Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-07-2013, 19:04   #81
Lady
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Hanna nie zawahała się. Mocniej ścisnęła sztylet i skierowała się na drugą stronę ulicy. Nigdy wcześniej nie dźgnęła sztyletem człowieka ot tak! Była przerażona... ale i niezwykle zdeterminowana. Musiała pomóc. A jeśli oznaczało to zabicie kogoś... trudno. Wyrzuty sumienia przyjdą później.
Podkradła się za ciągle nie mogącego porządnie wycelować kusznika. Ten jednak schodził już nieco na bok, pragnąc mieć dobry strzał. Nie zdążył. Dziewczyna podeszła cichcem i z całej siły wbiła mu sztylet w plecy. Niewiele jej zabrakło, by zabić na miejscu, ale i tak kusznik wrzasnął głośno i zatoczył się. Próbował chyba strzelić w nią, ale bełt poleciał gdzieś daleko w bok. Mężczyzna próbował chwycić ciągle tkwiące w jego ciele ostrze, nie sięgnął jednak, za to znów krzyknął z bólu. Służka pozostała jednakże bez żadnej broni.

Hanna nie sądziła, że będzie w stanie to zrobić. Wbić sztylet w czyjeś plecy! Ale to byli źli ludzie. Przezwyciężyła chwilę szoku i korzystając z tego, że ranny próbował sięgnąć do rękojeści broni, sama rzuciła się do jego kuszy, próbując ją wyrwać i uciec.
Nie udało się jej jednak nawet złapać kuszy, zamiast tego ciągle wrzeszczący z bólu kusznik zamachnął się i prawie trafił dziewczynę bronią, zbyt jednak nieporęczną, by walczyć nią wręcz z jakąś skutecznością. Służka była bezbronna, więc tym razem rzuciła się do ucieczki. Nikt jej nie gonił. Miecznik odwrócił się na chwilę, patrząc co się dzieje. Drab natomiast ciągle nacierał, a jego pałka znów odbiła się od tarczy Almosa. Niestety kontratak także się nie udał.

Nagle zza pleców walczących, dobiegł ich wyraźny szczęk broni i tupot ciężkich stóp.
- Stać! Odłożyć broń!
Silny, zdecydowany głos sprawił, że obaj przeciwnicy odwrócili się i rzucili się do ucieczki, tuż za nimi zaś kusznik, ciągle ze sztyletem w plecach. Na poprzecznej ulicy pojawił się zaś pięcioosobowy patrol straży. Dwóch z nich dzierżyło kusze.
Ekhart posłusznie schował miecz i podniósł dłonie do góry.
- Działamy w imieniu straży. Prowadzimy śledztwo w sprawie zaginięć. Ci bandyci usiłowali porwać naszą przyjaciółkę - powiedział łapiąc oddech, potyczka była męcząca.
- Wybiegli z tego domu - wskazał wejście. - Pomóżcie nam przeszukać ten dom. Możecie nas zaprowadzić do kapitana Baerfausta, ale tylko stracimy czas, a w tej kryjówce mogą być inni porwani, albo ślady po nich. Weźmiecie na siebie, jak przez was zawalimy śledztwo? - Spytał Ekhart.

Mężczyzna spojrzał na swoją zakrwawioną rękę.
- Hania. Możesz obejrzeć moją ranę? Sam jej nie opatrzę - poprosił spoglądając na dziewczynę. Uśmiechnął się do niej - Dzielna jesteś. Niejeden by zwiał, albo się zes... to znaczy … stchórzył.
- Dzielna jak kobieta Jeźdźców Równin - stwierdził Almos z uznaniem. - Albo ma siano w głowie - dodał, ale uśmiechnął się na znak, że naprawdę wcale tak nie myśli. Nomada również schował posłusznie broń i teraz rozmasowywał obolałe ramię.
Do strażników zaś powiedział:
- Poręczy za nas takoż arcymag Mauer, lubo wasz towarzysz Gregor Tauermann. Od kapitana dostaliśmy jeden glejt i akuratnie trzyma go nasz kompan, którego tu nie ma.

Służka dotarła do towarzyszy dopiero po chwili, zdyszana lekko, lecz cała i zdrowa, ku zaskoczeniu samej siebie. Podeszła najpierw do Almosa a potem Ekharta i obu obdarowała całusem w policzek.
- Dziękuję. I nigdy więcej nie będę przynętą. To był jednak głupi pomysł.
Mówiąc to, przyglądała się już ranie Rigela.
- Nie znam się na tym zbytnio, musimy cię zaprowadzić do pani Helgi. Ona to zaszyje.
Dziewczyna podeszła do zabitego, starając się nie patrzeć na krew. Potrzebowała coś do obwiązania rany, a martwemu ubranie nie było już potrzebne. A przy okazji, gdy strażnicy nie patrzyli, zwinęła sztylet, mający zastąpić jej ten pozostawiony w plecach zbira.
 
Lady jest offline