Esmer był do końca na naradach. W końcu grupa zdecydowała że pośle jednego ze przybyszy, inżyniera, do miasta po pomoc a reszta zajmie się umocnieniami jaskini, by w razie ataku nie paść od razu.
Kapłan stał jeszcze i patrzał na odjeżdżającego inżyniera. Życzył mu jak najlepiej, bo w pewnym stopniu od niego mogło zależeć teraz życie reszty osób. Ale coś poszło nie tak. Reiner ruszył w galopie po pomoc, ale tak szybko jak wybiegł tak szybko się taż zatrzymał. Jego koń oberwał drzewem od trolla. Na całe szczęście zielonoskórzy nie zainteresowali się bliżej samym jeźdźcem i ruszyli na jaskinie.
Esmer został za barykadą. Momentalnie za barykadą znalazło się z tuzin goblinów. Musieli przejść jakoś nad nimi, po jaskini.
Kapłan uniósł wysoko dwuręczny młot jedną ręką
- Taki los nam Sigmar zgotował! Dał nam zadanie by zniszczyć zielone plugastwo, więc postępujmy zgodnie z jego wolą i wybijmy to! - wykrzyczał na całą jaskinie. Następnie spuścił lekko głowę i zamkną oczy ~ Sigmarze, ześlij na mnie swą łaskę bym mógł odeprzeć twoich wrogów z twojej ziemi. Sigmarze, dodaj mi siły. ~ pomodlił się i ruszył na gobliny.
__________________ "Inkwizycja tylko wykonuje obowiązki, jakie na nią nałożono. Strach przed nią jest zbyteczny; nienawiść do niej, to herezja." - Gabriel Angelos, Kapitan 3 Kompanii Krwawych Kruków. |