Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-07-2013, 11:52   #16
Kitsu
 
Kitsu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputację
Kitsu - Smokey

Słysząc nawoływania Sierżanta Smokey starała się otworzyć oczy, co nie było łatwe. David spał z głową opartą na jej głowie.
- Obudź się.- powiedziała starając się obudzić towarzysza - Słyszę jak Sierżant nas nawołuje. Trzeba szybko wyjść z wagonu.
Wstała, przeciągnęła się, zasłoniła arafatą i podeszła do drzwi czekając na reakcję Davida. Razem poradzili sobie z nimi taka samo jak wcześniej, gdy starali się dostać do środka. Po wyjściu z ciemnego wagonu światło słoneczne na chwilę oślepiło Smokey, więc lepiej poprawiła arafatę i skierowała się w stronę starszego mężczyzny.
- Dzień Dobry. Przeżyliśmy, ale z wózka chyba niewiele zostało. Słyszeliśmy wybuch i to dzięki temu jeszcze tu jesteśmy w jednym kawałku. Te parszywce zrobiły z cysterny niezłe sito.
Podeszli wszyscy do cysterny w poszukiwaniu obydwu karabinów. AK-47 i M-16 znalazły się w po przeciwnej stronie niż ta po której leżał nieboszczyk.
"Wypadało by go pochować, ale ani nie mam łopaty, ani nie chcę go dotykać gołymi rękoma, więc chyba najlepiej sie do noego nie zbliżać. Nie wiadomo jakim świństwem można się od niego zarazić."
Wyszła z cysterny i w blasku porannego słońca obejrzała kolbę od kałacha.
- Kolba wymaga wymiany. Chyba znam w mieście kogoś kto mógłby ją naprawić za niewielką opłatą.
Sierżant siedział już na podeście parowozu i palił świeżo skręconego papierosa.
- No gołąbki. Wsio Haraszo idu. Cali ładunk poszli. – i znów się zaciągnął.
- I dzięki temu żyjemy, ale to dziwne że granat wybuchł. Szablogębe nie były zainteresowane ładunkiem, a my nie mieliśmy nawet możliwości się do niego zbliżyć. Czyżby ktoś jeszcze próbował się do niego dobrać i dlatego nasłał na nas mutanty?
Nie było czasu dłużej się nad tym zastanawiać. Należało wracać do osady. Nastrój był ciężki. Nikogo nie cieszył fakt, że stracili cały ładunek. Po drodze znaleźli w prawdzie parę artefaktów, ale były one przeciętnej wartości. Dopiero po przejściu większości drogi do osady zaczęli między sobą rozmawiać głównie o życiu w zonie i o różnych ludziach, którzy się przez nią przewinęli.

Osada niespodziewanie wynurzyła się zza drzew. Od niedawna był to nowy dom Smokey. Nie miała nazwy, ale w dzisiejszych czasach nikomu to nie przeszkadzało. Ot, miejsce, w którym stara się przeżyć i utrzymać pewna liczba ludzi. Miejscem tym rządzi niejaki Donavan Madejow, ale Sierżant jako jego założyciel ma tu pewne przywileje.
Ścieżka biegła urokliwie między drzewami. Wszyscy szli gęsiego, gdyż krok w bok oznaczał śmierć. Cały teren wokół osady był dobrze zaminowany. Weszli do jednego z domków, w którym była zlokalizowana winda towarowa, taka jakie spotyka się w kopalniach.
- Nie wiem jak wy, ale ja najpierw muszę się umyć. Możemy za jakieś pół godziny spotkać się na stołówce. Sierżant wie gdzie mieszkam. Jakieś 800m pod powierzchnią w sektorze rzemieślniczym. Do zobaczenia.
Wzięła AK-47, wysiadła z windy na piętrze, na którym znajdowały się łaźnie i skierowała się w ich stronę.
 
__________________
Kto kocha, ten czuć powinien i przeczuwać, a kto nie odgadnie serca kobiety, ten go nie wart.

Ostatnio edytowane przez Kitsu : 19-07-2013 o 11:56.
Kitsu jest offline