rannym mężczyzną.
Po krótkiej wymianie zdań odebrał swoje ostrze wkładając ja ponownie na swoje miejsce u pasa. Gdy zauważył brak paczki na stole, pożegnał się z Mariką, dziękując jej również za gościnę, po czym udał się do karczmy aby dołączyć do swojego towarzysza.
Pani alchemik odkłoniła się na pożegnanie. Chciała przekazać wiadomość od towarzysz lecz nie zdążyła. Choć prawdopodobnie wiedziała że się odnajdą.
W karczmie jak zwykle wesoło, choć z samego rana klientów było niewielu. Przy stole siedział barczysty mężczyzna.

A przy innym białowłosy mężczyzna z wielkim mieczem.

Reszta stołów była pusta. Po sali krzątała się Rose.


Anubis podszedł pewnym krokiem prosto do lady i bez słowa położył pakunek dla barmana. Czekając aż ten zauważy jego obecność wyglądał jak nieruchoma figura.

- O moje zamówienie. - zauważył barman. - Na ile się umawialiśmy?

- Umawialiśmy się na informację, ale to może gdy dołączy do nas mój towarzysz. Tymczasem czy mógłbyś mi powiedzieć kim była zakapturzona osoba obserwująca wczoraj salę z balustrady? - spytał mimowolnie ponownie zerkając w górę. Możliwe, że nie był to nikt wyjątkowy, jednak ciekawość nie pozwalała zostawić tego tematu.

- Już go tu nie ma. Wyruszył wraz z żoną na północ. Krótko mówiąc przewodnik po pustyni. Jedyny jako istnieje. Ale o to mógł pan zapytać wczoraj. - uśmiechnął się. - to żadna tajemnica.

Anubis tylko skinął głową nie spuszczając wzroku z balustrady. Możliwe, że to właśnie dlatego przykuł jego uwagę, mógł po prostu wyczuć od niego pustynię.

Cytat:
Napisał Anthrilien "Biały Płomień"
Do baru wszedł “Biały płomień”.
Rozglądnął się po barze, jego spojrzenie zatrzymało się na chwilę w dwóch miejscach, na stoliku gdzie jeszcze wczoraj siedziała zadowalająca się alkoholem brunetka oraz na balkon gdzie wcześniej znajdowała się zakapturzona postać. Zastanawiał się dlaczego Ci ludzie pojawili się w jego wizji. W między czasie podszedł do baru kątem oka przypatrując się dwóm nowym postacią. Siadając przy ladzie powitał muskularnego towarzysza po czym wyciągnął z za szaty jedną monetę i podał ją barmanowi prosząc o wodę.
Barman podał napitek.
- I jak panowie pierwszy dzień w tym świecie?


- Masz na myśli pierwszy dzień w tym mieście. - powiedział Anubis dając do zrozumienia, że spędził w tym świecie więcej czasu niż barman uważał - W każdym razie, skoro oboje jesteśmy na miejscu, wróćmy do naszego pytania z wczoraj. Kim są Uverworld? - zakończył wyjątkowo niskim basem.

Barman spoważniał.
- Zależy jak wiele chcecie wiedzieć. Powierzchownie rzecz biorąc to samozwańcza organizacja przybyszów. Przybyli do tego świata i zrobili zamieszanie. To przez nich, a dokładniej przez Czarną Bramę do tego świata przybywają przybysze. To podobno oni ją stworzyli. Poza tym mieszają się w politykę unii Krajów środkowych.


Anubis spojrzał pytająco na długouchego towarzysza. Nie wiedział ile on chce wiedzieć o tym... tej organizacji, natomiast jego ciekawość właśnie znacznie urosła.

Cytat:
Napisał Anthrilien "Biały Płomień"
W przeciwieństwie do niego eldar siedział niewzruszony powoli dopijając wodę. Bacznie przysłuchiwał się rozmowie, potrzebował wiedzieć wszystko co niezbędne do wydostania się z tego świata.
- Jeśli oni stworzyli czarną bramę, przez którą dostają się do waszego świata przybysze, to jak ci Uverworld znaleźli się tu?

Cytat:
Napisał Anthrilien "Biały Płomień"
- I co wiesz o innych światach-odezwał się niespodziewanie- czy komuś udało się stąd wydostać?
- Wydostać? Jeżeli śmierć jest ucieczką z tego świata to wielu się to udało. W miej lub bardziej bolesny sposób. - Powiedział z grymasem uśmiechu i powagi - Co do ich pojawienia jest to zagadką. Prawdopodobnie przybyli przed pojawieniem się bramy. A i nie zrozumcie mnie źle. To obecność Bramy powoduje napływ przybyszów. Sama brama stoi zamknięta i nie służy jako teleport. Przybysze przybywają - Pomyślał że to co powiedział brzmi głupio - w różnych miejscach przez teleporty. Pojawiają się znikąd krótko mówiąc. A o innych światach wiem tyle co z opowieści. Słyszeliście może o świecie w którym wszystko jest jadalne?

Cytat:
Napisał Anthrilien "Biały Płomień"
Anthrilien zbył złośliwość barmana, za to głęboko się zamyślił.
- Wporządku, z mojej strony to wszystko. - powiedział Anubis zastanawiając się czy rzeczywiście te informacje mogą być tak niebezpieczne. Odwrócił się tyłem do lady i przyglądał dwóm bandziorowatym mężczyznom podczas gdy długouchy towarzysz kontynuował rozmowę.

