Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-07-2013, 22:15   #13
mlecyk
 
Reputacja: 1 mlecyk ma wspaniałą przyszłośćmlecyk ma wspaniałą przyszłośćmlecyk ma wspaniałą przyszłośćmlecyk ma wspaniałą przyszłośćmlecyk ma wspaniałą przyszłośćmlecyk ma wspaniałą przyszłośćmlecyk ma wspaniałą przyszłośćmlecyk ma wspaniałą przyszłośćmlecyk ma wspaniałą przyszłośćmlecyk ma wspaniałą przyszłośćmlecyk ma wspaniałą przyszłość
Eldar obudził się na ziemi obok Anubisa siedzącego w zamyśleniu na polanie przy okręgu.
Egipcjanin wstał powoli gdy zobaczył, że jego towarzysz się przebudził. Stał odwrócony do niego plecami upuszczając z dłoni trzymany piasek. Na jego ręce wciąż było widać zadrapania spowodowane uderzeniem o drzewa, wyglądały one jednak na stare, były suche i lekko pożółkłe.
- Mieliśmy szczęście, że przeżyliśmy. - zabrzmiał jego niski stanowczy głos - Czy możesz iść?
Eldar, w przeciwieństwie do Anubisa, nie znajdzie na swoim ciele nawet jednego zadrapania czy najdrobniejszego śladu uderzenia przez bestię. Właściwie... czuł się lepiej na ciele niż kiedykolwiek wcześniej. Jednak jego umysł był lekko zaćmiony po omdleniu.

Cytat:
Napisał Anthrilien "Biały Płomień"
- Nic mi nie jest- odpowiedział po chwili zastanowienia.- Dziękuje. Czy masz to po co przybyliśmy? - Gdy wypowiadał te słowa jego ręka powędrowała pod materiał szat na wysokości klatki piersiowej wyraźnie czegoś szukając. Eldar szeroko otworzył oczy jakby się czegoś przestraszył. Rozglądnął się po okolicy. “ nie nie mogłem zgubić go tutaj, musiał zniknąć wcześniej”. Tak szybko jak się pojawił tak nagle niepokój na twarzy Anthriliena zniknął. Popatrzył chwilę na towarzysza w zamyśleniu “nie, to na pewno nie był on” pomyślał.
Anubis odwrócił się do towarzysza i ledwie zauważalnie skinął głową pokazując na torbę przewieszoną przez ramię. Przez chwilę patrzyli sobie w oczy. Egipcjanin uniósł otwartą dłoń i przyjrzał się jej ze zdziwieniem wymalowanym na pysku po czym podał ją leżącemu.
- Coś się stało? - zapytał widząc jego zakłopotanie.

Cytat:
Napisał Anthrilien "Biały Płomień"
Eldar złapał za wyciągniętą dłoń i podniósł się z pozycji siedzącej.
-Straciłem coś bardzo cennego.... własne zbawienie- odpowiedział niechętnie- muszę je odnaleźć-dodał ponuro.
Wolnym krokiem ruszył w stronę krawędzi lasu z której przybyli.
-Wracajmy już Maugetar, nie traćmy więcej czasu.
Po przejściu ścieżki i ponownej godzinie błądzenia w lesie wyszli na jego skraj. W oddali widać było Lofar. Słońce powoli schylało się ku zachodowi. W drodze powrotnej towarzysze nie trafili na żadne stworzenie, choć obecność tego dziwnego jaszczura wciąż była wyczuwalna.

- To co mi zrobiłeś... - zagadnął po drodze Anubis i popatrzył wymownie na eldara.

Cytat:
Napisał Anthrilien "Biały Płomień"
Anthrilien spojrzał na towarzysza- masz na myśli wzmocnienie?
Skinął głową.
- Powiedz mi o nim coś więcej.

