Zostało więc ustalone, że Lothar uda się do najbliższego miasta z listem od Kardela. W piśmie krasnolud prosi o pomoc i gwarantuje zapłatę za jej udzielenie, lub też przerwanie dostaw z Middenheim od krasnoludzkich gildii w razie odmowy. Helvgrim przyprowadził konia dla ludzkiego inżyniera, w czasie, gdy wojownicy zacierali ślady obecności ekspedycji przed jaskinią.
Von Reiner wsiadł na konia, schował pismo w jednej z sakw i pożegnał się z wszystkimi poprzez podniesienie dłoni. Następnie ruszył w stronę wydeptanej ścieżki przyspieszając wraz z każdą sekundą.
Wolfgrimm, który właśnie zanosił jedną z większych kłód do jaskini obrócił się na pięcie. Usłyszał coś w krzakach. Miał złe przeczucia. Zamarł w bezruchu i spojrzał w kierunku, w którym odjechał inżynier.
Faktycznie, jego intuicja go nie zawiodła. Lothar usłyszał trzask gałęzi gdzieś na prawo od siebie. Chciał zwinnie wymanerwować i uniknąć tego czegoś co miało właśnie go zaatakować. Nie spodziewał się jednak ujrzeć wyrwanego z korzeniami średniego rozmiaru drzewa, dzierżonego przez ogromnego trolla. Nogi wierzchowca Lothara trzasnęły, a jeździec został strącony o kilka metrów w tył.
-
Troll! - Inżynier probował krzyknąć ale ból po upadku zabrał mu powietrze z płuc.
Jedyne słowo jakie zdołał wykrzyczeć Lothar zostało jednak zagłuszone przez okryk bojowy grupy orków, która właśnie przedzierała się przez krzaki, by wybiec na polanę i zaatakować tamtejszych najemników. Było ich ośmiu. Do tego jeden z zielonoskórych był nieco większy od pozostałych. Dwuręczne wyszczerbione toporzysko zostało uniesione w górę, a z pyska orka wydobył się kolejny ryk.
-
WAAAGH!
Uwagę walczących zwrócił symbol, który był na sztandarze orków... niektórzy z nich już go widzieli...
Chwilę później znad wejścia do jaskini zaczęły skakać gobosy. Było ich całe stado! Około piętnastu. Spora część z nich jednak miała problemy z wygrzebaniem się po upadku z wysokości. Podobnie jak w grupie orków, jeden z nich także okrywał się dziwnym czerwonym symbolem. W dłoni owego osobnika momentalnie znalazł się nóż, którym począł rozcinać swoje nadgarstki i wrzeszczeć nieludzko.
Zielonoskórzy, którzy wtargnęli do jaskini jakby wiedzieli gdzie znaleźć wykopaliska. Od razu skierowali się w ich stronę. Krasnoludzcy robotnicy sięgnęli po kilofy.