Cytat:
Napisał Anthrilien "Biały Płomień"
-Powiedz mi jeszcze jedną rzecz- dodał gdy towarzysz skończył- czy słyszałeś może o materiale zwanym upiorytem?-mówiąc to jak na zawołanie z sakiewki przyczepionej do pasa wyleciała jasna upiorytowa runa i zawisła tuż przed twarzą barmana.
- Niestety - pokiwał przecząco głową - Jeżeli to metal zapytaj Samuraja, kowala. Ścieżka obok baru. Łatwo znaleźć po odgłosach. Jeżeli to materiał inny. To tylko w kraju gór możecie się czegoś dowiedzieć. - Na te słowa bandzior z mieczem poruszył się.

Cytat:
Napisał Anthrilien "Biały Płomień"
Runa schowała się spowrotem do sakiewki.- To tyle- powiedział do barmana. Po czym odezwał się do pso-podobnego towarzysza- zróbmy co mamy zrobić, nie każmy czekać przeznaczeniu.
Anubis nic nie odpowiedział, przyglądał się tylko dwóm mężczyznom przy stole. Wyglądali na prawdę jak bandyci, a on musiał coś zjeść... ale równie dobrze mogli to być łowcy nagród czy inny wytwór tego świata. Wolał sobie nie pozwalać na ukazywanie tego oblicza siebie w dzień.
- Kim są ci ludzie? - zapytał barmana pomimo swoich wątpliwości.

- Jeden z tego co mi wiadomo przybył z kraju gór. A drugiego nie znam. Pewno jakiś nowy. - Powiedział cicho by tylko klienci przy barze mogli to słyszeć.

- To dobrze. - mruknął bardziej do siebie niż do kogoś innego.
- W takim razie chodźmy. - powiedział do Anthriliena po czym wyszli na zewnątrz.

Dwójka dziwnych postaci udała się w kierunku wschodniej bramy skąd wczoraj przybyli po czym ruszyli w kierunku lasu gdzie mieli zdobyć zioła dla Mariki.

Anubis nie wypuszczał z ręki zdobytego poradnika zielarza, praktycznie całą drogę czytał zawarte w nim informacje niewiele rozglądając się na boki.

Mijając tablicę ogłoszeń dotarli pod wschodnią bramę. Jak to zwykle bywa przy bramie stacjonowało 2 strażników.

Cytat:
Napisał Anthrilien "Biały Płomień"
-W którą stronę musimy się udać aby trafić do mrocznego lasu?- Anthrilien zapytał jednego ze strażników nie patrząc nawet w jego kierunku.
- Po wyjściu tą brama proszę się kierować na południowy wschód. Gdy będziecie blisko raczej go rozpoznacie. Te nie przeniknione ciemności. Uważajcie ten las jest wielce niebezpieczny.
- Tak jak ten na północnej rubieży - dopowiedział drugi strażnik.

Pora była jeszcze wczesna więc nie musieli się śpieszyć. Spokojnym krokiem rozglądając się po okolicy szli w stronę lasu.
Gdy już do niego dotarli zaczęli rozglądać się za wspomnianym obeliskiem.
To co pierwsze dało się zauważyć w lesie to ciemność. Prawie taka sama jak w... jaskiniach. Gęsta warstwa koron drzew szczelnie oddzielała poszycie od promieni słonecznych. Ledwo weszli do lasu natychmiast stracili orientację. Wszystko wyglądało tak samo. A po obelisku w pobliżu nie było nawet śladu. Tak samo jak po jakiejkolwiek ścieżce.


Cytat:
Napisał Anthrilien "Biały Płomień"
Runy z sakwy Anthriliena uniosły się i zaczęły krążyć nad jego głową. Jedna z nich, runa niszczyciela rozbłysła gdy eldar gwałtownie zgromadził energię. Nie uwolnił jej jednak, trzymał ją w dłoni niczym płonącą białym światłem kulę. Chodź nie było to właściwym działaniem tej techniki roztoczyła ona mały krąg zimnego światła pozwalając przynajmniej nie wejść w drzewo anie się nie potknąć. Mimo że oczy eldara widziały w ciemności lepiej niż zwykłego człowieka nie dorównywały jednak kocim.
Po godzinie błądzenia towarzysze natrafili w końcu na coś co można by nazwać ścieżką. Był to przesmyk między krzewami wycięty ręcznie. Najprawdopodobniej jakimś narzędziem tudzież mieczem. Po parunastu metrach trafili w końcu na szlak. Niezbyt szeroki ale wystarczająco duży by stwierdzić, w którym kierunku biegnie. Po prawą stronę szlak zakręcał po jakiś 30 metrach. W lewą również, tylko że w odległości ok 100 metrów do miejsca w którym stali.

Ruszyli niespiesznie szlakiem. Anubis nastawił uczy na słuchanie, wodne konwalie powinny rosnąć w pobliżu wody, być może uda mu się usłyszeć jej szum gdy zbliżą się do obelisku. Poruszył również kilkukrotnie nosem węsząc powietrze w ciemnym lesie.