Cytat:
Napisał Anthrilien "Biały Płomień"
-Wzmocnienie to jedna z moich mocy. Jestem psionikiem. Wtedy w lesie, wpłynąłem na Twój organizm, zwiększyłem jego możliwości. Moja moc jest w pewnym sensie specyficzna. Jako jedyny prorok pośród mojej rasy powoduje że cel wzmocnienia odczuwa wewnętrzny ogień. Stąd też wzięło się miano, którym określają mnie pozostali mieszkańcy mojego światostatku, biały płomień.
- Używasz wielu niezrozumiałych dla mnie słów...proroku. - powiedział Anubis dotykając się palcem w pierś. - Czułem ten płomień, rozgorzał, ponownie.
Zamyślił się na chwilę wciąż wskazując na swoją pierś.
- Czy ten ogień... jak długo to trwa i co on wzmacnia? Czy płomień obdarza swoim żarem całego biorcę, czy służy za ciepło jedynie dla niektórych części układu?
Był zainteresowany i przejęty zdolnością towarzysza, to co poczuł podczas walki z koto-bestią bardzo mu przypominało uczucie, które wypełniało go w jego rzeczywistości.

Cytat:
Napisał Anthrilien "Biały Płomień"
-Ten płomień nie jest realny, to jedynie ważenie, którego doświadcza obiekt działania tej mocy. Wpływa na całe ciało, wszelkie zdolności psychiczne i fizyczne, każdy mięsień, każdą komórkę.... Jednak przy obecnych warunkach- mówiąc to pokazał ręką okolicę- jestem w stanie podtrzymać efekt przez hmmm....około piętnaście minut.
- Nie jest prawdziwy. - powiedział wyraźnie zawiedziony. - Wielka szkoda. Sądziłem... Tam skąd pochodzę... istoty... mojego pokroju odczuwają dokładnie taki żar, jest on zarówno źródłem jak i świadectwem. To co zrobiłeś po prostu bardzo przypominało mi mój ogień.

Cytat:
Napisał Anthrilien "Biały Płomień"
-Rozumiem- eldar zamyślił się chwilę- kiedyś na pewno odzyskasz swój ogień- dodał.
Resztę drogi przebyli w milczeniu.
Gdy dotarli do miasta był już późny wieczór, podróżnicy skierowali się do domu Mariki by dokończyć to co zaczęte.

Gdy stanęli przed drzwiami szakalogłowy zapukał głośno zakłócając Marice drugi wieczór z kolei.

Zza drzwi dało się słyszeć słodki dziewczęcy głos.
- Słucham? - z uchylonych drzwi wychyliła się głowa różowozłotej. - A to wy. Wejdźcie. I dajcie mi chwilę.
W pomieszczeniu budynku był ktoś jeszcze.

Mężczyzna ukłonił się do przybyszów i wrócił do rozmowy z Mariką.
- Tak więc wpadnę jutro po te specyfiki.
- Nie ma problemu tylko... uważaj by nikt cię nie zobaczył. - Słodki głos wyszedł z jej drobnych ust - Nawet jeżeli jesteś tak ubrany. Ktoś może cię rozpoznać.
- Nie martw się piękna. Moja w tym broszka by nikt mnie nie widział. A teraz już znikam. - Ukłonił się i ucałował jej dłoń. - Do jutra. - Wyszedł z budynku i dosłownie rozpłynął się w powietrzu.


Choć przybyszów z pewnością zaciekawiła ta krótka wymiana zdań, to poza obejrzeniem się za wychodzącym mężczyzną i węszeniem w przypadku Anubisa, nie zadawali pytań. Nie była to ich sprawa.
Egipcjanin uniósł torbę na wysokość oczu i potrząsnął nią znacząco czekając aż dziewczyna powie co z tym zrobić.

- Widzę że wam się udało. Zebraliście oba zioła? - zapytała niepewnie odbierając torbę.

