Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-01-2007, 17:21   #16
Czezwy
 
Czezwy's Avatar
 
Reputacja: 1 Czezwy jest po prostu świetnyCzezwy jest po prostu świetnyCzezwy jest po prostu świetnyCzezwy jest po prostu świetnyCzezwy jest po prostu świetnyCzezwy jest po prostu świetnyCzezwy jest po prostu świetnyCzezwy jest po prostu świetnyCzezwy jest po prostu świetnyCzezwy jest po prostu świetnyCzezwy jest po prostu świetny
Godz. 15.55

Lwowiak
Stojąc w kolejce po broń zauwazyłeś, że do Marii podbiegła jakś łącznika, a ta zaraz potem poleciała gdzieś w głąb budynku. Cóż takie życie widać mają dla niej inne zadanie, niż asystowanie Twojej skromnej osobie. Kolejka powoli sie posuwa. Kolejni żółnierze obieraja broń dla swoich oddziałów. Kosze i pudła które stoją koło Żubra stają się puste, na ich miejsce pojawiają się nowe. Coraz wolniej. Kiepsko stoicie za zaopatrzeniem, niektóre drużyny są uzbrojne tylko w 50 procentach. Kiedy wreszcie dochodzi Twoja kolej. Padają szybkie pytania: Pseudonim oddział, przydział. Po kilku sekundach dostajesz Tompsona. piekna broń, wspaniała. Tylko z amunicja będzie ciężko. Dostajesz 200 sztuk i trzy blachy. Będzie Ci ciężko. Ale zawsze lepiej to niż nic, chłopak za tobą dostał parabellum. Odchodzisz na bok. Trzeba znaleźć Kucharza i dogadać się. Amunicję do magazynków też przydałoby się zapakować. Męczy Cię zagadnienie tego Myszy. Ale cóż rozkaz to rozkaz.

Kucharz
- O granatach to sobie pomarz. Za mało ich mamy, ale Twój karabin stoi i czeka. I tak bym go nikom,u nie dał jakoś nie ufam Twoim przeróbkom. Żubr mówiąc te słowa daje Ci do ręki 40 sztuk amunicji. Nie za dużo, ale wiesz, że tylko tyle Ci mogą dać. Drugą ręka podaje Ci Twoją skrzynkę. Nie zdążyłeś jeszcze amunicji wepchnąć do keiszeni kiedy Wiga podaje Ci karabin. Wszystko odbywa się szybko, w pośpiechu. Nerwy zaczynają wszystkim puszczać powoli. Gdy odchodzisz na bok słyszysz jak ktoś kłuci, że jego drużyna dostała za mało amunicji, grantów to wogóle tylko dwa. Nieciekawie się zaczyna jak sprzętu juz na wstępie brakuje. Zaczynasz rozglądać sie za Lwowiakiem.

Maria
Z dziedzińca wchodzisz w do hali głównej. Ściany w wiekszości oszklone. Na środku multum jakichś wielkich stalowych maszyn. Pomiedzy nimi kręcą się żołnierze. Na galeryjkach widzisz mniejsze zgrupowania harcerzy. Przypominają Ci się duże zgrupowania odziałów leśnych.. tylko drzew brakuje... Barbara wskazuje Ci małe metalowe schodki prowadzące dół. Ciemno dopiero na dole jakaś żarówka. Choć na górze jest piękne letnie popołudnie tu panuje chłód. W salce która kiedyś chyba była jakimś magazynkiem stoi stół koło niego dwie osoby osoby. Ubrane po cywilnemu, tylko opaski i tematy rozmów świadczą o tym, że to żołnierze. Tyłem do Ciebie stoi wyprężony jakiś harcerz przez plecy ma przerzuconego schmeissera. Własnie mówi TAK JEST!! obraca się napięcie i wybiega prawie Cie potrącając w drzwiach. Po prawej stronie jakiś chłopak instaluje właśnie radiostację.
-Łączniczka Maria melduje się na rozkaz Twój głos brzmi w tym betonowym pomieszczeniu dość dziwnie jakby sztucznie. Starszy pan w marynarce podchodzi do Ciebie -Spocznij.. spocznij. Jestem pułkownik Radosław, a to podpułkownik Jan. Nasza radiooperatorka niestety nie dotarła na miejsce zbiórki. Chiwlowo zostałaś przeniesiona tutaj na jej stanowisko, za chwilę zostanie zainstalowana centralka. Tu masz kartkę z nazwami kodowymi. Prosze się z nimi zapoznać. Mówi spokjnie, jak nauczyciel objaśniajacy uczenicy plany wycieczki klasowej. Rozkaz to rozkaz, choć masz nadzieje, że nie będziesz tu musiała długo siedzieć.
 
__________________
Si vis pacem para bellum.
Wojownicy nie umierają. Oni idą do piekła, żeby się przegrupować.
I zesłał ich Pan, by siali zamęt i zniszczenie.
Jestem Skoletek. To my przytrafiamy się dobrym ludziom. Porzućcie wszelką nadzieję...
Czezwy jest offline