Powietrze było ciężkie wypełnione zapachem lasu. Nigdzie nie było słychać szumu wody. Po przejściu zakrętu wojownikom ukazał się obraz zniszczenia. Wszędzie leżały wióry drzew i rozerwana kora. Ścieżka biegła dalej prosto, jednak pod katem do niej wiodło stratowane przejcie. Tak Jakby coś dużego tędy przebiegło. niszcząc wszystko po drodze.
Z prawej strony ścieżki dało się słyszeć szelest. Coś tam było lecz chwilowo nie zamierzało wychodzić.


Cytat:
Napisał Anthrilien "Biały Płomień"
Kolejna runa lekko rozbłysła. Anthrilien skupił się aby odnaleźć umysł ukrytej istoty. Gdy już mu się to udało stworzył w nim psioniczną halucynację, oszukując jej zmysły i okrywając siebie jak i Anubisa psioniczną zasłoną czyniąc ich całkowicie niewidzialnymi. -Żadnych gwałtownych ruchów- rzucił cicho do towarzysza- cokolwiek to jest nie powinno chwilowo nas znaleźć.- po czym bardzo powoli zmienił swoją pozycję aby nie stać w tym samym miejscu.
- Spokojnie - zabrzmiał głos Anubisa - nie przyszliśmy tu polować na prymitywne zwierzęta. Niech lepiej zostanie tam gdzie jest. - powiedział ruszając dalej ścieżką mając jednak na uwadze, że zwierze może nie mieć równie obojętnego podejścia do nich sięgnął do sakiewki wyciągając z niej jedną z otrzymanych mikstur.

Istota nie wyszła z ukrycia. Jednak zdawała się dobrze wiedzieć gdzie znajdują się przybysze. Choć ich nie widziała.

Cytat:
Napisał Anthrilien "Biały Płomień"
Gwałtowny ruch Anubisa zmusił Eldara do przerwania zaklęcia, ten pokręcił głową po czym ruszył w ślad za towarzyszem. Przezornie trzymał rękę na rękojeści miecza. Cokolwiek przewróciło te drzewa świadczyło o tym że tutejsza fauna nie należała do przyjaznych i bezbronnych, Z resztą jeszcze dzisiejszej nocy był światkiem spotkań z jej przedstawicielami.
-Nie uważasz że powinniśmy być ostrożniejsi?-zapytał Anubisa.
Egipcjanin spojrzał powoli na towarzysza. Przez chwilę mogło się zdawać, że jest rozgniewany, ale powoli jego pysk złagodniał. Miał on oczywiście rację, ale nie było łatwo, jak to nazywali ludzie, “przejmować się”.
- Nie potrafię odczuwać strachu.. - wyjaśnił eldarowi - I w moim świecie inaczej rozumie się ostrożność. - dokończył pokazując czerwony eliksir i otwierając go.

Otwarty flakonik natychmiast dał o sobie znać. Z wyczulonym węchem anubis natychmiast zamknął flakonik. Ten smród był niezwykle silny. Choć zwykły człowiek raczej go nie czół.

Cytat:
Napisał Anthrilien "Biały Płomień"
Eldar pytająco popatrzył na czerwoną butelkę w dłoniach towarzysza. -W śród mojego ludu zwykło się mawiać, że ostrożność wynika z umiejętności oceny sytuacji i racjonalnego myślenia. Moja rasa jest zbyt nieliczna by podejmować nierozsądne działania.- Powiedział z niezmiennie kamienną twarzą. Po czym dodał- Kim tak w zasadzie jesteś towarzyszu, mimo iż spędziliśmy ze sobą nieco czasu w tym dziwnym świecie nadal nic o Tobie nie wiem. Nie wyglądasz i nie zachowujesz się jak zwykły Mong-keihg.
Anubis odsłonił zęby w parodii uśmiechu, z jego gardła wydobył się cichy warkot. Był zdziwiony, ale oskarżenia i pytania towarzysza bardzo go ucieszyły.
- Masz rację - zaczął mówić warkliwym głosem - że brak mi waszej umiejętności oceny sytuacji, lecz nie brak mi racjonalnego myślenia. Nie zatrzymuję się, działam racjonalnie dopiero gdy ktoś lub coś stanie mi na drodze. Nie znam innego sposobu bo tylko taki stosuję od... wielu lat. Dlaczego tak robię i kim jestem z chęcią Ci zdradzę, ale nie tutaj i nie w tym warunkach.
Otworzył ponownie flakonik i wylał część jego zawartości na drogę po stronie, z której słychać było zwierzęcy szelest. Nie wiedział czy ta mikstura działa tylko na zwykłe zwierzęta, czy również na bestie występujące w tym świecie. Jeśli nie podziała... to trudno.

Szelest zniknął. Coś najwidoczniej oddaliło się na bezpieczną odległość.

- Tymczasem, przepraszam jeśli naraziłem Cię na niebezpieczeństwo. Pasuje mi twoje towarzystwo bo nie jesteś tak narwany i lekkomyślny jak reszta ludzi, z którymi byliśmy w celi. - Anubis skłonił się, bardzo delikatnie, niemal niezauważalnie, wiedział, że nie jest przystosowany do śmiertelności, bo na co ma uważać? I nie czuł się z tego powodu ani trochę źle. Ale towarzysz mógł posłużyć również za narzędzie - Bądź mą oceną sytuacji.