- Nie, kobieto. Przynieśliśmy pierwszą część Twojego zamówienia. Zajęło to dłużej niż ocenialiśmy. - powiedział wskazując na torbę. - Zebrałem najlepsze rośliny, taka ilość powinna Ci wystarczyć na długo. Korzenie związałem w osobnej kieszeni, również są cenne.
Dał jej chwilę na zajrzenie do środka i obejrzenie towaru.
- Czy znalazłaś może książkę, o której mówiłaś? Tą gdzie wymieniony był mój imiennik? - zapytał z nadzieją w głosie.

Dziewczę chwilę się zastanowiło.
- Anubis... Zdaje mi się że to była roślina balsamiczna, stosowana przy pochówkach. - odłożyła otrzymaną torbę na stół. - Było to też czyjeś imię. Niestety znam się tylko na roślinach. Ale o ile mnie pamięć nie myli pojawia się ono w pewnej legendzie. Bajarz który mi ją opowiadał jakiś tydzień temu wyruszył na północ.


Krótki błysk zaskoczenia w oku. Nie spodziewał się otrzymać takiej informacji. Musiał się dowiedzieć skąd wzięły się wzmianki o Anubisie w tym świecie. W dwóch krokach znalazł się przy alchemiczce. Pochylił się całkowicie nad nią górując.
- Gdzie go widziałaś, dziewczyno, i czy wiesz dokąd się udał dokładnie?

- W karczmie - odparła lekko zaskoczona - i jak powiedziałam udał się na północ ale wam to odradzam. Tam jest strefa konfliktu.

Szakalogłowy patrzył chwile nieruchomym wzrokiem w ścianę po czym odsunął się od Mariki.
- Przewodnik po pustyni? - zapytał.

- Nie. Nie on. - chwilę pomyślała - Taki brodaty staruszek z kosturem.

- Wporządku...może barman będzie wiedział coś więcej, dziękuję. Powiedz mi jeszcze. Czy wiesz o jakichś problemach z bandytami gdzieś w pobliżu miasta, albo mniej więcej po drodze do Czarnej Bramy?

- O to się nie martwcie. Bandytów w tej okolicy nie ma. - słodki uśmiech - Gorzej jednak jeżeli traficie na piekielnika. Choć słyszałam że niedawno ktoś się już go pozbył. W każdym razie. Droga do czarnej bramy jest bezpieczna.

“Szkoda” - pomyślał Anubis. Dziewczyna spojrzała na niego zdziwiona gdy zamiast ulgi zobaczyła niezadowolenie z dobrych wieści.
- Mam wiele do zrobienia, a cenne w tym przypadku dni mijają bardzo szybko. - powiedział do eldara rozkładając ręce i czekając na to co powie.

Cytat:
Napisał Anthrilien "Biały Płomień"
-Zgadzam się z Tobą, jednak wydaje mi się że rozsądniej byłoby wyruszyć o świcie. Gdyby coś się wydarzyło, lepiej widzieć z czym się walczy.
- Piwnicę wciąż mam wolną - poinformowała podchodząc do stołu. Wyjęła z torby ziele i zaczęła przygotowywać menzurki.

- Będziemy zobowiązani. - powiedział skłaniając się delikatnie po czym oboje ruszyli do drzwi do piwnicy.
W jej mroku, gdy oboje zajęli już te same miejsca co wcześniej, Anubis przerwał milczenie.
- Czy w Twoim... światostatku... składacie komuś ofiary? Dokonujecie egzekucji lub samosądów? - zapytał towarzysza.

[QUOTE-Anthrilien "Biały Płomień"]-Moi Bogowie nie żyją Anubisie. Niemal wszyscy zostali zabici przez wielkiego wroga w trakcie upadku.-zamilkł na chwilę- Jednak zdarza nam się poświęcać eldarskie życie dla pozostałości jednego z Bogów. Awatarowie Kaela Mensha Khaina, boga wojny i morderstwa wymagają poświęcenia życia młodego króla aby w pełni przebudziły się przed wojną. Zdaję sobie sprawę że to barbarzyńskie, jednak na każdym ze światostatków znajduje się awatar, który jest naprawdę potężnym wojownikiem. Niestety wojna jest jedyną pewną ścieżką w moim świecie i zmuszeni jesteśmy nią kroczyć. Potrzebujemy wszelkich środków by przetrwać.[/quote]

- Jak to możliwe, że wszyscy Bogowie zostali zabici? - zapytał wyraźnie poruszony tą informacją. - Któż tego dokonał?

