Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-07-2013, 23:25   #30
Yzurmir
 
Yzurmir's Avatar
 
Reputacja: 1 Yzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie coś
Hallex spojrzał na Veraticusa, próbując się jakoś porozumieć bez słów co do dalszego planu. Zaczął powoli podążać za chłopakami.
Macie w ogóle klucz do domu Mendosy? — spytał. Oblizał nerwowo wargi, po czym szybko dodał: — Swentoniusz to nas nawet nie chciał wpuścić do swojego domu, co dopiero powierzyć cokolwiek cenniejszego. Poza tym listem, oczywiście. Pewnie musimy sobie zapracować na zaufanie, prawda?
- Zaprowadzimy was do domu, gdzie mieszka nasz pracodawca. My też u niego mieszkamy - odpowiedział Dontius. Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale umilkł gdy Romius popatrzył na niego groźnie.
- Poczekacie pod drzwiami. Adoncio was przyjmie i być może pozwoli na widzenie z Panem Mendosą - wyjaśnił chłopak.

Fabius Longinus Veraticus szedł krok w krok za Hallexem. Jego plan zakładał wyeliminowanie sług Mendosy jeszcze przed spotkaniem z kupcem. Silnoręki zagryzł wargi ze złości. Sęk w tym, że plany wzięły w łeb. Na dodatek dowiedzieli się, że oprócz Dontiusa, Romiusa i Pedra, mieszka tam jeszcze jakiś Adoncio.

“Trzech na czterech” - kalkulował. “Może być ciężko”. Przysunął się bliżej Hallexa, tak by ten widział jego dłonie. Pokazał mu cztery palce, a następnie zgiął dwa. Wtedy sugestywnie wskazał na idących przed nimi posługaczy.
- Adoncio... nam wystarczy aż nadto - dodał dwuznacznie na głos i wyszczerzył gębę ku Gnaeusowi. On tu, jak by nie było, podejmował decyzje. Na wszelki wypadek sprawdził, jak gladius wysuwa się z pochwy.

Jego uwagę przykuł ciemny zaułek. Wystarczająco szeroki by wtoczyć tam wóz z towarami Mendosy i wystarczająco wąski, żeby móc zatarasować wejście nieproszonym gościom.

No więc, eee... co z tym Adonciem? ― zapytał Hallex, zrównując się z chłopakami. Szedł teraz obok nich po przeciwnej stronie co zbliżający się zaułek. ― Co to za typ?
- To niewolny, który trafił do Pana Mendosy za długi - wyjaśnił parobek. - Usługuje w domu i w magazynie.

Gdy w końcu znaleźli się na wysokości zaułka wskazanego przez Veraticusa, przerwał im nagle, wskazując na wylot ciemnej uliczki.
Hej! Chyba kogoś tam zobaczyłem! ― syknął, wyciągając miecz.
Longinus od razu mu zawtórował.
- Ki diabeł? Sprawdźmy... - niedoszły strażnik zamykał całym sobą drogę, z której przyszli.
- Przecież tam nikogo nie ma - odezwał się Dontius. W jego głosie słychać było strach. Chyba w końcu zorientował się o co chodzi. - Czego od nas chcecie?
- Zostawcie nas! - zawtórował Romius, puszczając wózek i odsuwając się w głąb zaułka.

Hallex poczuł skurcz w żołądku. Nie podobało mu się to, jak postępowali; nie miał mentalności bandyty i napadanie na niewinnych ludzi nie leżało w jego naturze. Ale nie było innego wyjścia i trzeba było robić to, co było konieczne.
Współpracujcie, a nic się wam nie stanie — stwierdził. — Veraticusie, masz tę linę?

Longinus skinął głową, ale i tak wyjął gladius z pochwy.
- Dobra. Klękacie na ziemi. Tam pod ścianą. Stulić pyski a nic Wam się nie stanie.
 
Yzurmir jest offline