Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-07-2013, 02:00   #46
Tropby
 
Reputacja: 1 Tropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skał
- Ładne widoki, nie uważasz? - Henry przywitał się z Tanu, po czym bez kozery oparł łokcie na parapecie, podziwiając przepiękny, acz dziwnie sztuczny krajobraz naokoło Białego Domu z idealnie płasko przystrzyżoną trawą i równo rozstawionymi drzewami. - Kto by się spodziewał śniegu w maja? Na tej szerokości geograficznej jest to dość niezwykła anomalia. A biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia na Grenlandii, trudno nie dojść do konkluzji iż nie jest to naturalny fenomen.
Oczy naukowca podążały powoli za opadającymi płatkami, przeskakując z jednego na drugi. Zupełnie jakby oczekiwał że któryś z nich wyjawi mu prawdę która stoi za wszystkim co ich spotkało w ciągu ostatnich dwóch dni.
- To musi być dziwne uczucie dorastać na podniebnej wyspie - stwierdził znienacka Henry po dłuższej chwili zamyślenia. - Zamierzasz tam wrócić jeśli Zolf nas nie przyjmie? Twoi rodzice nie byliby zawiedzeni, że zostałaś wyrzucona z akademii?
- Śnieg w maju to zły omen. - mruknęła dziewczyna aby dopiero po chwili faktycznie zrozumieć, że Henry stoi obok i do niej mówi. - Ahh...nie, nie sądzę aby im to przeszkadzało. Wręcz przeciwnie... - dziewczyna poprawiła włosy kupując sobie chwilę na ułożenie odpowiedzi. - Sprzedaż herbaty i ciasteczek nie jest aż tak ryzykowna jak ściganie terrorystów, prawda?
- Dobrze wiedzieć, że masz dokąd wrócić - odetchnął z ulgą Mason. - Wiesz może co się dzieje z Borysem? - zadał kolejne pytanie, wskazując wzrokiem na pokojówki kłócące się ze strażnikami. - Czyżby tak szybko zaaranżowali mu pierwszą sesję zdjęciową?
- Z jakiegoś powodu zmienili plany. Zolf przyszedł do nas.- wyjaśniła Tanu odwracając się w stronę drzwi. - Właściwie to mamy czekać aż do nas przyjdzie. Choć nie wiem czemu nagle nikt nie chciał, aby Borys wyszedł z pomieszczenia?
- Też nie mam pomysłów - wzruszył ramionami Henry, po czym wyprostował się i przeciągnął. - [i]Ale miło że się do nas pofatygował ten cały Zolf. Skoro tak to też pójdę po jakieś śniadanko i zaraz wracam. - [i]stwierdził naukowiec, odchodząc w stronę jadalni gdzie skąd również przyniósł sobie tacę z dość odrobinę za dużym jak na niego stosem kanapek, zapewne planując oddać część Borysowi gdy tylko zostanie wypuszczony.
- Być może ma to coś wspólnego z tym że został zarażony - Henry przedstawił Tanu pierwszą lepszą teorię. - W końcu już co najmniej dwukrotnie walczył z czarnymi rycerzami i niemal na pewno przynajmniej raz został przez nich raniony.
Tanu przytaknęła kiwnięciem głowy. - Możliwe.
Wtedy drzwi do pokoju Rosjanina w końcu otworzyły się. Wciąż obstające przy nim sprzątaczki natychmiastowo wskoczyły na próg krzycząc hasła pokroju "czy już można?" oraz "przecież zmarli nie mogą spoczywać w brudzie."
Na to hasła usta Tanu otworzyły się lekko.
Sprzątaczki wygoniono, wyrzucono wręcz. Jedna z nich nawet upadła na ziemię. Jak się okazało tym brutalnym czynem zhańbił się mężczyzna w białym garniturze o czarnych długich włosach i nieco ostrych oczach.