Cytat:
Napisał Anthrilien "Biały Płomień"
-Moja rasa niegdyś władała galaktyką.. Jednak będąc imperium nie do pokonania powoli zaczęła staczać się w zepsucie... Niszczyli planety dla zabawy, mordowali wszystko na swojej drodze....Każdy grzech kumulował się w innym wymiarze który nazywamy osnową. Tam też gdy kielich się przelał narodził się bóg chaosu. Mój lud zwie go Slaaneshem, czyli tym który pragnie. Jego powstaniu towarzyszyła potężna eksplozja psioniczna. Niemal cała moja rasa zginęła, przetrwali jedynie Ci którzy zdecydowali się zawczasu opuścić zepsute społeczeństwo. Ten który pragnie pochłonął dusze martwych eldarów, wymordował moich bogów, poza dwoma..wspomnianym Kaela Mensha Khainem oraz roześmianym bogiem, który dzięki swojemu sprytowi zdołał się ukryć. Teraz mój lud błąka się na pokładach światostatków walcząc o przetrwanie. Podążamy bardzo surową ścieżką Anubisie, musimy panować nad swoimi emocjami bo nawet one mogą nas zgubić... To nie wszystko- dodał po chwili- dusza eldara w przeciwieństwie do ludzkiej nie może trafić po śmierci do osnowy. Slaanesh czeka na nie, pochłania i staje się silniejszy. Dlatego każdy eldar nosi ze sobą kamień duszy-Anthrilien ucichł na chwile jakby się zamyślił, po chwili nie wiadomo jakim sposobem w umyśle Anubisa pojawił się obraz

- W wypadku śmierci kamień przechwytuje duszę- podjął- po czym zostaje umieszczony wewnątrz rdzenia światostatku, tam łączy się z nim i pozostałymi zmarłymi. Ja niestety mój straciłem....nie wiem w którym momencie, ale na pewno jest na tym świecie, muszę go odnaleźć..
Zapadła cisza
-Wiem że to skomplikowane jak na tak krótkie opowiadanie ale podobnie jak moi pobratymcy nie zwykłem dzielić się takimi informacjami z innymi.
Ponownie zapadła cisza. Wizja, że śmiertelna rasa może samym swoim zachowaniem doprowadzić do śmierci Bogów wstrząsnęła Anubisem. Zastanawiał się czy podobne zjawisko może wystąpić w ich świecie i ile tysiącleci minie nim “czara się przeleje”... Jednak jeszcze jedno pytanie nie dawało mu spokoju.
- Hmm... - zabrzmiał jego basowy pomruk. - Pytałeś kim jestem. Jeśli wciąż chcesz to wiedzieć, mogę Ci pokazać. - powiedział wstając z podłogi. - Jak Ci na imię?

Cytat:
Napisał Anthrilien "Biały Płomień"
-Anthrilien “Biały Płomień”-odparł przyglądając się zaciekawiony.
- Anthrilienie, niewiele zostało z mojej prawdziwej mocy. – zabrzmiał jego niski głos gdzieś przed eldarem, z ciemności piwnicy– Pokażę Ci więc niewiele, ale… Twoja dusza będzie wiedzieć…
To powiedziawszy wyciągnął przed siebie otwartą dłoń. Trwała chwilę zawieszona w bezruchu, w ciemności, gdy nagle pojawił się niewielki błysk, którego blask zdawał się mieszać z otaczającą ich czernią. Powietrze w piwnicy zrobiło się cięższe, dźwięki powoli zanikały, a czas zwalniał. Wtem na wyciągniętej dłoni szakalogłowego skondensowała się złota waga o dwóch ciężkich szalkach.

