Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-07-2013, 18:24   #10
Brilchan
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Baxter skinął jedynie głową, nienawidził samemu, podejmować decyzji.


Jego problemy emocjonalne sprawiały, że był zbyt impulsywny żeby dowodzić. Leki, wojskowy rygor oraz sztuki walki pozwoliły mu częściowo nad tym zapanować.

Parafrazując powiedzonko określające zachowywaniu spokoju w ciężkich sytuacjach mianem "zimnej krwi:, można było o nim powiedzieć, że miał krew zimniejszą niż niejeden generał.

Wolał żeby decyzje podejmował za niego ktoś lepszy w tych kwestiach wtedy nie musiał się nad niczym zastanawiać i po prostu zajmował się młocką

Niestety, tym razem nie miał takiego luksus. Wymoczkowaty informatyk miał jeszcze mniejsze kwalifikacje niż Solos. Olbrzym podrapał się po głowie i w końcu zdecydował

- Dobra, najpierw idziemy w kierunku skrzyni 2, bo jest w miarę blisko potem przedrzemy się na skos do "Niebieskich." - Powiedział, jakby z niechęcą


Wstydził się, że jak mięczak leci po ekwipunek. Nie lubił używać nowoczesnej broni i najchętniej rozwalałby roboty i psycholi za pomocą dzidy, pięści czy kamieni ewentualnie noży i mieczy

Nie mógł jednak pozwolić sobie na taką ekstrawagancje, kiedy trzeba ochraniać VIPa.

Wolałby, po prostu iść do "Żółtych". Pamiętał, że Eagels modlił się przed wylotem, czym bardzo sobie u Sama zaplusował nawet, jeżeli nie należał do Bractwa.

Szkolenie podpowiadało mu, że specjalistka od wszczepów jest ważniejsza dla powodzenia misji, nawet jeżeli potępiał jej zawód. Musiał, więc darować sobie własne animozje i postępować zgodnie z chłodną kalkulacją

Pocieszało go to że Becket wydawał się jakimś wojskowym, więc współpracowałoby się z nimi w miarę znośnie. Nawet, jeżeli nosił jakieś kretyńskie techno - okularki


- Dobra, ruszamy. Trzymaj się na wyciągnięcie ręki ode mnie to w razie, czego cię osłonie - rozkazał, po czym ruszył starając się wypośrodkować tempo, tak żeby kablarz za nim nadążył, ale żeby jednocześnie nie wlekli się za mocno.

Jakby, miał problemy to złapię go za chabety i pomoże mu pokonać jakieś wertep czy korzeń, korciło go żeby wziąć kitajca na plecy by przyspieszyć ten nieszczęsny pochód, ale nie zrobił tego, bo musiał zachować swobodę ruchów aby odpierać ataki
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 19-07-2013 o 22:08. Powód: za dużo powtórzeń a to "Dobra" to chyba mu zostawie jako tick :)
Brilchan jest offline