Cytat:
Napisał Anthrilien "Biały Płomień"
Anthrilien podążył wzrokiem za szelestem oddalającego się zwierza po czym ponownie spojrzał na swojego towarzysza
-B'fheidiren -odpowiedział w swoim języku- Nie porównuj mnie jednak do Mong-keigh, Maugetar, to obraza.
Szakalogłowy wybuchł krótkim śmiechem. Przekręcił głowę na bok przyglądając się towarzyszowi z zadowoloną miną. Przyłożył dłoń do umięśnionych piersi.
- Wybacz mi ponownie. Jesteśmy tak różni, a tak podobni. Co prawdą ja nie gardzę nimi, ale ciężko ich szanować i ...są tylko ludźmi. - dokończył wykonując gest wskazujący jak nieważni są ludzie.
- Wiem tak na prawdę mniej o Tobie niż ty o mnie. - kontynuował po chwili ciszy ruszając powoli dalej i chowając flakonik ze śmierdzącą substancją.

Cytat:
Napisał Anthrilien "Biały Płomień"
Anthrilien bez słowa ruszył za towarzyszem wciąż oświetlając drogę. Wewnątrz czuł że nie pożałuje towarzystwa Anubisa, nie wiedział jeszcze czemu to zrobił, ale określenie pso-podobnego mianem Maugetar spodobało mu się.
Oboje ruszyli w głąb lasu szukając obelisku.
Na ścieżce, z pod jednej zwalonej kłody wystawały ludzkie zwłoki. Dalej ścieżka się kończyła przechodząc w krzaki.

Anubis przykucnął przy zwłokach oceniając ich stan. Był ciekawy co człowiek robił tak głęboko w tym mrocznym lesie. Czy umarł od przygniecenia?
- Nieżywy co najmniej od dwóch dni. - oznajmił wstając i odrzucając ciężką kłodę. Następnie przykucnął ponownie i podniósł delikatnie truchło. Ręce i nogi ciała zwisły bezwładnie z umięśnionych ramion Anubisa, cieszył się, że nie były one na tyle stare by zacząć śmierdzieć. Zszedł parę kroków w głąb lasu i ułożył ciało w pierwszym znalezionych zagłębieniu przysypując je pewną ilością liści i piachu po czym wrócił do towarzysza patrzącego na niego pytająco..
- U mnie w kraju, zmarłych grzebie się w pustynnym piasku, ale jemu będzie to musiało wystarczyć. - wyjaśnił i rozejrzał się za ścieżką węsząc jednocześnie w powietrzu w poszukiwaniu wskazówek co do dalszego kierunku wędrówki.

Wszystko wskazywało na to ze doszło w tym miejscu do jakiegoś starcia. Towarzysze niestety nie mieli innego wyjścia jak podążyć krzakami po omacku. Ścieżka się skończyła ale coś podpowiadało Eldarowi że niedługo dotrą na miejsce.

Cytat:
Napisał Anthrilien "Biały Płomień"
-Skąd pochodzisz?- zapytał zaciekawiony. Dawno nie słyszał aby ktoś określał miejsce swego pochodzenia krajem. W jego świecie całe planety podlegały pojedynczym władcą.
Anubis zamyślił się na chwilę. W tym tak zwanym “międzyświecie” znajdowało się na pewno wiele przybyszów z bardzo wielu innych światów. Nie był pewien czy może nazwać swój dużym, lub małym i jak określić inne... rzeczywistości swojego domu.
- Zadajesz bardzo proste pytanie, na które nie ma prostej odpowiedzi. Zwróć uwagę, że pochodzimy z zupełnie innych rzeczywistości. Moim domem jest jedna z krain w moim świecie. - powiedział nie pewien czy jego wyjaśnienia są jasne.

Cytat:
Napisał Anthrilien "Biały Płomień"
-Rozumiem-odparł- widzisz..pytam się dlatego że w moim świecie określenie “kraj” niemal już nie istnieje. Żyje co prawda niedługo jednak podczas licznych wojen nigdy się z nim nie spotkałem. Słowo to było używane przez ludzi, jednak niczym piach zostało zdmuchnięte z kart historii przez wiatry czasu. Moje stanowisko wymaga znacznej wiedzy na różne tematy, zwłaszcza te związane z innymi rasami. Stąd też moje zaciekawienie.
- Jeśli wrócimy do swoich domów to i tak możliwe, że się już nie spotkamy.
- Chyba, że po śmierci. - dodał po chwili Anubis zastanawiając się czy wszyscy zmarli z różnych światów trafiają w to samo miejsce po śmierci. Zastanawiał się czy jego prawdziwy dom jest tylko częścią rzeczywistości jego świata, czy zupełnie odrębnym światem połączonym ze wszystkimi tak jak “międzyświat”. Jego wypowiedź więc mogła oznaczać jedynie przenośnie, albo dosłowne spotkanie po śmierci...

Cytat:
Napisał Anthrilien "Biały Płomień"
- Nie sądzę towarzyszu- uśmiechnął się a mimo to wyraźnie dało dostrzec smutek na jego twarzy- jeśli uda mi się powrócić do domu po śmierci dołączę do kręgu nieskończoności-przerwał na chwilę po czym dodał- jeśli zaś zostanę tu - demonstracyjnie rozłożył ręce ukazując otoczenie- moja dusza zostanie uwięziona w tym świecie na zawsze...
- To byłoby bardzo nie dobrze. - powiedział Anubis z mieszanką smutku i wściekłości na pysku - Dusza powinna trafić tam gdzie jej miejsce, nie ważne czy jest to nicość czy rajskie pola. Ktoś powinien tego dopilnować. - zakończył zaciskając pięść i warcząc.
Na prawdę musiał coś zjeść.
Machnął ręką w powietrzu w kierunku krzaków by zakończyć rozmowę i nie okazać wrażliwości.
- Idziemy?

