Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-07-2013, 15:56   #30
piotrek.ghost
 
piotrek.ghost's Avatar
 
Reputacja: 1 piotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie coś
Rose w drodze na spotkanie z przykrością stwierdziła, że deszcz nie przestał padać nawet na chwile, i próżno było szukać nawet kawałka jasnego nieba. Na miejscu spotkania zaskoczyła ją ilość osób jakie się zebrało, jednak pocieszył ją fakt iż nie tylko ona była przemoczona do suchej nitki.
Wkrótce też dojrzała pana Bauera, którego poznała dwa dni wcześniej na spotkaniu rekrutacyjnym, ten przydzielił jej grupe i zadanie, kiedy wymieniał członków ekipy z imienia obserwowała kto się zgłasza. Przyszło jej wyruszyć z elfką, a o tych naczytała się wiele w księgach babci, część historii przedstawiała elfy jako wyniosły naród, inne natomiast jako brutalne i dzikie stworzenia, z miejsca postanowiła się dowiedzieć czegoś na ten temat od Elfki, kolejnym towarzyszem okazał się rycerz w lśniącej zbroi, wyglądający jak z bajki, a sądząc po dziwnie brzmiącym nazwisku, pochodził n z Bretonii, kraju honorowych rycerzy. ostatnią osobą okazał się niepozorny człowieczek praktycznie cały ukryty w fałdach swoich szat. Zadanie jakie im przydzielono polegało na dotarciu do ojczyzny sir Roberta, a potem powrót z jakimiś dokumentami, tak więc wydawało się w miare proste. Prawde mówiąc Rose, troche liczyła na to że będzie w drużynie z Karlem, fakt że chłopak wydawał się dosyć nachalny, jednak zawsze lepiej podróżować z kimś kogo się już poznało.

~***~

Pierwsze dwa dni podróży nie były takie straszne, Rose wkońcu mogła zaznać wolności jaką daje wędrówka, starała się w jakis sposób porozmawiać z towarzyszami, jednak nie umiała znaleźć żadnej okazji tak więc rozglądała się na boki i cieszyła się widokami jakie oferowała droga, wszak jeszcze nigdy nie była tak daleko od domu, a zapowiadało się na to że znajdzie się jeszcze dalej.
Zmiana przyszła dopiero trzeciego dnia, ich grupa została zaatakowana przez niewielki oddział zielonoskórych kreatur, które jak wywnioskowała rose musiały być orkami i goblinami. Działając pod wpływem przerażenia, mimo ostrzeżeń babki przed używaniem czarów, Rose oszołomiła jednego z napastników a następnie niewiele myśląc poderżnęła mu gardło. Gorzej poszło jej z następnym napastnikiem jaki do niej podbiegł, zwinna kreatura skutecznie unikała ciosów panienki Meyer, a nawet czar prawdopodobnie ze stresu źle rzucony na wiele się nie zdał, dopiero po chwili orki zaczęły uciekać z niewiadomego powodu a Elfka wraz z rycerzem skutecznie dobili uciekinierów.

~***~

Wieczorem cała kompania dotarła do zajazdu, jednak młoda zielarka przytłoczona wydarzeniami całego dnia i kilkudniową podróżą nie zabawiła długo z towarzyszami lecz wnet udała się do pokoju gdzie trafiła w objęcia Morra i usnęła twardym snem.
 
piotrek.ghost jest offline