Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-07-2013, 17:06   #83
Armiel
 
Armiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Armiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputację
ZWARCIE

Musiała działać szybko. Szybciej, niż karabin w rękach ściganych przez nią ludzi. Szybciej, niż wystrzelone przez niego pociski.
Mogła odskoczyć w tył , mogła wznieść ręce w górę, mogła zrobić wiele rzeczy.

Wybrała opcję doskoczenia do drzwi. Otworzenia ich, nawet przy pomocy zaimprowizowanej broni. To nie były rozwiązana szybsze, niż naciśniecie spustu i posłanie śmiercionośnych strzałów w jej stronę przez dwójkę ludzi.

Nie mogło być szybsze.

Zdążyła zrobić dwa kroki w stronę wybranych drzwi, gdy – czego nie mogła widzieć – palec jednego z ludzi w kombinezonach – nacisnął spust karabinu. Świadczyło to o wprawie, z jaką ów człowiek posługiwał się bronią. O tym, że był albo żołnierzem, albo kimś podobnym.

Ktoś taki nie miał prawa chybić.


SHROUD, KERENSKY

Ubrani w skafandry wyszli na korytarz SPACE DRAGONA II.
SI nie odpowiedziała na pytanie Kerenskyego, co niepokoił astronawigatora bardziej, niż alarmowe oświetlenie na korytarzu. Zamiast odpowiedzi słyszał tylko … dziwne, niepokojące trzaski, szumy, piski i niekiedy, jakby bardziej zrozumiałe głosy przebijające się na powierzchnię tych niezidentyfikowanych anomalii. Zbyt jednak słabe i niewyraźne, by je zrozumieć.

Shroud uzbroił się w jedyną rzecz, która wydawała mu się dobra, jako improwizowana broń – swój długi wkrętak do śrub połączony z funkcją wstrzeliwania sworzni. Przeciwko człowiekowi mógł stanowić dość dobre narzędzie obrony.

Wizgi w eterze nasilały się. Co więcej, wracały halucynacje, które oboje tak boleśnie doświadczyli przed chwilą.

Przed oczami latały im krwawe mroczki, wydawało im się, że widzą ściany SPACE DRAGONA II ociekające krwią. Że widzą dziwne, podobne do pełzających węży esy-floresy pojawiające się na ścianach i znikające, kiedy człowiek spojrzał w tamtą stronę bardziej uważnie.

- Właz techniczny! – rzucił Shroud.

Wiedział, że skafandry, które nałożyli pozwolą im na chwile wyjść w przestrzeń kosmiczną. Stamtąd mogliby się przedostać, chociażby przez dziurę w poszyciu, na pokład HARVESTERA.

Najszybsza metoda ewakuacji.

Dziwny pisk przeszył im uszy, rozdzierając im głowy na strzępy. Zachwiali się, z trudem złapali równowagę i oddech. Awaryjne oświetlenie rozbłysło jaskrawo i eksplodowało nad ich głowami w chmurze drobnych iskierek. Czujniki alarmowe wyły i migotały informując o skażeniu promieniotwórczym, o zagrożeniu ogniem, o wszystkim, co najgorsze.

SPACE DRAGON II nie był dużą jednostką, więc do włazu technicznego dotarli szybko, ledwie trzymając się na nogach.

Zamknęli za sobą grodzie i szumy, jakby odrobinę przycichły, straciły na intensywności. Kerensy i Shroud poupychali w kieszeniach swoich skafandrów przechwycone podczas ewakuacji drobiazgi i- nawet nie słysząc procedury otwierania wyjścia przeprowadzanej w trybie awaryjnym, – co oznaczało, że SI nadal jakoś funkcjonowała – kiedy tylko właz otworzył się, wyskoczyli na zewnątrz.

Najpierw Kerensky a za nim Shroud, któremu nagle zamykający się właz o mało nie odciął stóp.

Wznieśli się kawałek ponad pokryty lodem pancerz SPACE DRAGONA II i spojrzeli w stronę kolosa, do którego podczepił ich okręt Kerensky.
Zobaczyli potężne, ciemne, stalowe cielsko SCS HARVESTERA – mroczne i w jakiś niepojęty sposób .. przerażające. I ujrzeli jeszcze tą drugą, mniejszą jednostkę i przyczepionego do niej linką, unoszącego się bezwładnie człowieka.

