Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-07-2013, 00:37   #143
Dragor
 
Dragor's Avatar
 
Reputacja: 1 Dragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłość
Na widok "uczty" jaką urządziły sobie Black parę osób zwymiotowało, a kilku lokalnych nawet zemdlało.
Generał Stark jednak nie dał niczego po sobie poznać.
- No i nie trzeba ścierwa palić - skomentowało krótko. - Kapiran Fury!
- Tak jest! - zawołała pani kapitan, która już oddała rannego Stalkera pod opiekę medyka.
- Zbierz ludzi, mają przygotować schronienie dla ocalałych. Znajdź Richards'a, niech sprawdzi co się da zrobić z tym złomem. Odmaszerować.
Fury odeszła, a Stark patrzył jeszcze przez chwilę na to po zostawił po sobie Black.
- Iron man? Brzmi nieźle...
- Stalker, idziesz przypilnować naszego 'brata'?
- Nie przyznaję się do niego, ale pójdę

Ghost i Stalker szybko dogonili swojego mrocznego towarzysza. Miasto wokół nich w błyskawicznym tempie pokrywało się zielenią. Tam gdzie wcześniej były gęste zasłony pajęczyny, tam teraz pnącza wspinały się po zniszczonych budynkach.

W promieniach słońca ciągle widoczne było babie lato wypuszczone przez Damę. Wdać nie tylko przepędziły chmury, ale i pobudziły zamarłą przyrodę. Wzrosła temperatura, a w powietrzu pojawiła się wilgoć jak zwiastun burzy. Z drugiej strony okolice jej siedziby otoczone były lasem, który miał się jak najlepiej.
Wysoko nad ich głowami przeleciał Strażnik. Trzymał w rękach wyrywającego się mechanoida. Pomachał im przyjaźni i cisnął robota na tępe resztki rusztowania nabijając go na nie definitywnie kończąc jego życie.
Pojawiło się jeszcze coś. Ptaki. Nadlatywały ze wszystkich stron, gotowe osiedlić się wcześniej niedostępnym miejscu. Trzepot ich skrzydeł oraz ich pieśni wypełniły pustkę jaką wcześnie była nieznośna cisza miasta.
Gdy trójak bohaterów dotarła do mostu okazało się że poziom wody podniósł się znacznie, woda nie była mroczna, lecz miała kolor głębokiego błękitu.
Biała Dama siedziała w formacji przypominającej koral. Skróciła suknie, a jej płaszcz gdzieś przepadł. Jej włosy były teraz białe, zwiewne jak pajęczyna, a pająk, który wcześniej był symbiotem siedział jej na kolanach.
- O cześć- Powiedziała na powitanie. - Myślałam, że posiedzę trochę sama. Smaczny był, Black? Za to, co nawyprawiał nie należał mu się pogrzeb, a tak na coś się przyda...
Dama westchnęła głęboko i pogłaskała swojego czarno-białego pupila. Pajęczak łasił się do niej jak mały kotek.
- Przepraszam za to co zrobiłam z symbiotem. Ale gdy An... gdy Peter umarł i wróciła moja moc, biedaka zabiłby taki napływ energii. To była pierwsza rzecz, jak przyszła mi do głowy, by go uratować.
Wokół mostu zaczęły się owijać gęste pnącza łącząc ze sobą przerwany odcinek. Dama patrzyła na to jak natura naprawia wiadukt. Co prawda Tempalriusze zrobili prowizoryczną kładkę, ale teraz można było przejechać po nim nawet ciężarówka.
- Czy to aż takie trudne? Rozpuścić pajęczynę, dać życie, a nie wszystko zdusić w sobie i rządzić na ruinach. Powiedzcie mi, co zrobiłam źle? Przecież Peter był taki jak wy, a mimo to niemal wszystko zaprzepaścił.
 
__________________
Gallifrey Falls No More!
Dragor jest offline