|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
29-01-2007, 16:50 | #91 |
Reputacja: 1 | Podszedł do karczmarza: - Witam szanownego pana - powiedział obnażając miecz- Czego chciał nasz elfi towarzysz o nienawistnym spojrzeniu, Białych oczach i jak myśle nie milym wobec nas zachowaniu wiec słucham pana panie przyjacielu elfów.....
__________________ Dyplomata to ktoś, kto mówi ci abyś poszedł do diabła, a ty cieszysz się na podróż... |
29-01-2007, 17:17 | #92 |
Reputacja: 1 | Karczmarz spojrzał na Natrhaniela i po chwili odparł. - Ach, chodzi panu o tego który wyszedł... To był nasz stary klient, kupuje ode mnie trunki, które sprowadzam dla niego z Talabheim. Troszkę się zdenerwował bo dostawa się spóźnia od dwóch dni, a przyjmuje jakichś ważnych gości...Gdy coś nie idzie po jego myśli zawsze ma taki wyraz twarzy, to nic nowego... Karczmarz uśmiechnął się do Nathaniela, chwilę później usłyszeliście obaj damski głos wołający go z zaplecza. - Przepraszam, szanownego pana, ale mam masę pracy...Wybaczy pan.. Mówiąc to, szybkim krokiem oddalił msię na zaplecze. |
29-01-2007, 17:20 | #93 |
Reputacja: 1 | taaaa - a mnie tytułują wielki teogonista - Kłamcy idą wisie- powiedział w ślad za karczmarzem - Kazdy wie ze w talabheim robią najgorsze wina i nie podaje sie ich na przyjeciach tylko wina z averlandu są podowane na przyjeciach...
__________________ Dyplomata to ktoś, kto mówi ci abyś poszedł do diabła, a ty cieszysz się na podróż... |
29-01-2007, 17:22 | #94 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Elf spojrzał na wróżkę. Wyglądała niczego sobie. - Przybyłem po informacje, powiedziano mi że tutaj mogę je otrzymać - odpowiedział spokojnie Falandar. - Wiem jednak, że każda informacja ma swoją cenę... - odpiął kołnierz burgundowego płaszcza. - Chcę się dowiedzieć o pewnej wykładowczyni z Akademii Wojskowej... Czy ma wrogów, jakich i do czego są zdolni... Interesuje mnie też, czy po mieście nie krążą wieści o przybyciu kogoś z nią spokrewnionego... Oparł ręce na stole, zajrzał w karty. Uśmiechnął się widząc leżącą w centrum rozkłady kartę 'Kochankowie'. Pochylił się nieco by spojrzeć wróżce w oczy. - Zapłata jednak... - wciągnął nosem powietrze czując delikatny aromat perfum o kwiatowym zapachu -...zależy od ciebie. Jak mogę pomóc tobie, w zamian za twoją pomoc? Ostatnie zdanie wypowiedział patrząc drapieżnie w oczy wróżki. |
29-01-2007, 17:55 | #95 |
Administrator Reputacja: 1 | Gent spojrzał na Nathaniela i pokęcił głową. - Trzeba się było pobawić w złego i dobrego najemnika - powiedział. - Chyba powinnismy skorzystać z zaproszenia naszej szanownej Maeve i postawić kilka pytań... - Poza tym miałbym co najmniej jedno życzenie... - uśmiechnął się - które warto by zrealizować zanim noc się skończy. - Masz jakieś specjalne zamówienia? - spytał Nathaniela. Dowiedziawszy się od przechodzącej kelnerki, gdzie znajduje pokój Maeve ruszył po schodach do góry. Zapukał do drzwi pieknej elfki. Po kilkunastu minutach był z powrotem na dole. - Urocza kobieta - powiedział z miną kota, który właśnie dostał miskę śmietanki. |
29-01-2007, 18:11 | #96 |