- Pan Henry? - spytał gdy tylko spostrzegł dwójkę stojącą pod oknem, nie biorąc zbytnio w rachubę zszokowanej Tanu. - Nazywam się Zolf. Słyszałem, że chciał pan o czymś ze mną podyskutować? - jego głos był spokojny i kojący a ruchy pełne gracji. Po jakiejś chwili z jego ust wyskoczył balon z gumy, który pękł i migiem wrócił do jego ust. - Z chęcią pana wysłucham.
Naukowiec czym prędzej odłożył niedojedzoną kanapkę i pewnym krokiem zbliżył się do sponiewieranej sprzątaczki, pomagając jej wstać. Następnie zaś zwrócił się do Zolfa, jak gdyby nic się nie stało.
- Bardzo miło mi pana poznać - chłopak przywitał się uprzejmie, podając jednocześnie dłoń odzianemu na biało mężczyźnie. - Jestem Henry Mason, a to jest Tanu - postanowił przedstawić oniemiałą dziewczynę. - Słyszeliśmy od prezydenta, że ma pan za zadanie współpracować jako konsultant techniczny z niejakim Borysem Jankovicem, od niedawna znanym także jako Rosyjski Wilk. Przyszło nam więc do głowy, że ktoś pełniący tak odpowiedzialną i czasochłonną funkcję może potrzebować kilku pomocników. A tak się składa, że zarówno ja, jak i moja przyjaciółka dobrze radzimy sobie w dziedzinach technicznych. Poznaliśmy również Borysa w akademii wojskowej i wiemy że potrafi być dość... uparty gdy coś postanowi. Więc jeśli nie miałby pan ochoty się z nim użerać, to moglibyśmy...
Henry nagle przerwał wpół zdania, a jego wzrok na moment podążył za odchodzącymi sprzątaczkami, by następnie przenieść się na drzwi do pokoju Rosjanina, a gdy ponownie się odezwał mina mu lekko zbladła.
- Chwila... a tak właściwie to co one miały na myśli mówiąc o zmarłych? - na niepewnej twarzy Henrego wykwitł po chwili niemrawy uśmiech. - Słyszałem że Rosjanie lubią sobie łyknąć wódki przed snem, ale chyba nie aż tyle żeby rano przypominać nieboszczyka?
- Nic co cię obchodzi. - wyjaśnił szybko Zolf ściskając dłoń Henriego. - Za bardzo nie jestem pewien czy potrzebuję jeszcze kogoś do pracy. Mam tak jakby wsparcie białego domu, więc pracowników zawsze znajdę. Wy coś osiągnęliście czy coś? Czy tak po prostu na pałę szukacie pracy? - zapytał uśmiechając się lekko.
Były kadet zaś nawet na moment nie stracił pewności siebie. Wiedział, że pierwsze wrażenie zawsze jest najważniejsze, więc natychmiast bez wahania odpowiedział Zolfowi:
- Mam wiele wynalazków które zamierzam niebawem opatentować - Mason uśmiechnał się wyzywająco i założył ręce pod boki. - Co prawda większość jest jeszcze w fazie konstrukcji lub testów, ale w każdej chwili mogę przedłożyć panu swoje plany jeśli chce mnie pan sprawdzić. Czy to w laboratorium, czy na polu bitwy, obiecuję że sprostam każdemu wyzwaniu jakie mi pan postawi! Khahahahaha!
Naukowiec zaśmiał się krótko, po czym spojrzał wyczekująco na Tanu i ponaglił ją szybkimi machnięciami dłoni, aby również się zaprezentowała.
Zolf przyglądał się z zainteresowaniem rękom Henriego podczas jego prezentacji. Potem zaś spojrzał na Tanu. Ta uśmiechnęła się. - Bez niego nie wejdziesz, huh? - spytał mrużąc oczy po czym wypuścił z ust balon gumy. - Powiedz mi panie Masonie...Na pana ramieniu spoczywa zwykły HC czy bazujący na systemie nerwowym CMU? - uśmiechnął się mężczyzna. - Mam przedmiot podobnego typu...który wymaga testów. Byłbyś zainteresowany?
- Ma pan dobre oko, panie Zolf - Henry potwierdził przypuszczenia swojego rozmówcy. - Z chęcią przetestuję pana urządzenie. Jestem do pana dyspozycji
- Świetnie, wyruszymy jeszcze dzisiaj.
Drzwi od pokoju Borysa otworzyły się. Wyszedł z nich pan prezydent. - Nie stójcie tyle. Wylatujemy jak tylko ten przeklęty Rosjanin się pozbiera.
Henry odetchnął z wyraźną ulgą słysząc słowa Onijina.
- Tak jest, panie prezydencie - oznajmił, wykonując jednocześnie krótki salut, uśmiechając się szeroko. Następnie zaś wrócił do pokoju który dzielił z Albertem, aby sprzątnąć swoje rzeczy i pożegnać się ze swym jednonocnym współlokatorem.
 
Tropby jest offline