Cytat:
Napisał Anthrilien "Biały Płomień"
-Tak-odparł- Piękny musi być Twój świat- dodał pod nosem tak aby Anubis go nie usłyszał.
Wędrowcy zatopili się w gęstwinę krzaków przed którymi kończyła się ścieżka kontynuując poszukiwania obelisku.
Po niespełna godzinie błądzenia ujrzeli prześwit i dotarli w końcu do tak zwanego “obelisku”. A raczej dużego kamiennego kręgu usytuowanego na niewielkiej tafli wody. Do Kręgu prowadziło coś na wzór kamiennej ścieżki z dwoma szeregami kolumn po bokach. Kolumny u fundamentu były zanurzone.

Woda czysta, zimna i krystalicznie przejrzysta. To miejsce, choć otoczone lasem, nie było zakryte koronami drzew. W ciszy i spokoju, u podnóża kolumn, rosły poszukiwane kwiaty.


Cytat:
Napisał Anthrilien "Biały Płomień"
Anthrilien dokładnie przyglądnął się budowli i runom ją zdobiącym. Światło wydobywające się z jego dłoni zgasło, ale runy nadal krążyły w okół niego. Budowla przypominała mu bramy osnowy,które umożliwiały jego rasie podróżować między wymiarami i tym samym pokonywać duże odległości w krótkim czasie. Czy ta budowla mogła mieć podobne zastosowanie? Z zamyślenia wyrwały eldara kwiaty, rosnące nieopodal. Uznał jednak że sensowniej będzie jeśli Anubis, który wydawał się być zielarzem zajmie się nimi. Sam w między czasie przyglądał się konstrukcji, przejeżdżając po jej powierzchni dłonią i badając runy.
W między czasie Anubis rzeczywiście przykucnął i wyjątkowo płynnymi ruchami zajął się zbieraniem kwiatów. Każdy ich pęczek zręcznie wiązał i z niezwykłą pieczołowitością i delikatnością chował do sakiewki.

Runy okazały się być niezwykle interesujące i nieznane. Pewnie Eldar dalej przyglądał by się ich wykonaniu gdyby nie przeczucie nadchodzącego nie bezpieczeństwa. Wyczuł dwie obecności. Pierwsza znajdowała się głęboko w lesie za Obeliskiem. Druga z kierunku z którego przyszli.

Cytat:
Napisał Anthrilien "Biały Płomień"
-Coś się zbliża!- krzyknął do towarzysza.
Błyskawicznie dobył miecza, w lewej dłoni wciąż dzierżąc kostur. Przyjął postawę wyjściową osłaniając zarówno swoje plecy jak i przód.
Podczas gdy Anubis powoli kończył zbierać rośliny i uniósł się bez pośpiechu pociągając nosem w poszukiwaniu czegokolwiek co mogło wzbudzić taki niepokój w towarzyszu. Gdy wyczuł czające się niedaleko bestie spokojnym ruchem sięgnął do torby ponownie wyciągając fiolkę z czerwoną miksturą.

Nie bezpieczeństwo zza obelisku wydawało się największe, choć było jeszcze daleko. Istota zza pleców nie poruszała się, czekała a raczej obserwowała przybyszów z bezpiecznej odległości.

Cytat:
Napisał Anthrilien "Biały Płomień"
Eldarowi do głowy przyszedł głupi pomysł -Pokaż się- powiedział do istoty znajdującej się z jego prawej strony. Nie liczył na odpowiedź ani nawet na reakcję stworzenia ale w tej sytuacji nie zaszkodziło spróbować.
Kępa krzaków poruszyła się. Wyszedł z niej dwunogi jaszczur.


Cytat:
Napisał Anthrilien "Biały Płomień"
Prorok obrócił się w stronę przeciwnika szybko go oceniając. Bestia nie wyglądała na inteligentną mimo że zareagowała na wezwanie, nie miał więc wątpliwości co do dalszego przebiegu wyrażeń. Jaszczur był niższy od Anthriliena jednak był dobrze zbudowany. Krótkie łapy nie powinny stanowić dużego zagrożenia chyba że na bardzo małym dystansie. Zupełnie inaczej sprawa miała się z paszczą stworzenia, pełna ostrych zębów mogła spowodować poważne rany a pewnie i zakażenie, podobnie ocenił nogi besti, które jak się domyślał nie służyły jedynie do poruszania się. Pozostawał jeszcze ogon na niego też należało uważać... Postanowił zająć się nim szybko.
-Uważaj na tyły i asekuruj mnie- poprosił eldar Anubisa, który nie przejmował się w ogóle potencjalnym zagrożeniem jakie mogła stanowić ta bestia, pamiętając jednak o dyskusji na temat prawidłowej oceny sytuacji, odwrócił się bokiem do towarzysza, tak by nadal mieć go na oku, a jednocześnie móc zatrzymać cokolwiek wybiegło by na nich z drugiej strony.