Pod nimi, przez kadłub SPACE DRAGONA II przeszło dziwne drżenie. Unoszący się nieco wyżej Shroud spojrzał w bok, tam gdzie znajdowała się maszynownia, w której próbował naprawić uszkodzenia i zamarł ze zgrozy. Ujrzał bowiem, wielkie, ostre kawałki pancerza HARVESTERA i innego kosmicznego śmiecia, które – jakby przyciągane niewidzialną siłą – wbijały się w pokład ich statku z niezrozumiałą, przerażającą … świadomością. Jakby każdy z tych kawałków ostrego żelastwa miał tylko jeden cel – rozedrzeć SPACE DRAGONA II na strzępy.

I wtedy, korpus SCS HARVESTERA zalśnił światłami pozycyjnymi, rozświetlił się blaskiem świateł palonych na pokładzie, widocznych przez iluminatory w newralgicznych miejscach. W postępującym po sobie procesie gry świateł. Dla Kerenskyego i Shrouda stał się niczym latarnia morska wskazująca w dawnych czasach drogę okrętom na morzach i oceanach Ziemi. Albo, jak światło żarówki przyciągające nieszczęsne ćmy nocą.


NICOLAYEVA, LUVEZZI

Uciekali przed siebie, byle dalej od potworności, która ich ścigała, kiedy coś w scenerii korytarza z dryfującym pod sufitem cargo zmieniło się.

W gwałtownym rozbłysku zapaliły się światła na ścianach i suficie, zalśniły panele świetlne pod podłogami. Potwor pędził w ich stronę z przerażającą szybkością i było już raczej pewne, że na prostym odcinku korytarza w sekcji ładowni, raczej mu nie uciekną, nawet imając się sztuczek ze sprzętem mających zapewnić im przewagę w tej nierównej walce o przetrwanie.
System sztucznej grawitacji włączył się, podobnie jak światła, bez ostrzeżenia. Nicolayeva poleciała w dół, Luvezzi o mały włos nie oberwał ciężką skrzynią z plastaluminium, która walnęła na ziemię z metalicznym hukiem, podobnie jak reszta unoszących się w korytarzu rzeczy: ciał załogi w skafandrach Mishimy, skrzyń, pojemników różnej wielkości i wagi, śmieci.

Ryk za ich plecami kazał im się odwrócić.

Ujrzeli niecodzienny, podnoszący na duchu widok.

Ścigający ich stwór miał pecha! Jedna z ciężkich skrzyń spadła wprost na niego miażdżąc i przygniatając ponad połowę cielska swoją masą. Potwór jednak żył nadal. Wie trzecie korpusu, łeb i jedna pazurzasta łapa wystawała spod skrzyni, spod której wylewała się gęsta krew. Potwór przebierał łapskiem, kłapał paszczą próbując za wszelką cenę wyrwać się na wolność.
Uśmiechnęli się mimowolnie na widok tej przerażającej, wręcz groteskowej sceny. Ale szybko miny im zrzedły, kiedy ujrzeli, że trzy ciała załogantów Mishimy unoszące się wcześniej w zero G, teraz chwiejnie unoszą się na nogi. Rozbite hełmy, pokrwawione – pozbawione życia twarze, kikut ręki jednego z załogantów czy też wielka dziura w brzuchu drugiego wyraźnie wskazywały na to, że znów mają do czynienia z czymś niewyjaśnionym i potwornym. Czymś, co ma zamiar najwyraźniej pozbawić ich życia.


STEVENSON

Stevenson poczuła smak krwi w ustach. Zachwiała się, pod wpływem przywróconej grawitacji, padła w tył i teraz – nieświadoma tego, co robi – pełzała w tył, po podłodze, byle dalej od martwego kapitana SCS HARVESTERA trzymającego manetkę statku w pozbawionych życia dłoniach.
Ale przed tym, co siedziało w jej głowie, ciężko jej było uciec.

Jej mózg zaatakowały obrazy rzezi, gwałtów, perwersyjnych okrucieństw – mikrosekundowe migawki, pozostawiające jednak w ustach smak przerażenia, graniczącego z obłędem i smak krwi.

Czuła coś wdzierającego się do jej głowy! Gwałcącego wolę, próbującego przejąć system nerwowy narzucić więzy i pęta, zmienić w żywą marionetkę. Nie miała już siły, by z tym walczyć. Przegrywała i żeby przetrwać, musiał coś szybko zrobić.

