Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-07-2013, 22:10   #39
uday
 
uday's Avatar
 
Reputacja: 1 uday wkrótce będzie znanyuday wkrótce będzie znanyuday wkrótce będzie znanyuday wkrótce będzie znanyuday wkrótce będzie znanyuday wkrótce będzie znanyuday wkrótce będzie znanyuday wkrótce będzie znanyuday wkrótce będzie znanyuday wkrótce będzie znanyuday wkrótce będzie znany
Pierwszego wieczora na wykopaliskach Trygve nie wypił tyle ile mógł. Ani tym bardziej tyle ile chciał. Cholerny krasnoludzki sierżant wyglądał na takiego co nie lubił zabawy. Mimo to wieczór spędził z krasnoludzką kompanią. Przechwałkom i opowieściom nie było końca. Dobry język złapał zwłaszcza z Bomburem. Nie spodziewał się znaleźć włócznika wśród khazadów. Ten jednak zrobił na nim duże wrażenie znajomością tematu i swoją techniką. Nie mógł też wyjść z podziwu nad kunsztem włóczni będącej w posiadaniu Trygve.
- Jak ją zwiesz? - zapytał krasnoludzki włócznik.
- Nijak. - odpowiedział rozdrażniony Norsmen. To pytanie przywróciło nagle wszystko to o czym chciał zapomnieć. Jego humor zniknął momentalnie. Czując w sobie ogromne pokłady goryczy, Trygve miał już zacząć odreagowywać na Bomburze, jednak sytuację uratował Glandir. Dowódca rozdzielił warty na noc i dzień następny. Chyba nie ufał Trygve, a może chciał go lepiej poznać, bo mieli stróżować razem następnego ranka.

Rano Trygve obudził kopniak i serdeczny śmiech Wolfgrimma. Krasnolud chyba jednak zorientował się wtedy w karczmie kto zapewniał mu pobudkę.
- Osz ty pokurczu! Nie zamawiałem pobudki. - Trygve przewrócił się tylko na drugi bok.
- Lepiej mi podziękuj, wstawaj bo spóźnisz się na swoją wartę.
Chcąc, niechcąc Norsmen wstał. Za to mu płacili, a do swoich obowiązków podchodził poważnie. Przynajmniej zawsze lubił tak o sobie myśleć. Przywdział swoją kolczugę i spojrzał z niesmakiem na włócznię. "Sto drągów w rzyć. Niech to demony porwą." Pomyślał tylko i zabrał ze sobą topór i tarczę. Krasnolud już siedział przed wejściem do groty i pykał fajeczkę. Trygve usiadł z naburmusznoną miną po drugiej stronie wejścia. Żadnemu z nich nie uśmiechało się rozpoczynać rozmowy, a człowiekowi nawet to odpowiadało. Starał się unikać patrzenia na krasnoluda, jednak gdy tamten zaczął coś majstrować przy kuszy nie mógł powstrzymać ciekawości. Wszystko potem wydarzyło się bardzo szybko. Strzał, goblin, rozkazy. Trygve zareagował instynktownie wstając i próbując złapać swoją włócznię. Chciał wziąć kilka kroków rozbiegu i rzucić w goblińskiego zwiadowcę. Właściwie dopiero po pierwszym kroku zorientował się, że nie ma włóczni w ręku. Zaklął szpetnie pod nosem karcąc się za swoje szczeniackie zachowanie. Gdy krasnoludzki zwiad wyruszył Trygve zdążył się już pogodzić z włócznią. Tym razem w skupieniu stał przed wejściem do jaskini i wypatrywał wroga wśród listowia.

Z przebiegu narady był zadowolony. Rozsądek był najlepszym sprzymierzeńcem podczas wojny i chociaż Trygve nigdy nie był dopuszczany do namiotu dowódców, to coś niecoś zdołał się nauczyć podczas swojego życia i nie wahał się podzielić swoją radą. Wiedział, że Wolfgrimm będzie nalegał na walkę. Dobrze jednak, że dało się go przekonać. Gdyby zabójca zdecydował się wyruszyć sam, mógłby tym samym zdradzić ich obecność. Oczywiście istniały inne niż słowne sposoby powstrzymania khazada, ale Trygve nie był pewien, czy daliby radę powstrzymać go siłą.
 

Ostatnio edytowane przez uday : 14-07-2013 o 22:20.
uday jest offline