Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-07-2013, 21:48   #85
Plomiennoluski
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Syreny alarmowe zawyły pełną mocą. Przelewki się skończyły, zmuszając ostatnich członków załogi pozostających na Space Dragonie do ewakuacji. Złapał tylko jakieś drobiazgi, nic co mogłoby się przydać, ale na chwilę obecną miał większe kłopoty na głowie.
- Nie przypominaj mi, widziałem samego siebie w kapsule a potem żywcem zaczęły mnie zjadać jakieś robale, nie to odbicie które widziałem, mnie. Uwierz mi że bolało. Wyciek z reaktora nie spowodowałby halucynacji, może coś innego, nie mam pojęcia. Cholera, znowu się zaczynają. – Shroud zachwiał się pod siłą wizji, ale dążył przed siebie, byle bliżej do włazu ewakuacyjnego. Na zewnątrz, z dala od wyjących syren. Niepokoiły go trzaski w głośniku, zakłócenia na falach i umierająca SI, która na przemian działała w ostatnich podrygach, to jedynie objawiała się szumem i trzaskami.

Bieg, umierające światła i jęki metalu. Właz. Szybkie wyjście Kerenskiego i następująca zaraz po nim ewakuacja Oliviera. Zatrzaskująca się śluza niemal nie pozbawiła elektrotechnika nóg a przy okazji i życia. W próżni efekt był identyczny przy przedarciu skafandra. Ciśnienie mu podskoczyło do zabójczych wartości, oddech przyśpieszył a po sekundzie zamarł, kiedy tylko jego wzrok padł na to, co kiedyś było maszynownią. Odłamki z Harvestera zwyczajnie mieliły poszycie mniejszej jednostki. Zupełnie tak jak maszynka mieli mięso, w jednym momencie było tam twarde poszycie kadłuba, po chwili jedynie jakaś kosmiczna papka.


Kiedy odzyskał oddech, przez chwilę stał nieruchomo. Lata świetlne od domu, w chłodzie kosmicznej pustki, zawieszony pomiędzy dwoma statkami. Jednym martwym gigantem i drugą rozpadającą się łupiną, która do tej pory niosła go przez ten mroczny ocean. Czuł się samotny, mimo tego że obok niego był nawigator. Skazany na zagładę, bez szans na cokolwiek. Wiedział doskonale że jeśli paliwo osiągnie masę krytyczną, to będzie miał szansę podziwiać widok, który powinno się oglądać jedynie z dalekiej odległości. W stalowym bunkrze ze ścianami grubości kilku metrów. Nawet go to już nie przerażało. Rejestrował po prostu ten fakt. Tak samo jak dziesiątki innych, z których każdy mógł się zakończyć śmiercią.
- Mam ochotę na szkocką, zdecydowanie bez lodu. – Mruknął w przestrzeń, nie zwracając się do nikogo w szczególności. Nie oczekiwał kelnera w białym surducie z muszką, niosącego na tacy dwunastoletnią whiskey. Bardziej spodziewał się jakiegoś okruchu metalu lub kosmicznych odłamków, polujących na niego jak pociski naprowadzające.

Z otępienia wywołanego emocjami wyrwało go zapalenie świateł pozycyjnych Harvestera. Przez chwilę wyglądało to jak supernowa, gwiazda nadziei rozbłyskująca tuż obok nich. Na twarzy Oliviera zagościł uśmiech, skoro członkowie załogi wysłani na drugą jednostkę, nie tylko żyli, ale dali radę dostać się do systemów. Nawet gdyby paliwo Space Dragona przekroczyło masę krytyczną, była szansa na to, że jego załogi już dawno tutaj nie będzie.
- Skacz! – Ryknął w komunikator do Kerenskyego. – Nasz statek niedługo wybuchnie, mamy bilet w jedną stronę na Harvestera. Sam postąpił za swoją radą, zebrał się do skoku, zwolnił magnesy i z całych sił wybił się w stronę nowo narodzonego giganta.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline