Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-07-2013, 23:37   #30
Aschaar
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany
Irmina skoncentrowała się i "ziarenko szaleństwa" zaczęło szybko kiełkować w umyśle jednego z "diabłów". Przez chwilę nawet poczuła się lekko zawiedziona - wampir był bardzo młody i jego wola nie stanowiła praktycznie żadnej przeszkody dla Malkavianki... Uderzyło i zaskoczyło ją odczucie ludzkiego życia, jakby mężczyzna został dopiero przemieniony, jakby jeszcze nie w pełni kontrolował swoje moce, jakby jeszcze "zachłystywał się" tym co go spotkało... Te odczucia skierowały myśli Irminy na trochę inne tory. Na chwilę.

Tymczasem wśród kainitów doszło do jakieś scysji; ktoś przechodzący dostał w twarz; ktoś krzyknął... Sytuacja zaczynała wzbudzać zbyt dużą sensację i reszta szybko spacyfikowała "krzykacza" dość sprawnie wyprowadzając go z lokalu i trzymając z dala od wszystkich, a zwłaszcza od ochrony. Na zewnątrz, kiedy diabłom wydawało się, że nikt nie patrzy - "krzykacz" dostał porządnie w twarz i wydawało się, że to trochę go otrzeźwiło, a przynajmniej zamknął się i przestał wykrzykiwać coś o władcach świata i... serowych pająkach. Grupka chwilę naradzała się rozglądając się po okolicy i spoglądając na zegarki. Doszli chyba do jakichś ustaleń, bo powędrowali do stojącego w pobliżu starego vana VW i najwidoczniej mieli ochotę gdzieś się ulotnić...

Amnon - widząc co się święci - pobiegł do swojego samochodu, a Irmina wykorzystała chwilę na napisanie smsa do Księżnej. Chwilę później ryczący "jakimiś wrzaskami" van potoczył się ulicą w kierunku autostrady A42; później jednak krążył przez niecałą godzinę po mieście, jakby czegoś poszukując; w końcu znajdując się w okolicy towarowej stacji Shalke-Nord i parkując przy jednym ze zniszczonych i opuszczonych magazynów. Towarzystwo wytoczyło się z samochodu i wkrótce zniknęło w budynku. Było kilkadziesiąt minut do świtu i zarówno Amon, jak i Irmina uznali, że tej nocy nic już nie zdziałają...

*****

Żółtek wydawał się rozbawiony obiekcjami Kurta. Wyciągnął z kieszeni ozdobne pudełko i otworzył je. Wyjął ze środka coś co wyglądało na niewielki wisiorek - jakby miecz - i podał go Kurtowi:
- Zanim zapadniesz w sen wbij to sobie w ciało. - Wyjął drugi identyczny i rozpiął koszule wbijając sobie w mostek. Odłożył tekowe pudełko na parapet i odwrócił się. "Jutrzejszej nocy odłóż to proszę... Trzymaj się" - dodał i wyszedł na taras. Po chwili "wyparował".

O świcie, gdy tylko Kurt zapadł w dzienny letarg - obudził się w jakimś pokoju. Początkowe kilka chwil przyzwyczajał się do sytuacji - wyglądało na to, że czyjś umysł kieruje jego ciałem. On co prawda odbierał rzeczywistość wszystkimi zmysłami, ale nie miał żadnego wpływu na to co się dzieje; jakby oglądał jakiś film "first person perspective"... Na zewnątrz - kiedy zmysły zostały zaatakowane słonecznym światłem - przestraszył się i stracił orientację, a jego zmysły zaczęły odbierać tylko statyczne obrazy - czasem układające się w jakieś serie zdjęć, czasem tylko pojedyncze migawki...

Magazyn portowy 17B;
jakiś park;
blok przy Shevenstrasse 14;
dom przy Gartenkamp 17;
biały kot…

biały kot...

Jedyną większą sceną jaką z całego dnia zapamiętał umysł Kurta była jakaś burda w pobliżu jakiegoś klubu motocyklowego, czy knajpy rockowej czy czegoś takiego… Z tego co Młody był w stanie zrozumieć z obrazów i strzępków dźwięków jakie do niego docierały – burda była całkiem niepotrzebna – Żółtek po prostu oglądał budynek i okolice, a „lokalsom” się to nie spodobało. Od słowa do słowa doszło do łomotu… wydaje się, że wampir jednak oberwał dość mocno, jakby nie potrafił, czy nie chciał, wykorzystać swoich możliwości…

Kurt obudził się, po ludzku mówiąc... zmęczony.