Cytat:
Napisał Anthrilien "Biały Płomień"
W tym samym momencie z końca miecza skierowanego w jaszczura wyleciała wiązka psionicznej energii. Runa niszczyciela zajaśniała gdy piorun z niedostrzegalną dla oka prędkością, precyzyjnie mknął w stronę celu niosąc śmierć.
Bestia wiedząc co się szykuje szybkim zwinnym ruchem, tuż przed wystrzałem pioruna, schowała się w krzaki. Piorun uderzył, podpalając je. Po bestii nie było śladu. Jednak przeczucie mówiło że nadal gdzieś tam jest i obserwuje. Grzmot błyskawicy najwidoczniej zaalarmował druga bestię która zaczęła się szybciej zbliżać.

Cytat:
Napisał Anthrilien "Biały Płomień"
Eldar skupił się ponownie, próbował zlokalizować umysł nadciągającego zagrożenia aby ocenić odległość. Wciąż jednak bacznie obserwował las w którym zniknął poprzedni przeciwnik. Gorejące resztki krzaków, które przetrwały eksplozję towarzyszącą “uwolnieniu” niszczyciela, powoli już się dopalały.
Bestia zbliżała się. Była duża, jednak żadnych odgłosów nie było słychać. W końcu na ścianie lasu, w ciemnościach pojawiły się dwie świecące kropki.

Cytat:
Napisał Anthrilien "Biały Płomień"
- Śmierć i przeznaczenie zajęły już swe miejsce na scenie- rzucił Anthrilien przyjmując poprzednią postawę, zabezpieczając się zarówno przed atakami nowego przeciwnika jak i poprzedniego. Spojrzał jeszcze na swojego towarzysza. Po czym cierpliwie oczekiwał pojawienia się nowej bestii gotując się zarówno do obrony jak i ataku.
Anubis stał w bezruchu, choć miał przygotowaną w rękach miksturę i właśnie sięgał do sakwy by wyciągnąć jeszcze jakiś liść to jego postawa nie wyglądała na bojową. Czuł jednak, że druga bestia, wyraźnie większa, zbliża się. Gdy towarzysz spojrzał na niego z jego gardła wydało się niskie powoli narastające warczenie. Odwrócił gwałtownie głowę w stronę nadchodzącego stworzenia i zaryczał. Choć dźwięk ten miał w sobie coś z wilczego wycia to głośnością i barwą przypominał bardziej ryk potężnego lwa. Powoli ryk ten przeszedł w falę słów, których nie mógł zrozumieć eldar, a potem nie przestając warczeć Anubis krzyknął:
- NIE! Cofnij się dzika istoto tego świata! Tu czeka na Ciebie jedynie śmierć!
Jego oczy zapaliły się od wściekłości. Stał patrząc nieruchomo na wiszące w przestrzeni ślepia.
- Wycofaj się... - powiedział już znacznie ciszej nie przestając jednak warczeć.

Z głębi lasu wyrwał się potężny ryk bestii. O mało co bębenki w uszach wojowników nie pękły. W ryku dało się słyszeć coś jak krzyżówkę miauczenia, wycia i zwykłego ryku. Wreszcie bestia postanowiła wyjść z ukrycia.
Wyskoczyła z ciemności, bezgłośnie, nieocierający się o żadną gałąź, z odczuwalnym wstrząsem przy lądowaniu.


Egipcjanin potrząsnął ramieniem zrzucając sakiewkę na ziemię.
- Nie rozsądne z Ciebie zwierzę. - powiedział groźnie prężąc się dumnie przed stworzeniem czekając na jego atak.

Bestia spokojnym krokiem okrążała swe ofiary. Uważnie obserwowała każdy ruch. Cały czas mając za swym ogonem las. Czekała na dogodną chwilę do ataku, lecz pierwszego kroku nie zamierzała wykonywać.

Anubis krążył wraz z bestią, nie spuszczając jej z oczu starając się by, jeśli zaatakuje, to on był jej celem. Choć jego ruchy wydawały się spokojne, a postawa ciała nie wyglądała na bojową to jego potężne mięśnie były napięte i gotowe do błyskawicznej reakcji, a pysk przez cały czas był wygięty w grymasie groźby.

Cytat:
Napisał Anthrilien "Biały Płomień"
Kolejna runa uaktywniła się w momencie gdy Anthrillien poczuł działanie wzmocnienia. Uczucie wewnętrznego ognia rozpalało jego ciało. Jego nadludzki refleks, zwinność i umiejętności zwiększyły się wielokrotnie. Mimo że jego ruchy stały się tak szybkie że niemal niedostrzegalne, postanowił pozostać w miejscu. Czekał na ruch bestii.
Bestia ruszyła. Próbowała zaatakować lewe ramię Anubisa. To było łatwe do uniknięcia jednak jak się okazało była to zmyłka. Będąc wystarczająco blisko bestia z pełnej prędkości zatrzymała się dosłownie w miejscu. I wykonując zwinny obrót uderzyła ogonem w prawy bok wojownika, posyłając go aż pod samą linię lasu. Mądra i silna bestia. Następnie rzuciła się na eldara. Z tym nie poszło tak łatwo gdyż wojownik był już na to gotowy. Jednak zaciekłość bestii nie pozwoliły mu kontr atakować. Wycofał się kilka merów do tyłu. Bestia stanęła obserwując swe ofiary.