Reputacja: 1 | Nadal zajmowała sie kociakiem, wydawała sie nie zwraca uwagi na to co dzieje sie wokoło. Krótkim spojrzeniem zaszczyciła elfa który wszedł i bardzo szybko wyszedł. Gdy kotek był już umyty, nakarmiony i troche uspokojony zaczął usypiać na rękach Shannqy. Kobieta przyglądała mu sie z zaciekawieniem już od dłużeszj chwili. -Vincent... - powiedziała nagle. Wstała powoli żeby nie zbudzic zwierzątka i podeszła do tej samej kelnerki z którą rozmawiała wcześniej. -Przepraszam, ale miała bym proźbę - zaczęła - czy moglibyście zaopiekować sie tym kociakiem? - zapytała
__________________ Każdy powinien mieć motto. Nawet jeśli jest dziwne: "I'm greedy, not stupid..." Widzicie? |
29-01-2007, 18:30 | #97 |
Reputacja: 1 | - Zapłacisz za to kłamstwo karczmarzu - krzyknął nathaniel , po czy mwybiegł z karczmy jakby za duchem. Wrócił po kilku minutach, z wyrazem determinacji na twarzy, usiadł na przeciwko Shan i patrzył jej w oczy lubił to i niewiadomo czemu odpreżało go to
__________________ Dyplomata to ktoś, kto mówi ci abyś poszedł do diabła, a ty cieszysz się na podróż... |
29-01-2007, 19:30 | #98 |
Reputacja: 1 | Hans Karczmarz spojrzał na ciebie dziwnie po czym powiedział: - Pani Maeve jest u siebie w pokoju, ale prosiła by jej nie przeszkadzano... Raz jeszcze obdarzył cię spojrzeniem po czym skrył się na zapleczu czyszcząć szklany kubek. Gent Po spotkaniu z Maeve zszedłeś na dół, by podzielić się informacjami z kompanami. Gdy byłeś na dole, dostrzegłeś jak do karczmy wchodzi mężczyzna i po chwili wychodzi bogatszy o koronę podarowaną mu przez twojego towarzysza z drużyny Nathaniela. Nathaniel, Shan Nagle drzwi karczmy otworzyły się i do środka wszedł mężczyzna w nieco obdartych ciuchach. Omiótł wzrokiem salę po czym podszedł do nathaniela i powiedział: - Ludzie gadają, że ten elf o którego pytałeś panie jest właścicielem domu gier w centrum Nuln. Tylko tyle udało mi się dowiedzieć... Po tych słowach wyciągnął brudną dłoń przed siebie, a Nathaniel wyjął z sakiewki jedną koronę i zapłacił za informacje. Shan patrzyła na ciebie nie wiedząc o co chodzi. W tym samym momencie jedna z kelnerek odebrała od niej kota. Falandar Wróżka uśmiechnęła się i przysunęła się do ciebie kładąc dłoń na twojej dłoni. Uniosła twoją rękę do swych oczu i zaczęła się przyglądać jej liniom gładząc je delikatnie palcami. Spojrzała jeszcze raz w karty, jej oczy zalśniły na chwilę złocistym blaskiem, lecz pewnie to światło świecy się w nich odbiło. - Po co mam ci mówić o kimś, kogo już dość dobrze znasz? Po co mam ci mówić o rzeczach, o których już wiesz? - zapytała się chichocząc. Zebrała karty, potasowała i schowała do woreczka. Sięgnęła za siebie do szkatułki, wyjęła inną talię, była dość mocno zużyta i nadgryziona zębem czasu. Rogi kart były postrzępione i pozaginane, jednak bił od nich jakiś dziwny.. blask? Odrzuciła włosy do tyłu, zamknęła oczy i szepcząc coś pod nosem zaczęła układać tarota. Karty jedna po drugiej pojawiały się przed wróżką, gdy skończyła, nawet nie otworzyła oczu. Przejechała dłonią kilka centymetrów nad układem i zmarszczyła brwi. - Wystrzegaj się Królowej o dwóch twarzach, nie ufaj też Czarnemu Rycerzowi. Wszystko jest takie, jak się wydaje na pierwszy rzut oka, jednak nic nie jest prawdą. Śmierć idzie po kogoś, niezależnie od wyniku walki - otworzyła oczy i uniosła je na tyle, by patrzeć na ciebie, ujęła cię za rękę. - Musisz uważać na siebie, Falandarz'e. Tak długo, jak będziesz miał oczy i umysł otwarty i nie będziesz im wchodził w drogę, jesteś bezpieczny... Pochyliła głowę uśmiechając się lekko, nadal trzymała mocno twoją dłoń.. - Czy jest coś jeszcze... ? - spytała niewinnie przybliżając się do niego. Uwiesiła swe spojrzenie na twoich ustach. |
