Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-07-2013, 09:55   #81
Proxy
 
Reputacja: 1 Proxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputację
W tunelu liczyło się jedno - jak najszybsze przedostanie się na drugą stronę. Nie miało znaczenia w jaki sposób. Byle trwało najkrócej. Byle monstrum nie dosięgnęło jej. W chwili gdy jej noga prawie została złapana spięła się nagle jakby dostała skurczu i poparzyła się o coś. następnie liczyło się jeszcze szybsze przedostanie na drugą stronę. Wyglądało to jak kot uciekający z wanny w której była woda. Łapała się wszystkiego. Drapała wszystko. Kopała wszystko. W końcu jej się udało. Massimo widział ją całą trupiobladą z delikatnym przebłyskiem koloru przy ustach.

- Nmgh... - Stękała ciężko z każdym oddechem i przełknięciem produkowanej śliny.

Pompowana krew i niezwykle intensywna przemiana tlenu trzymały ciało na wysokich obrotach. Mogła zrobić więcej rzeczy w krótszym czasie. W końcu chodziło o życie. Jednak żeby móc się jeszcze kontrolować musiała chwilę przytrzymać się czegoś nieruchomego.

Po spostrzeżeniu Massimo spojrzała na swoją mapę. Niewiadome było, czy w ogóle ją przeczytała, czy tylko obniżyła wzrok na ułamek sekundy.

- Biegnij! Po prostu biegnij! - odkrzyknęła łapiąc się z pozoru przypadkowej skrzynki.

Wybrała ją jednak celowo, bo miała się dać wepchnąć do włazu. Precyzyjnej mówiąc miała się w nim zaklinować. Zaparta jeszcze jakimś metalowym śmieciem powinna dać przynajmniej parę dodatkowych sekund. Nawet jeśli monstrum bez większych problemów byłoby w stanie przedrzeć się przez klin - i tak miało jakąś przeszkodę do pokonania. Na samym wrzuceniu nie spoczęła.

- Unikaj wszystkich magazynów, miejsc gdzie kiedyś było coś, czego teraz szukasz - instruowała pośpiesznie zgodnie ze swoim przerwanym tokiem rozumowania

Wyrwała pobliską gaśnicę z uchwytów. Dyszę wetknęła w szparę swojego zatoru. Wyciągnęła zawleczkę, ścisnęła rączkę i trzymane w palcu metalowe kółeczko przełożyła na rękojeść, by nie przerywać zawartości gaśnicy w ucieczce. Kolejno sięgnęła do pasów po racę. Odpaliła ją i wrzuciła w mgłę szybu technicznego. Minęło już wystarczająco dużo czasu na zabawę z tymi wszystkimi rzeczami. Niezwłocznie po tym obróciła się i wybiła mocno obierając kierunek w którym udał się Massimo. Metalowy wydźwięk butów magnetycznych przenoszonych przez metal musiał być łatwy do wychwycenia. W trakcie lotu mogła odrobinę czasu poświęcić na rozejrzenie się po pomieszczeniu, którego tak bardzo nie chciała oglądać. Szczególnie zastanawiać się nad stanem dryfujących załogantów.

“Wirus...” Rzucała w głowie osądami na temat tego, co doprowadziło do sytuacji w której wszyscy tkwili. “Bakteria... Pa~”

Będąc w połowie drogi wyciągnęła drugą taką samą racę. Odpaliła ją i cisnęła do bocznego magazynu. Ten ruch sprawił, że zauważyła naprawdę wielki jeden szczegół, którego nie zdołała zobaczyć wcześniej. Na początku poczuła zaskoczenie. Następnie zdziwienie. Po dłuższej chwili pojawił się w jej oku błysk i jedną falą jej ciało zalał dreszcz, gęsia skórka i chłód.

- O boże... - Wydobyło się z jej słowo, które z pewnością nie zostało by dopasowane do jej osoby. Jednak dobrze oddające skalę.

Była to chwila, w której łącząc fakty zrozumiała, co tak na prawdę się dzieje, z czym mają do czynienia, skąd to się wzięło i w jakim niebezpieczeństwie się znajdują. Wielką szkodą było to, że nie było warunków, by się ze wszystkimi tym podzielić...
 
Proxy jest offline