Szakalogłowy podniósł się od razu sprawdzając stan butelki z płynem. Ponieważ była cała nie czekał już dłużej. Szybkim i pewnym krokiem ruszył w kierunku bestii podchodząc jak najbliżej.
- Chcesz mnie pożreć !? Bo drugi raz mną nie rzucisz! - krzyknął plując śliną z wściekłości.
Jego celem był pysk potwora, drugi raz nie pozwoli mu się zmylić. Zamierzał skorzystać z każdej okazji jaką będzie mieć być znaleźć się przy jego głowie.

Bestia była czujna i sprytna. Czekała na nową okazję. Machnięcie ogonem i wyskok w powietrze. Lądowała jak kot na swej ofierze. Leciała wprost na Anubisa. Podobnie jak kot, nie lubiła psów.

Nim bestia dotarła do celu egipcjanin odwrócił się delikatnie w bok pozorując próbę ucieczki by nie zniechęcić zwierzyny. W tym czasie nabrał w pysk całą pozostałą zawartość czerwonej mikstury.

Bestia zaatakowała, lecz nie miała na celu od razu pożreć ofiary. Zaatakowała szponami podcinając i podrywając z ziemi Anubisa.

Ten napiął mięśnie i w odpowiednim momencie chwycił pysk bestii. Poruszył się gwałtownie unosząc głowę i wypluwając śmierdzący płyn prosto do nosa zwierzyny drugą ręką zadając potężny cios w jego dziób.

Po uderzeniu w pysk dał się usłyszeć lekki trzask. Wojownik upadł niespełna metr od miejsca w którym został poderwany. Mimo iż nie było to bolesne Anubis zwrócił uwagę na swoją rękę i jeden wykrzywiony palec. Bestia miotała się w gniewie i oszołomieniu. Konta zaskoczyła i rozwścieczyła ją.

Egipcjanin odskoczył do tyłu od szalejącego stworzenia jednocześnie wkładając do pyska wcześniej przygotowany liść, który miał za zadanie wchłonąć resztę czerwonej substancji. Przyjrzał się swojej dłoni chwytając ją i prostując palec. Rozprostował i zgiął je kilkukrotnie testując dłoń. Kiedyś czegoś takiego nie uznał by nawet za uszkodzenie, jednak nie znał ograniczeń swojego obecnego ciała.

Cytat:
Napisał Anthrilien "Biały Płomień"
Anthrilien uważnie obserwował bestię gdy skupiała się na towarzyszu,. Była szybka to fakt, ale nie była w stanie mu dorównać zarówno zwinnością a przede wszystkim sprytem. Gdy przeciwnik walczył za Anubisem bezszelestnie znalazł się za nią. Przeciwnik był zbyt skupiony i nieostrożny. Jeszcze w czasie zaskakującej kontry Maugatera Anthrilien ruszył. Z niesamowitą prędkością podbiegł do stworzenia, zręcznym piruetem ominął groźny ogon po czym znalazł się nad nią, dokładnie w momencie gdy walczący się rozdzielili. Zanurkował wbijając miecz pomiędzy jej łopatki. Gdy ostrze przeszyło skórę uwolnił moc runy niszczyciela. Przez akrobatyczne ruchy Anthriliena przemawiały dwa stulecia doświadczenia w eldarskiej szermierce. Kostur przezornie osłaniał jego plecy. Po tym manewrze odbił się z całej siły od ciała stwora lądując w bezpiecznej odległości. Czekał na to co może się wydarzyć. Wciąż obserwując zarośla w których zniknął poprzedni przeciwnik.
Porażona bestia nie padła. Usztywnienie mięśni utrzymało ją w stojącej pozycji. Przebite ciało okazało się mniej poważną raną niżby się wydawało. Bestia była wściekła. Gdy efekt porażenia minął wycofała się prawie pod samą linię lasu. Odczekała chwilę i ruszyła z pełną prędkością. Skoczyła i odbijając się od obelisku rozpostarła skrzydła. Szybowała szybko w kierunku eldara.
Przygotowany wojownik próbował strącić ją niszczycielem. W końcu cel w powietrzu jest łatwiejszy do trafienia. Bestia schowała skrzydła i wykonując obrót znalazła się natychmiast na ziemi. Wylądowała w pozycji skokowej i wystrzeliła w kierunku wojownika. Atakując bykiem. Dzięki blokadzie kosturem Anthrilien uniknął conajmniej złamań. Poleciał jednak kilka metrów odrzucony uderzeniem.


Cytat:
Napisał Anthrilien "Biały Płomień"
Wylądował na nogach, był lekko potłuczony ale poza tym nie dostrzegł poważniejszych obrażeń.
-Zabijałem już gorszych niż ty Vergreal- powiedział pod nosem, uśmiechając się lekko. Walka była wymagająca, siła eldara była jednak mocno ograniczona. Niszczyciel będący w stanie niszczyć ściany ledwie ogłuszył bestie.
Anthrilien otarł dłonią stróżkę krwi spływającą z nosa. Trzeba to zakończyć. Runa wzmocnienia rozbłysła mocniej ostrzegając psionika.
Jeśli do tej pory Anubis był silny to teraz jego możliwości wielokrotnie wzrosły. Moc proroka rozpaliła w jego wnętrzu biały płomień, znacznie zwiększając jego możliwości, siłę, szybkość, reakcję i wszelkie inne cechy. Szala zwycięstwa powinna szybko przechylić się na stronę wojowników. Eldar czekał na ruch bestii, był gotowy. czujnie kontrolował skraje lasu będąc przygotowany na atak z każdej strony.
Świeża energia napełniła ciało Anubisa sprawiając, że czuł się tak dobrze jak już dawno nie miał okazji. Czuł, że siła, którą posiadł pozwalała wyrywać mu drzewa z korzeniami i burzyć skalne mury, choć wciąż nie była nawet częścią jego dawnej potęgi.
Zaryczał groźnie w kierunku skrzydlatego stworzenia zwracając jego uwagę spowrotem na siebie.
- Nie będziesz musiała już dłużej czekać. - powiedział wyciągając przed siebie dłoń, po której obu stronach zaczął się sypać piasek. Spokojny upływ zmienił się nagle w dwa potężne wybuchy, a gdy pył opadł w dłoni Anubisa znajdowała się piękna złota broń wielka jak jej właściciel.