Wtedy dopiero Anthrilien odczuł efekty tego co robił jego towarzysz. Jego serce zatrzymało się prawie zupełnie, wzrok skupił się całkowicie na wadze. Miał wrażenie, że jest tylko on i tylko ciężki władczy oddech za lśniącą wagą. Poczuł nagle chęć, by wstać i podejść jak najbliżej, by dotknąć dłonią piersi i… serce… Tak! I dać mu serce! Czuł, że nic go od tego nie powstrzyma, w tym momencie nic więcej się nie liczyło, wszystko od tego zależało, ale gdy spróbował wstać Anubis zacisnął dłoń w pięść, waga i cała jej aura zniknęła w ciągu sekundy, a eldar upadł na kolano i wziął tak głęboki oddech jakby przed chwilą wynurzył się z wody po godzinach bez powietrza. Jego ciało się nie bało, jego umysł także się nie obawiał, ale dusza zatrzęsła się w posagu i drżała z trwogi i przerażenia. Anthrilien miał wrażenie, że wyrwie się ona z ciała razem z szaleńczo bijącym sercem.
Powoli jednak jego ciało i dusza uspokoiły się, ale eldar wiedział, że ziarno trwogi zostało zasiane, i że na zawsze zapamięta to uczucie, jak pierwotny i irracjonalny strach podpowiadający podświadomości dziecka, że powinien bać się ciemności.
- Powiedz mi teraz Biały Płomieniu… - na nagłe przerwanie ciszy drgnął mimowolnie - …nie podważam Twojej wyższości nad byle człowiekiem, ale jako rasa… w czym uważacie się lepsi od ludzi, gdy wasza arogancja i ignorancja doprowadziła do zniszczenia istot boskich?
W jego głosie nie było gniewu ani oskarżenia. Był to głos neutralnego sędzi zadającego pytanie jedynie by poznać niezbędny fakt.

