Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-07-2013, 19:05   #11
JaTuTylkoNaChwilę
 
JaTuTylkoNaChwilę's Avatar
 
Reputacja: 1 JaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnie
Równomierny i spokojny puls zaczął przyśpieszać. Po wystrzeleniu w dziwny kształt Mordecai podniósł się i już chciał rzucić w stronę leżącego obok towarzysza, ale ten nagle zerwał się i rzucił sprintem w stronę niedaleko leżącego sprzętu.
-Ogłuszony, czy popier... - zaczął mamrotać snajper.
Usłyszał jednak wtedy cichy rotor silniczka napędzającego maleńkiego piewcę zagłady i podniósł broń. Zanim zamurowało Jansona, zdążył już namierzyć lądującego na kontenerze robota. Potem padł strzał. I drugi. Jego nauczyciel ze szkoły policyjnej zawsze powtarzał, żeby dobijać wroga. Po kilkudziesięciu treningach pod jego okiem Mordecai nie musiał o tym myśleć. Po prostu strzelał. Następnie rzucił się w stronę wcześniej upatrzonej skały. Drzeć się do Jansona nie było poco. Jeżeli "Robin" zobaczył latające bydle, a o czym świadczyło jego zamurowanie i jest tak dobrym komandosem, jak się o nim mówi, zareaguje odpowiednio. Oby. Jak nie, to będzie kolejny krzyżyk na cmentarzu i jeden powód więcej, by dorwać szalonego naukowca.

Mimo tego, że zwykle traktował życie niezwykle lekko, tym razem przygotował się do misji. Wkuł wszystko, co było do wkucia, zapamiętał twarz Gizajewa, sprawdził dziesięć razy broń i dał na mszę. A to kurwa nie wystarczyło. Zamiast spokojnego dojazdu do bazy i kilkunastu, no może kilkudziesięciu nawszczepianych psycholi zastał misternie skonstruowane roboty i plan obrony godny generała. Był pod wrażeniem. Teraz misja nie była już tylko kolejnym zadaniem do odhaczykowania, ale też swoistego rodzaju wyzwaniem. A Mordecai lubił wyzwania. I lubił wygrywać.
 
JaTuTylkoNaChwilę jest offline