- Zostaniesz złożona w ofierze, byś mogła powrócić po śmierci do Bastet.
Egipcjanin puścił się biegiem w kierunku bestii gotów w każdej chwili ciąć lub chwytać. Planował wybić się w odpowiednim momencie w powietrze i wylądować na wynaturzeniu z całym impetem uderzając bronią.

Bestia była jednak zbyt szybka i z łatwością uniknęła tego ataku jak i łańcuchów, które wystrzeliły z ziemi na zawołanie Anubisa - zmiotła je bez trudu ogonem. Nim jednak wylądowała Anubis zdąrzył złapać kreaturę za ogon. Antyczne ciało egipcjanina spięło się z wysiłku wyrzucając ogromne cielsko koto-nietoperza w las. W ślad za lecącą bestią wystrzelił niszczyciel. Sparaliżowane zwierzę uderzyło o drzewa łamiąc je.

Po chwili ciszy i opadnięciu powstałego kurzu, bestia stała na nogach. Wnet szelest w lesie. Jaszczur przebiegł dookoła i znalazł się przy koto-podobnej istocie. Wyglądało jakby się porozumiewały. Po chwili tego dziwnego zjawiska, puma zawróciła i skryła się w lesie. Mordercza aura znikła. Jaszczur popatrzył jeszcze na przybyszów.


Cytat:
Napisał Anthrilien "Biały Płomień"
Eldar ze stoicki spokojem przyglądał się biegowi wydarzeń. Czy ten jaszczur naprawdę im pomógł? Na wszelki wypadek ukłonił się nieznacznie, lecz widocznie w podziękowaniu. Ten świat był dziwny. Próbował odczytać aurę gada wciąż będąc gotowym do walki.
Gad odkłonił się. Jedno było dziwne. Jego aura nie zgadzała się z aurą zwierzęcą. Gad pomknął w las za koto-podobną bestią. “Jedno jest pewne”-pomyślał Anthrilien - “Jeszcze się spotkamy.” Doskonale wiedział co się teraz stanie mimo, że w swoim świecie nigdy tego nie doświadczył. Schował miecz i przeszedł kilka kroków w stronę Anubisa uśmiechając się ponuro. Po czym z całym impetem nieprzytomny uderzył w ziemie...
Cytat:
Napisał ~Sen~
- Królu! - Do sali z dużym stołem wbiegł jakiś rycerz - Brama... Czarna Brama. - Brodaty władca popatrzył na przybysza z brakiem zrozumienia. - Na ścianie skalnej pojawiły się olbrzymie czarne wrota!
- Czyja to sprawka!? - Zapytał gniewnie i dziwnie zamyślony.
- Podobno widziano w okolicy czarnego maga.
- Uwerworld... I co z tą bramą?
- Jest zamknięta panie!
- Wyślijcie listy gończe. Trzeba złapać tych bandytów.
- Panie! - Do sali wbiegł nowy posłaniec - W lesie zauważono nieznane postaci!
- Co znowu? Ile?
- Nieznane postacie wyszły z teleportów. Co więcej każda postac jest inna.
- Ile i co rozumiesz przez “inna”.
- Około 50 osób z całego lasu, z okolic czarnej bramy. Każda z tych postaci wygląda jakby przybyła z innego kraju a nawet świata.
Król zakrył dłonią twarz. Sen ulega rozmyciu.
“Dziwne” - pomyślał Eldar - “Ta wizja jest taka sama jak ta którą widziałem wchodząc do tego świata.“ Mrok i mgła.
Lekkie przejaśnienie mgły. Nowe miejsce, pomieszczenie z okrągłym stołem i czarne postury siedzące wokół niego.
- I co teraz? - zapytała pierwsza postura
- A jak ci się wydaje. Musimy czekać lub to rozwiązać.
- Ja zaczekam - odparła inna postać - On na pewno się z nami skontaktuje.
- W takim razie zostań tutaj. My ruszymy i u-fundament-ujemy się w tym świecie. - kolejna postać.
- Jak się ze sobą skontaktujemy.
- (szum)
- Sami sobie poradzimy? - zapyta inna postura.
- O to się nie martw. Sama nasza obecność przyciągnie do nas nowych towarzyszy.
- Ruszamy. - Powiedział donośny głos. postaci od dłuższej chwili pozostająca cicho.
Anthrilien usiłował skupić się aby poznać dalszą część snu ale świat realny ściągał go z powrotem. Obserwował oddalające się obrazy. Obudził się.
* * *
 
mlecyk jest offline