Cytat:
Napisał Anthrilien "Biały Płomień"
Eldar z kamienną twarzą wstał i wrócił na poprzednie miejsce. Spojrzał prosto w oczy Egipcjanina, wzrokiem tak zimnym i przeszywającym, że zwykłego człowieka przeszły by dreszcze. Na chwile zapadła cisza, którą przerywały jedynie odgłosy spoza pomieszczenia.
-To jak obwinianie niemowląt o błędy ich wczesnych form ewolucji Anubisie- odezwał się w końcu ponurym głosem- to co się wydarzyło miało miejsce wiele mileniów temu. Od tamtego czasu moja rasa podąża niewyobrażalnie surową ścieżką, wielu eldarów nie jest w stanie jej znieść i opuszcza światostatki. Człowiek nie wytrzymałby nawet chwili. Pytasz czemu nimi gardzę? Powiem Ci-zamilkł na chwilę- dostrzegam w ludziach część tego zepsucia, którego niegdyś dopuściła się moja rasa. Podczas gdy my walczymy jedynie o przetrwanie, ludzie kierują się chciwością i nienawiścią. Ich wieczna rządzą niszczenia prowadzi do nieustannych wojen i śmierci członków każdej ze stron. Mój lud wielokrotnie ostrzegał ich przed konsekwencjami ich czynów jak i wieloma zagrożeniami które czyhały na nich w zimnej pustce wszechświata. Mon-keigh wiecznie ignorują te ostrzeżenia, zaślepieni xenofobią, zapatrzeni w siebie, głupi....- ucichł na chwilę jakby zastanawiając się nad czymś- niemal dwieście lat temu gdy stawiałem pierwsze kroki na ścieżce proroka wyciągnąłem do nich pomocną dłoń. W mej wizji dostrzegłem rój tyranidzkich bestii, kierujących się na jedną z planet Imperium ludzkości. Wysłałem im wiadomość, odpowiedzieli kpinami i wyzwiskami. Kilka miesięcy później planeta upadła, a z nią cały system, ponad kwintylion mieszkańców i wojskowych zginęło w bezsensownych bitwach. Nie wiem czy komuś udało się uciec. Pozostali prorocy nie byli zadowoleni z moich działań mimo że innym światostatkom również zdarza się pomagać Mon-keigh. Stało się tak ponieważ mój dom wiele wycierpiał z ludzkich rąk, stałem się więc niemal wyrzutkiem, ćwiczony przez zaledwie kilku proroków którzy chodź trochę rozumieli moje działania. Mój przyjaciel prawdopodobnie zginął w walce z demonami w której brałem udział gdy przybyłem do tego świata. Walce do której doprowadzili ludzie oddając się plugawym siłą chaosu i otwierając portal. Nędzna ludzka rasa, ta sama której członkowie zabili moich rodziców po raz kolejny zagroziła istnieniu galaktyki. Temu nimi gardzę Anubisie, są głupi i krótko wzroczni, prędzej czy później pogrążą mój świat w chaosie.
- Zadałem pytanie tylko by się dowiedzieć co WY uważacie za “lepsze od ludzi” i choć nie było w nim krzty oskarżenia Ty poczułeś potrzebę wytłumaczenia. - Anubis podszedł do eldara i przykucnął przy nim - To dobrze, ludzie nie mają takiego wyczucia. Nie dziw się proszę i nie miej mi za złe złości, która mogła się we mnie zrodzić po wysłuchaniu Twojej opowieści. W moim świecie oprócz zwierząt są jedynie ludzie, a ponad nimi tylko Bogowie, których w Twoim świecie właściwie zabrakło... pierwszy raz spotykam się z... czymś co jest ponad człowiekiem, ale nie jest Bogiem... - powiedział lekko tłumaczącym się tonem i dotknął Anthriliena w klatkę piersiową.
- Poczułeś to, prawda? Ze mną nie musisz się martwić o swoją duszę. Jeśli przyjdzie Ci umrzeć w tym świecie lub nie znajdziesz swojego kamienia, zadbam by trafiła w odpowiednie miejsce.

Cytat:
Napisał Anthrilien "Biały Płomień"
-Dziękuję...-odparł niepewnie- jednak musiałbyś wtedy dostać się na mój światostatek- mimo nuty smutku w głosie Anthrilien zdawał się być weselszy niż do tej pory odkąd obudził się w lesie.
Anubis skinął głową wstając.
- Gdziekolwiek byś nie trafił, wasz “wszechbóg” nie dostanie Cię, ale... musisz wiedzieć, że mogę pomóc tylko czystym duszom. - Wykonał ruch dłońmi naśladując dwie szale wagi, które przeciążają się na zmianę. - Czyli taką, której grzech nie przeciąży... serca. Twoja opowieść pokazuje, że dobra z Ciebie istota, ale niech ten świat będzie Twoją szansą odkupienia win. - zakończył śmiertelnie poważnym tonem.

Cytat:
Napisał Anthrilien "Biały Płomień"
-Rozumiem, jak jednak według Ciebie miałbym tego dokonać- wyciągnął przed siebie ręce- na tych dłoniach spoczywa krew wielu ludzi i obcych, od dwustu lat walczę w obronie mojego domu.
- Sercem. - powiedział ponownie uderzając palcem w swoją pierś. - Czyny nie są grzechem same w sobie, proroku. Zważ me słowa.

Cytat:
Napisał Anthrilien "Biały Płomień"
Eldar zastanawiał się chwilę- mimo wszystko byłbym wdzięczny za pomoc w odszukaniu mojego kamienia duszy.
Szakalogłowy wrócił na swoje miejsce pod ścianą i zamknął na chwilę oczy uspokajając myśli.
- Ten rytuał, o którym mówiłeś...poświęcenia. Jak on wygląda? - zapytał.

