Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-07-2013, 22:34   #97
MrKroffin
 
MrKroffin's Avatar
 
Reputacja: 1 MrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputację
Obchód zakończył się bezproblemowo, co stanowiło wystarczający powód do szczęścia. Przez resztę dnia Niedźwiedź modlił się i myślał – ostatnimi czasy tylko do tego się nadawał. Nie był zadowolony z tego co powiedział na obchodzie, tego o Ulrichu. Życie już dawno temu nauczyło go, żeby nie mówić zbyt często tego, co się myśli. Mimo to, nadal los robił z niego głupca niemogącego zapanować nad sobą w krytycznych sytuacjach. Wypowiadanie swojego zdania w towarzystwie Warrena i Friedricha, którzy stali murem za czarnoksiężnikiem mogło się obrócić przeciw niemu. Nie liczył jednak na to, aby któryś z nich był na tyle nierozważny by wszczynać z tego powodu awantury, co najwyżej pomyśleli swoje. Z samego rana planował wyruszyć na niebezpieczeństwo w chacie. Po pierwsze z racji ślubów, po drugie z przezorności. Bardzo spodobał mu się pomysł z podpaleniem chaty i zamierzał wprowadzić go w życie.

Noc nie mijała spokojnie, Niedźwiedź ciągle miewał koszmary, na skutek których często się budził. Powoli zaczynał nabierać niechęci wobec samego siebie, albowiem do niczego konkretnego się teraz nie nadawał, a mętlik w głowie trwał w najlepsze. W końcu, gdy pierwsze promienie słońca wpadły do jego chaty postanowił przejść się. Czuł się bardziej zmęczony, niż w momencie, kiedy kładł się spać. Pomimo tego zachowywał czujność. Spostrzegł Helvgrima idącego do sideł. Przyłączył się do niego z braku lepszego zajęcia i swego rodzaju sympatii, spowodowanej tym, że krasnolud jak najbardziej zdawał się być po jego stronie.

Po raz pierwszy Niedźwiedź postanowił sprawdzić stan zdrowia Buźki i Hansa. Zauważając widoczną poprawę u Burdena ucieszył się niezmiernie, jednocześnie zauważywszy, że się ocknął postanowił unikać jego osoby przez jakiś czas. Rycerz był pod wrażeniem, jak khazad dbał o Hohenzolerna. Ta para musiała wiele ze sobą przeżyć. Albrecht chciał wreszcie się do czegoś przydać, więc gdy tylko usłyszał słowa Starkada, zadeklarował, ze jeśli ktoś z nim pójdzie to postara się pozbyć nieumarłego pomiota.
 
MrKroffin jest offline