29-01-2007, 21:01 | #99 |
Reputacja: 1 | Shannqa Oddała kelnerce kociaka z uśmiechem na twarzy. Spojrzała w oczy Nathaniela. -Co sie stało? - zapytała z troską Nathaniel Nie wiedział co odpowiedzieć Gent wyszedł gdzieś na chwile, zastanowił sie głeboko - Nic szczególneg opytałem o tego elfa co tu był przed sekundą... zresztą, słyszałaś. - Zebrał sie na odwage i pzysunął sie bliżęj niej. Shannqa -Mimo wszystko wyglądasz na zdenerwowanego - powiedziała i położyła dłoń na jego ramieniu w lekko pocieszającym geście. Nathaniel Znów delikatnie zmniejszył dystans - Wiesz karczmarz kłamie, elfy chodzą patrząc sie na mnie krzywo, to wszystko dziwne i sądze żę bedzie trudno dotknął jej policzka grzbietem dłoni Shannqa Nagle przytuliła go. - Nikt nigdy nie mówił że będzie łatwo. - odunęła sie - Ale jakoś damy rade - wzruszyła lekko ramionami. Nathaniel Nachylił sie delikatnie jakby chciał ją pocałować, lecz to był ruch tak niepewny i nie iwedział czy nawet ona go zauważyła Shannqa Uśmiechnęła sie tylko. Nathaniel Zblizyl swoje usta do jej ust i delikatnie pocałował, bał sie żę juz zapomniał jak to sie robi, nie wiedział jak ona zareaguje Shannqa Przymknęła oczy i odpowiedziała na pocałunek. Nathaniel Zdziwił sie ale tylko lekko, nie chciał konczyc tej chwili.. Przez głowe zaczęło mu przelatywać tysiace myśli. Kislev.... Norska... Reikland... Sokrates... Po chwili.. w głowie mu rozbłysło zobaczył kose.... I ją.... Jaine.. .Oderwał się od Shan z Słowami przepraszam na ustach usiadł na krześle i dotknął klatki piersiowej ... Shannqa Zmarszczyła brwi lekko zaskoczona. - Nic sie nie stało. To ja przepraszam jeżeli cie uraziłam w jaki kolwiek sposób - skłoniła lekko głowę. Nathaniel Wstał przytulił mocno Shan jak gdyby bał sie ją stracic. Zobaczył ze nadchodzi Gent nic go to nie obchodziło. Szepnął do niej - To nie twoja wina tylko moja przepraszam - Ucałował ja w policzek. Gent Gent spojrzał z zaskoczeniem na siedzącą obok siebie parę. Nathaniel nie wyglądał na człowieka szczęśliwego... - Stało się coś? - spytał, a malujący się na jego twarzy wyraz zadowolenia powoli zaczął znikać. Rzucił zaniepokojone spojrzenie na Shan. Shannqa -Hm...-powiedziała jak zwykle. - Nie, nic sie nie stało... - dodała obojętnie przytulając sie lekko do Nathaniela i opierając głowę o jego ramię. - Gdzie byłeś? - zapytała nagle zmieniając temat. Wyglądała jak by sie nad czymś zastanawiała chwilkę, po czym bardzo niechętnie odsunęła sie od Nathaniela. -hm? - mruknęła trochę ponaglająco do Getna, jednakze nie niegrzecznie. Nathaniel To była najmilsza rzecz jaka zdarzyła mu sie w ciagu ostatnich 7 miesiecy, trzymał nadal Shan za ręke- Jestem ciekaw co tu się kroi poza tym ze karczmarz nas sprzedał, a przynajmniej kłamał to jutro bede wiedział kim był ten elf, i złożę mu osobiście wizyte. Gent Gent wziął krzesło i postawił niedaleko Shan i Nathaniela. Jako że kobiety mają pierwszeństwo, najpierw zareagował na słowa dziewczyny. - Już zaczynam relację, o pani - powiedział, uśmiechając się do niej. - Wiedząc, że u Ciebie nie mam szans, złożyłem wizytę pewnej