Czuła już nie tylko smak krwi w ustach, ale także przyśpieszone bicie serca.


PETRENKO


Bron dodawała otuchy. Z bronią czuł się pewniej. Bronią mógł się … bronić. Mógł zabijać. Niszczyć. Robić to, co sprawiało mu przyjemność.

System autodiagnostyki rozpoczął swoją prace wyświetlając na holowyświetlaczu koleje napisy – czerwone – sygnalizujące zniszczenia, żółte – sygnalizujące uszkodzenia , zielone – sygnalizujące sprawne systemy oraz niebieskie – sygnalizujące brak możliwości autodiagnozy bez ingerencji człowieka. Tyle tylko z tego rozumiał, bo – niestety – SCS HARVESTER miał język SI ustawiony na azjapoński – wyrosły głownie z języka japońskiego z domieszką niektórych innych azjatyckich krajów, które dzięki technologii Japonia „podbiła” na początku XXII wieku. Bezkrwawo – dominując rynek nowoczesnej technologii.

Peternko potrząsnął głową, kiedy przed oczami stanęły mu obrazy z przeszłości. Zepchnięte w podświadomość, wypływały z niego, strumieniem, którego nie potrafił powstrzymać. Zupełnie, jakby jakaś siła pootwierała zawory lub grodzie i pozwalała teraz spływać tym mrocznym, pełnym brutalności obrazom, do jego głowy.

Potrząsnął nią ponownie, ale niewiele to dało.

Spojrzał na Stevenson, by zobaczyć czy i z nią dzieje się coś dziwnego, i zobaczył, że dziewczyna pełźnie, na pół przytomnie, w stronę wyjścia, z zakrwawioną twarzą.

Nagle wizje w głowie Petrenki stały się wyraźniejsze. Nie dotyczyły już jego krwawej przeszłości, lecz … czegoś innego.

Ujrzał stację kosmiczną. Pokrwawione ciała. Martwe, lecz zarazem żywe. Okaleczone, zdeformowane lecz szukające kolejnych ofiar. Ujrzał krew. Morze krwi. I ujrzał siebie, stojącego po kolana w tym gęstym morzu czerwieni. A z cieszy, niczym topielcy, wynurzały się kolejne trupy ze znajomymi twarzami członków załogi SPACE DRAGONA II.

Zatrzęsła nim ta wizja. Pokręcił głową w rozpaczliwej, lecz daremnej próbie wyrzucenia obrazów z umysłu.

Gdzieś, na polu słyszalności, zaczynał rejestrować jakiś szept. Na razie niewyraźny, ale … z czasem .. tego Pterenko był pewien .. z czasem ten głos przybierze na sile, i Rosjanin zrozumie, czego chce.

A wtedy będzie za późno. Dla niego i dla innych.

- START ZA DZIEWIĘĆ MINUT – zakomunikował mechaniczny głos systemu SCS HARVESTER.

- CEL LOTU. STACJA ECHELON XIII W SYSTEMIE PROXIMA CENTAURI.


ZWARCIE


Najpierw gwałtowne światła, które zalały korytarz, a potem włączenie się systemu podtrzymywania życia i grawitacji uratowało życie mechaniczce.
Strzelec chybił. Kule trafiły ścianę blisko Zwarcie i dziewczyna ujrzała, że pociski rozrywają bez trudu stal korytarza, pozostawiając w niej równe dziury, dymiące i świecące czerwienią rozgrzanego metalu.

Drzwi, które wybrała Zwarcie otworzyły się gwałtownie i dziewczyna wpadła do środka niedużego pomieszczenia. Jeden rzut oka pozwolił jej rozpoznać stojące pod przeciwległą do wejścia skrzynie, mimo japońskich oznaczeń na nich.

To było pomieszczenie techniczne – zasilające. Znalazła się w jednym z dwóch pomieszczeń z bezpiecznikami, które zazwyczaj znajdowały się na każdym poziomie pokładowych okrętów tego typu, co SCS HARVESTER. Zapewne pomieszczenie pozwalało zabezpieczyć przed przeciążeniami pół tego poziomu, na którym obecnie się znajdowało.

Większość kontrolek, po tym jak przywrócono zasilanie na statku, nadal jednak świeciła się na czerwono, co oznaczało wiele uszkodzeń w całej sekcji.

Z pomieszczenia, w którym się znalazła nie było innego wyjścia, poza drzwiami, którymi tutaj weszła.
 
Armiel jest offline