Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-07-2013, 20:22   #27
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Gangrel pomógł wstać najpierw Irene. Gdy jego stara przyjaciółka opanowała się i stała już o własnych nogach Harald z wyciągniętymi szponami podszedł do księżnej. Zajął pozycję obok niej i zignorował wynurzenia Markusa. Obejrzał jej stan, uznając go najwyraźniej za zadowalający rzekł spokojnie.
- Trochę się skomplikowało. Co robimy dalej Margot?
- Muszę odpocząć - odpowiada księżna na pytanie - Czy komuś coś się stało? Musimy zawiadomić Wernera... Ale najpierw muszę odpocząć...
- Będę cię chronił przez ten czas.
-spojrzał po dość kiepskim stanie pozostałych.- Przydałoby się trochę krwi by szybko uzupełnić braki. Nim opuścimy to pomieszczenie - podkreślił i popatrzył bez namiętnie na Markusa najwyraźniej do niego kierując te słowa. Po czym dodał - Szczerze powiedziawszy nie znam się na tym całym, hokus-pokus najlepiej. Czy ta magia była Tremerska czy to jeszcze mroczniejsza sztuka? Było nie było to Tremer od Wernera.
- Księżno. - Markus ukłonił się lekko i odszedł. Jednak bynajmniej nie na dół tylko w kierunku Esmera: Młody, rusz dupe! Kurt rozejrzał się po pomieszczeniu, przyjrzał swoim ciuchom, w końcu spojrzał na swojego Sire i... postanowił szybo zmyć się ze wzroku Starego i przygotować jakąś dobrą wymówkę, aby wpierdol był mniejszy... Podbiegł do okna i nie zastanawiając się wiele - wyskoczył na zewnątrz.
- Nie sądzę, aby to była magia tremerska - odparła księżna cicho, tak, że nikt dalej jej nie słyszał - Inaczej... wolałabym, aby to nie była magia tremerska... Wszyscy mogliśmy tutaj zakończyć istnienie. I naprawdę wolę nie analizować... Nie, nieważne. - uśmiechnęła się słabo, jakby tym ludzkim odruchem maskując myśli, które targały jej umysłem.
Halard wyszeptał do niej
- Balita a jeśli jednak Tremer, to z rozkazu Wernera. Co oznacza próbę szybkiej aneksji, już nawet urządziliśmy mu przyjęcie i nowe Elizjum. Nie żeby mnie to przesadnie obchodziło, jednak skoro już na wstępie chcą nas mordować, analiza jest wskazana - kpił i ironizował w swoim stylu by nieco odciążyć atmosferę. Co w tych okolicznościach mogłoby być dla nie jednego dziwne.
- Przydałaby się opinia Irene - spojrzał na Tremerkę przywołując ją gestem głowy.
- Zastanów się kto na tym zyskałby najwięcej? Ginie szef fundacji, którą ja miałam objąć, ginie nieudana księżna, za którą nie przepadam, giną jedyne osoby, które mogą coś wiedzieć o domku - jaskini Baali w Gelsenkirchen. Do kogo, do kurwy nędzy pasuje ten obrazek?!? - Księżna straciła nad sobą panowanie na chwilę - Irene? Nic poważnego ci się nie stało? Esmerze?
- Księżna wybaczy, ale pójdę do domu... Ciągle nie żyję, ale co to za nieżycie... Może jutro będę bardziej pomocny...
- Nie, nic poważnego, bardzo poważnego, mi się nie stało - odparła Irene, choć jej wygląd zupełnie nie potwierdzał jej słów.
-Jak już Markus zdobędzie dla nas regeneracje Vitae, wracam do pytania co dalej? Nie ważne Tremer czy Balita był z Wernerem. Trzeba przebadać nie tylko naszą domenę ale i wszystkie inne. W dodatku - zaśmiał się do siebie - dyskretnie żeby nie wzbudzić paniki. Werner chyba podda się badaniu w końcu obecnie nie jest w najlepszym świetle. - ciągle obstawał przy toku rozumowania jego Tremer jego wina.- Powinniśmy je zrobić od ręki, choć możemy to wstrzymać do jutra- popatrzył z troską na Irene.
Markus pomagał Esmerowi i obaj zdawali się być pochłonięci takim poskładaniem Esmera, aby ten poruszał się o własnych siłach w pozycji pionowej. Toczona przez resztę rozmowa najwidoczniej ich nie interesowała, choć obaj zwrócili uwagę na podniesiony głos Irene:
- NIE. W żadnym wypadku i po stokroć NIE! - uspokoiła się najwyraźniej całym wysiłkiem swej woli i dodała - żadnego badania krwi. Ani dzisiaj, ani jutro, ani w tym tygodniu. To był twój pomysł, aby badać krew. Ty go podsunąłeś. Ty jesteś za to odpowiedzialny. - wyrzuciła z siebie patrząc na Haralda. - Uważaj z oskarżeniami Haraldzie, w naszej domenie też ukrywał się Baali, a do całego tego bajzlu doszło kiedy TY się dowiedziałeś kto nim był. Dzisiaj. Wybaczcie ta rozmowa nie sprawia mi przyjemności.
-Ta rozmowa nie ma sprawiać ci przyjemności. To bolesna prawda jednak prawda, musimy ustalić co robimy dalej. Zdanie osoby Księżnej byłoby mile widziane.-ironizował- Na razie wiem czego nie robimy- uśmiechnął się mimowolnie- Ponadto tak, jestem za to odpowiedzialny. Poprosiłem o badanie krwi i proszę od razu zabiliśmy jednego. Jeden dzień wystarczył. Fakt pewnych komplikacji, nie zmienia końcowego sukcesu - mówił poważnie i był z siebie zadowolony - Dobra walka jeszcze nikogo nie zabiła, gdybym miał pod ręką topór poszłoby szybciej.
