Karczmarz spojrzał na Natrhaniela i po chwili odparł.
- Ach, chodzi panu o tego który wyszedł... To był nasz stary klient, kupuje ode mnie trunki, które sprowadzam dla niego z Talabheim. Troszkę się zdenerwował bo dostawa się spóźnia od dwóch dni, a przyjmuje jakichś ważnych gości...Gdy coś nie idzie po jego myśli zawsze ma taki wyraz twarzy, to nic nowego...
Karczmarz uśmiechnął się do Nathaniela, chwilę później usłyszeliście obaj damski głos wołający go z zaplecza.
- Przepraszam, szanownego pana, ale mam masę pracy...Wybaczy pan..
Mówiąc to, szybkim krokiem oddalił msię na zaplecze. |