Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-07-2013, 21:51   #38
piotrek.ghost
 
piotrek.ghost's Avatar
 
Reputacja: 1 piotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie coś
-Chyba żeście sie własnymi łbami na kuśki pozamieniali -powiedział milczący do tej pory Wolfgrimm -Chce wam przypomnieć, że jesteśmy Khazadami i z nie tak licznymi zastępami zielonoskórych pokrak nasi bracia wojowali i zwyciężali -ryczał rozglądając się po zgromadzonych co rusz zatrzymując wzrok na którymś z jego rasowych kuzynów -Chcecie to wysyłajcie po posiłki ale ja uważam że powinniśmy walczyć a nie kryć sie po norach jak jakieś zające

Glandir uśmiechnął się lekko pod bujnym, rudym wąsem. Domyślał się, że to kwestia czasu, kiedy krasnoludzki zabójca trolli zechce narzucać współtowarzyszom szaleńcze pomysły.
-Z moją głową jest wszystko w porządku, dziękuję za troskę.- odrzekł pogodnie jednooki sierżant -Nie próbuj wmówić nam, że naszym obowiązkiem jest śmierć w imię idei walki z odwiecznymi wrogami. Ty zabójco, ponosisz odpowiedzialność tylko i wyłącznie za własne życie, o które i tak nie dbasz. Ja zaś na sumieniu miałbym przede wszystkim życie dobrych, zatwardziałych wojowników, którzy przybyli tu zarobić na swe rodziny, nie ginąć w lesie, z dala od swych rodzinnych stron. Jeśli pragniesz śmierci idź już i zmierz się. Z szamanem, z orkowym hersztem a na koniec z trollem jeśli dotrwasz do tej chwili.- burknął unosząc brew już z całkowitą powagą. Glandir, syn Torrina był bardzo spokojnym i opanowanym osobnikiem nawet jak na wybuchowe z natury krasnoludy. Nie miał zamiaru kłócić się z Wolfgrimmem, gdyż jego zdanie nie było dla sierżanta aż tak ważne.
-Więc jeśli taka twa wola udaj się tam i giń chwalebnie odzyskując honor. Jeśli zaś chcesz walczyć u boku mego i mych ludzi, dostosuj się do taktyki, którą ustalimy. Oto twój wolny wybór, którego nikt Ci nie odbierze.- rzekł rozkładając ręce.

-Samotna walka przeciwko niespełna trzydziestu wrogom nie jest honorem lecz głupotą, nawet ja to wiem, jednak mamy tutaj wyrównane siły, a atak z zaskoczenia daje nam przewage - odpowiedział chłodno Wolfgrimm I nie tobie decydować o tym jak mam odkupić swoje winy, ale dobrze, jeśli chcecie sie kryć po norach, które w niczym nie przypominają naszych wspaniałych twierdz, wasza wola, jednak Bogowie mi świadkami, że byłem temu przeciw. A co do troli, to niejednego już w swoim życiu zabiłem, a ten może być następny, jeszcze pomnisz moje słowa Glandirze, i oby opaczność miała cie w opiece, żebyś za swe decyzje nie musiał wygolić głowy tak jak jam to uczynił stwierdził zabójca i usiadł z boku, wyciągając flaszke gorzały.

-Może i pomnę, lecz na pewno w mej decyzji więcej rozsądku niż w ataku na znacznie silniejszego wroga. Głowy golić przez ostrożność nie będę.- odrzekł sierżant kończąc na tym rozmowę.
-Chyba, że ktoś popiera zdanie naszego towarzysza niedoli i również twierdzi, że winniśmy zaatakować trzykroć liczebniejszych orków z zaskoczenia?- rozejrzał się po pozostałych.

Helvgrim spojrzał srogo na Wolfrimm'a. Wiedział że zhańbiony khazad nie powinien był się odzywać. Jeśli Grimnir wzywa go przed swoje oblicze, wtedy powinien odpowiedzieć na jego zew i udać się do obozu wroga... ale nie wolno było nikomu narażać niewinnych i tych o niesplamionym honorze. Przecież krew najemników i khazadzkiej braci nie wróci Wolfgrimm'owi chwały minionych dni.
- Słyszeliście Rinka Glandira. Zabierajcie się do roboty. Wnosić resztę gratów do jaskini! - Sverrisson krzyknął i sam chwycił pierwszy lepszy worek z brzegu, zarzucił go na ramię i ruszył ku otworowi w skale.
 
piotrek.ghost jest offline