- Żegnam! - Irene ukłoniła się delikatnie i odeszła.
-Ach te kobiety- wymamrotał Harald pod nosem.
- Stul pysk - rzuciła księżna - tyle jeżeli chcesz mojego zdania tu i teraz. To była szczęśliwa okoliczność, że kogoś znaleźliśmy. I jak jesteś taki rozochocony walką to ją kontynuuj, jeżeli potrafisz schować kły i zachować maskaradę. Końcowy sukces??? To - zatoczyła ręką - nazywasz końcowym sukcesem??? Ja nazywam to katastrofą!
Chciał powtórzyć swoje ostatnie zdanie, jednak uznał to za oczywiste.
-Od opowiadania bajek ludziom są Ventrzy. Odpowiednia Narracja, trochę Dominacji i na pewno wszystko zatuszujecie. Zabicie wroga w dodatku z otoczenia samego Wernera to sukces. Sukces zawdzięczamy metodzie. Dobry wróg to martwy wróg, po co to wszystko komplikować? Ile szkód mógłby wywołać nie wykryty!- raz podniósł głos- Nie wszystko da się załatwić w białych rękawiczkach, moja damo.- zobaczył jej wściekły wzrok po raz kolejny rozpalony do czerwoności - Dobra już dobra zamykam się. Mam ci towarzyszyć przez resztę nocy na wypadek niespodzianek? - zmienił temat jakby naturalnie.
- Zastanów się. - przetarła ręką twarz ścierając resztki własnej krwi - Jakoś muszę powiedzieć Wernerowi co tu zaszło, albo uknuć bardzo zgrabną historyjkę tłumaczącą zniknięcie szefa tremerskiej fundacji w Essen podczas mojego przyjęcia. Nie tylko Werner będzie to musiał kupić, ale i Wiedeń, więc to będzie musiała być bardzo ładna historyjka. Oczywiście mogę również prosto z mostu powiedzieć Wernerowi, wiesz znalazłam u ciebie Baali. A wtedy on grzecznie zapyta: jak znalazłaś? I co mu powiem? Wystrzelam się z tego, że książe Gelsenkirchen, z którym miałam kilka ładnych lat kontakt, który przyjmował, z rzadka, ale przyjmował, wszystkich primogenów i oficjeli był Balitą. A wpadł przez przypadek, bo szukaliśmy śladów po jego zaginięciu? Werner wtedy zrobi słodką minę i powie - ojej, mnie też ktoś wodził za nos tak jak was. Zróbmy z tym porządek. Wtedy pieprzona fundacja Tremerska w środku Gelsenkirchen będzie naprawdę pożądanym elementem... Jak chcesz “po cichu” przebadać wszystkich? Kto ma wykonywać to badanie? Kolejny Hager? Teraz mieliśmy szczęście, gdyby nie to, że tutaj się to wszystko rozegrało to... Pozostanę w Elizjum, nic nie powinno mi grozić... Muszę jeszcze porozmawiać z Sanders - umawiałyśmy się już kilka dni temu i jak to spotkanie odwołam będzie w ogóle dziwnie wyglądać...
- Nie znam się na polityce, knuciu i kłamaniu. Nie możemy powiedzieć, że szukaliśmy Baility bo cokolwiek...- zająknął się - Wystarczy pominąć fakt, że Ulrich był Balitą. Wiemy, że są u nas i wiemy o Essen. Współpraca z Wernerem nie brzmi nierozsądnie, on też nie chciałby mieć na głowie Egzekutorów. Coś mi mówi, że zrobienie z tego totalnej tajemnicy, może się skończyć jeszcze gorzej. Irene jak tylko ochłonie mogłaby je kontynuować. - powiedział ciszej - Nie powiem kto zaproponował Hagera - uśmiechnął się bezczelnie - Od kombinowania jak coś zrobić po cichu nie jestem tu ja. Tak samo od planowania wymieniam tu tylko myśli i poglądy. - wzruszył ramionami - Przydałby się plan działania, bo Balici raczej nie próżnują w okolicy - machnął ręką.
- Za dużo nakłamać nie możemy, czy nie mogę... Skoncentruję się na Sabacie... Mogę powiedzieć, że mieliśmy... Cholera. Jeżeli znajdziesz sposób na przebadanie krwi wszystkich - droga wolna. Ja do tego ręki nie przyłożę... Uważam, że to co się stało na długo skreśla klan Tremere z mojej listy zainteresowania. Czy wiadomo coś więcej o Sabacie w mieście? - zadała ponownie pytanie, po czym uśmiechnęła się słabo: Co za noc. Z Balitami mamy problem - mocne podstawy do tego, aby sądzić, że Ulrich nim był i Hager, który na pewno nim był. Czy ktoś jeszcze? Wolałabym inne rozwiązanie niż zawierzanie Tremerom...
Harald wzruszył jedynie ramionami.
-Pomyślę o tych badanich, po cichu i na pewno powoli. Będę ci towarzyszył przez resztę wieczoru w charakterze ochrony.
- Dobrze.

W tym czasie Bloomberg został odprowadzony przez Markusa do windy i razem gdzieś zjechali. Harald natomiast towarzyszył księżnej przez resztę wieczoru.
 
Icarius jest offline