*****

Sytuacja w Elizjum została szybko opanowana. Rannym udzielono pomocy, a William przy pomocy Anette (co prawda z cierpiętniczą miną typu "mój interes się wali") dość szybko uporali się z "zatuszowaniem" całej sytuacji. Znajdująca się w pobliżu Julia usłyszała komentarz grafa "Ktoś wsadził w te filary sporo magii, tutaj praktycznie nie można użyć żadnej mocy. Nie widziałem takiego czegoś jeszcze."
Filar został osłonięty białym płótnem, resztki marmuru dokładnie sprzątnięte i przyjęcie zostało z powrotem pchnięte właściwym torem - ugrzecznionym i - na swój sposób wesołym. Wśród gwaru rozmów i komentarzy na sali pojawił się Werner, uwagi Julii nie uszło, że w innym - niedopasowanym - garniturze. Poprosił na rozmowę księżną Sanders i zniknęli w jednym z bocznych gabinetów, wkrótce dołączył do nich książę domeny Herne, a kilka minut później księżna z towarzyszącym jej Haraldem.

*****

Wejście Margot i Haralda przerwało rozmowę książąt. Władca domeny Herne co prawda powiedział coś o nieodpowiedniości przebywania Haralda w tym gronie, ale został spiorunowany wzrokiem przez Helgę, a Werner dość sprawnie i szybko przeszedł do spraw ważniejszych - czyli "co się w zasadzie przed chwilą stało?". Ponieważ odpowiedź nie była wcale oczywista - ustalono, że jak tylko Margot (a w zasadzie jej ludzie) coś ustalą reszta zostanie poinformowana. W tym kontekście poruszono również sprawę zaufania jakim Margot obdarzyła Markusa Fossera...
Harald miał wrażenie, że księżna dość zręcznie, choć nerwowo, wykorzystała moment do zmiany tematu na możliwy atak Sabatu w okolicy. Wspomniała o pustym kontenerze i kilku "niesprawdzonych plotkach". Księżna Dortmundu zasugerowała (dla Haralda dość naciągane, choć jak się nad tym zastanowić - możliwe), że być może wybuch w Elizjum jest dziełem Sabatników i nawet jeżeli nie miał nikogo zabić to możę miał od czegoś lub kogoś odwrócić uwagę? Werner poprosił o sprowadzenie Hagera i frau von Stock wspięła się na wyżyny blefu i manipulacji "wstawiając kit", że pomiędzy Hagerem a Irene Gunsdorf doszło do poważnej scysji i oboje udali się do siebie - w stanie dalekim od spokojnego, aby nie użyć określenia wściekli. Werner zaskakująco łatwo kupuje tą historię wspominając, że ostatnimi czasy Hager był poddenerwowany, co on sam wiąże z tremerskimi sprawami w Wiedniu... Temat sabatu i działań jakie należy podjąć w związku z tym staje się głównym tematem rozmowy pomiędzy książętami, choć nie padają żadne mocno zobowiązujące deklaracje.


*****


Liz przeniesiono do jednego z wypoczynkowych apartementów Elizjum i pozostawiono pod opieką Lamberta. Kainita usiłował zachować spokój, ale co chwila - krążąc po pokoju jak zwierzę zamknięte w klatce - spoglądał w stronę łóża na którym złożono Liz...

I thought that I heard you laughing
I thought that I heard you sing
I think I thought I saw you try


Kobieta nie ruszała się i przez głowę Lamberta przebiegały tysiące nieuporządkowanych myśli: czy zrobiłem to dobrze? czy chciała? a co, jeżeli przemieniłem moją Liz, wbrew jej woli?!? moją Liz? czy naprawdę byliśmy sobie tak bliscy? tak dalecy? co jeżeli...

Every whisper
Of every waking hour I'm
Choosing my confessions
Trying to keep an eye on you
Like a hurt lost and blinded fool
Oh no I've said too much
I set it up


O tym, że wstało słońce Lambert dowiedział się nagle. Jego umysł wyłączył się jakby ktoś wyciągnął wtyczkę z gniazdka i myśli zgasły.
 

Ostatnio edytowane przez Aschaar : 05-08-2013 o 22:05.
Aschaar jest offline