pieknej elfce... - zawiesił głos - znanej nam wszystkim - dodał. - Dostałem od niej prezent - a raczej powinienem powiedzieć - dostaliśmy... - Rano powinniśmy dostać konie. - Mam nadzieję, że jeździsz konno - rzucił pytające spojrzenie na Shan, a potem kontynuował - i kilka mikstur. - Dowiedziałem się również kilku rzeczy... Przerwał i rozejrzał się po sali. Wstał i zamówił u jednej z kelnerek kubek soku. Po zrealizowaniu zamówienia kontynuował. - Jeśłi chodzi o karcznmarza, to - według Maeve - człowiek znany jej, ale nie do końca zaufany. - Nie rozumiem - kontynuował - jak Maeve mogła w takim miejscu zorganizować nasze spotkanie. Pokręcił głową z dezaprobatą i wypił łyk soku. Shannqa Pokiwała lekko głową. Zniżyła lekko głos aby tylko oni mogli ją usłyszeć. - Nie jestem z natury osoba podejrzliwą, ale to wszystko... cóż, coraz mniej mi sie podoba. Chętnie bym pomogła i ochroniła osobę której życie jest zagrożone, i wiem że to nie jest zadanie proste, jednakże... Zaczyna mi sie to wszystko coraz mniej podobać. Mamy pracować drużynowo a tu tymczasem właściwie tylko we trójkę coś organizujemy... Do tego podejrzenia co do karczmarza, a jeśli moge być szczera to osoba Maeve też nie za bardzo mi sie podoba. Sama nie wiem co myśleć o tej całej misji - zakończyła. Nathaniel Teraz wam wyjaśnie o co chodzi z elfem - Jest on włascicielem domu gier - nie wiem jak sie nazywa ale sądze ze jest zamieszany w sprawe z Livirienem, teraz coś obgadał z karczmarzem, i wyszedł kazałem go śledzic i dowiedziec siękim jest, a jutro z nim soebie pogadam, pogładził shan po policzku - W myślach zastanawiał sie czy jeżeli ma racje to jąjeszcze kiedyś zobaczy Gent - Jak widzę, że nie tylko ja dobrze wykorzytałem czas - z kamienną twarzą przeniósł wzrok z Shan na Nathaniela. - Pora, żebym podzielił się z wami resztą informacji... - Z Livrianem mamy się spotkac tutaj, w Nuln. Gość wie, że mamy go chronić... To jakiś plus. - Mamy być niezauważalni dla innych - to pewien minus. - A spotkamy się z nim tu, w tej karczmie... "Jakby taka persona nie mogła zatrzymac się w lepszym miejscu" - pomyślał. - [i]A w ogóle to ta sprawa też mi się niezbyt podoba. 'Coś tu brzydko pachnie' - jak mawiał mój nauczyciel, słuchając moich tłumaczeń. Czuję się jak wystawiony na odstrzał. Shannqa -Wie ze mamy go chronić? - ożywiła sie. - Świetnie, to nam naprawde ułatwi sprawę - stwierdziła.- Cóż, o wiele łatwiej będzie być niewidocznym dla innych niż dla innych i dla osoby która mamy chronić. Mam tylko nadzieje ze będzie z nami współpracował.- Nagle spojrzała na Nathaniela - pójdę z tobą do tego domu gier. Nathaniel A co jeżeli powiem ze tak sie o ciebie martwie ze nie pojdziesz, wiem ze jesteś dużą dziewczynka sama sobie wiążesz butu i wogole - przypomniał sobie jej słowa - ale to tylko wybadanie sytuacji nic wiecej sam ide. Gent Siłą woli powstrzymał uśmiech pojawiający mu się na ustach. - Może rzucicie monetą? - spytał. Spojrzał na Shan, potem na Nathaniela. - Dawno nie słyszałem tak nieskładnych słów - powiedział. - Ale uważam, że masz rację, jeśli idzie o udział Shan w tej rozrywce. Dziewczynki w jej wieku nie powinny oddawać się grom hazardowym. Nawet jeśli... "potrafią zawiązać sobie buty" - dodał w myślach - ...jeśli są samodzielne - powiedział. - Za to uważam, że też nie powinieneś