Cytat:
Napisał Anthrilien "Biały Płomień"
Ponownie nastała cisza, na twarzy eldara dostrzec można było skupienie
-Gdy mieszkańcy światostatku szykują się do boju, komnata w której znajduje się nieruchomy posąg Khaina zaczyna odbierać ich bodźce psioniczne. Eldarzy odczuwają wszelkie emocje wielokrotnie mocniej niż ludzie, dlatego też musimy tak je ograniczać. Jednak żądza krwi przed bitwą ogarnia wszystkich wojowników, prowadzą do tego ich świątynne rytuały oraz..mroczna strona którą ma w sobie każdy z nas. Ta żądza jest wyczuwana przez posąg Krwawo Rękiego Khaina, którego serce powoli zaczyna bić a metalowe ciało rozgrzewa się ożywając. Gdy jego pierwsze ruchy zostają zauważone, najstarsi Exarchowie, którzy są zarówno mistrzami świątyń jak i najwyższymi kapłanami Khaina przygotowują rytualne pancerze, zbierają się u wrót komnaty przygotowując się do rytuału przebudzenia. Ryk budzącego się boga krwi rozchodzi się po całym światostatku. Wtedy to Exarchowie przyprowadzają młodego króla, którego wybierają z pomiędzy wojowników. Staje on nagi, przyozdobiony krwawymi runami przed wrotami komnaty, wszyscy mieszkańcy wyczuwają pragnienie krwi dobiegające z wnętrza pomieszczenia. Gdy drzwi wreszcie się otworzą młody król wkracza do środka by już nigdy nie powrócić- w umyśle Anubisa pojawiały się kolejne sceny tej opowieści, jakby faktycznie był na miejscu wydarzeń. Eldar zamilkł, jednak opowiadanie trwało w umyśle szakalogłowego.
Zobaczył eldarską kobietę z upiorytową koroną na głowie, wchodzącą nago do komnaty

Drzwi zamknęły się za kobietą, zobaczył wojowników światostatku ustawionych pod wielkimi wrotami, oczekiwali na coś. Wizja była tak realna że zdawało się że mógłby ich dotknąć, powoli zaczął odczuwać ich żądzę krwi. Sam z niecierpliwością czekał na to co się wydarzy. Nagle z komnaty wydobył się nieludzki krzyk, to mogła być jedynie eldarska wojowniczka. Kilka sekund później wrota wypadły z zawiasów lądując kilka metrów od czekającego tłumu. Pomiędzy dymem i ogniem dało się dostrzec sylwetkę. Z każdym jej krokiem stawała się coraz większa, aż w końcu z komnaty wyszło niemal pięcio metrowe monstrum. Kaela Mensha Khaine dzierżył w lewej dłoni ognisty miecz na którego powierzchi runy zdawały się miotać w agonii. Z obu przedramion giganta non stop spływała krew, gotując się na płonącym metalicznym ciele potwora.


Wizja Anubisa gwałtownie się urwała. Nagle znalazł się spowrotem w ciemnej piwnicy, nim jego wzrok przyzwyczaił się do braku światła, w ciemności zauważył bystre oczy Anthriliena wpatrujące się w niego.
Jednak żądza wywołana wizją nie zniknęła. A może zniknęła? Obudziła jednak jego pragnienie, które próbował uciszyć od dłuższego czasu. Anubis wstał z ziemi i krążył niespokojny po piwnicy w jedną i druga stronę.
- To wyjątkowy rytuał. - wywarczał - Choć rzeczywiście brutalny. Teraz musisz mi wybaczyć.
Chwilę nim szakalogłowy opuścił piwnicę eldar zobaczył jedynie blask jego czerwonych dzikich oczu.

Cytat:
Napisał Anthrilien "Biały Płomień"
Gdy został już sam prorok pogrążył się w medytacji, dając odpocząć ciału przed dniem następnym.
 

Ostatnio edytowane przez mlecyk : 16-07-2013 o 15:50.
mlecyk jest offline