tam iść.Ten elf nas rozpozna wszędzie. I wyniosą nas stamtąd, jak tylko przekroczymy progi tego przybytku hazardu. W kawałkach. Shannqa Zmarszczyła brwi. - No to kto tam pójdzie? Ktoś powinien. A pozatym... Nic mi sie niestanie! I nie śmiejcie sie ze mnie! - powiedziała lekko obruszona. Nathaniel Shan, pogłaskał ją ... ja się nie smieje, po prostu nikt z nas nie chce cie narażać i tyle... - Za chwile kazde rozejdzie sie do swojego pokoju i pomyślimy - Pomyślał już teraz, nie zaryzykuje jej zycia ani nikogo innego - Ja pójde i pogram troche z nimi, a póżniej dowiem sięczy ma coś on wspólnego z naszą sprawą. Shan - zabraklo mu odwagi , powiedział do niej cośpo Tileańsku nie zdobył sie by powiedzieć w staroswiatowym.... Gent Spojrzał z powątpiewaniem na Nathaniela, a potem powiedział do Shan: - Jeśłi nie chcesz go puścić, to mam u siebie kawałek liny... Mocnej... Bo nie sądzę, by jakiekolwiek słowa go przekonały. - A jeśłi chodzi o Ciebie... - potarł w zamyśleniu brodę. - Nie sądzę, byś miała więcej rozsądku, niż on - wskazał głową Nathaniela. - Tylko jeszcze nie wiem, jak Ciebie powstrzymać... Shannqa Wsunęła sie po ramię Nathaniela i przytuliła do niego. Odpowiedziała również po tileańsku, po czym zwróciła sie do obu mężczyzn w staroświatowym - co wy na to - albo idziemy wszyscy albo nikt? - miała już troszkę dość tego sporu. Nathaniel Nathaniel wydawał się zbity z tropu, i w rzeczywistosci taki był nie wiedział ze Shan włada Tileańskim, speszył sie i odpowiedział - Wygrała, powiedział z nichecią - A do shan powiedział znów w obcej mowie. Popatrzył na nią na Genta. To możę zdrzemnijmy sie co ? - Dodał już w starośaitowym Gent Dokończył sok i odstawił kubek. - Nie będę wam już zawracać głowy - powiedział wstając. - Niech bogowie ześlą wam piękne sny i mądre rady o poranku. Usmiechnął się i ruszył w stronę schodów. Po drodze przypomniał karczmarzowi o swoim zamówieniu. Po chwili był w pokoju. Shannqa -Spokojnej nocy - powiedziała za Gentem. Spojrzała na Nathaniela - Jestem uparta. Nie przekonasz mnie, i tak pójdę. Nathaniel - Dobrej nocy powiedział za wychodzącym Gentem - Uśmiechnął Sie szelmowsko
__________________ Każdy powinien mieć motto. Nawet jeśli jest dziwne: "I'm greedy, not stupid..." Widzicie? |
29-01-2007, 22:15 | #100 |
Administrator Reputacja: 1 | Gent uchylił okno. "Pora na trening" - pomyślał. Lśniące ostrze rapiera błysnęło w powietrzu. Prima, seconda, atak na górne otwarcie, finta... "To nie ma byc ładne, to ma być skuteczne" - z głębin pamięci dobiegł głos Camilla. Riposta na primę, veler... Quarta i błyskawiczne pchnięcie... Przystanął na chwilę i opuścił ostrze. Owinął lewą rękę płaszczem i znów zaatakował... "Przydałby się lewak" - pomyślał, wspominając uszkodzoną w ostatniej potyczce broń. - "Kolejna pozycja na liście zakupów." Pukanie do drzwi przerwało walkę z cieniem. Gent schował broń. - Proszę - powiedział. Młoda kelnerka wniosła tacę z kolacją i postawiła ją na stole. - Mam jeszcze jedną prośbę, specjalną - powiedział. Podszedł do nieco zaskoczonej dziewczyny i powiedział szeptem: [user=3787] - Chciałbym zorganizować małą służbę wywiadowczą i upewnić się, że żadne z moich przyjaciół nie opuści tego budynku bez mojej wiedzy. Czy to możliwe?[/user]Złota moneta zmieniła właściciela. Zapowiadała się ciekawa noc... |