Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-07-2013, 09:24   #48
Deadpool
 
Deadpool's Avatar
 
Reputacja: 1 Deadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetny
Borys


Rosjanin usiadł w limuzynie, opierając dłonie na kolanach. Teraz gdy w końcu staruch postanowił mu pomóc (mimo że pod przymusem) postanowił, nie zachowywać się już jak rozkapryszony dzieciak. Umiał być posłuszny i opanowany kiedy trzeba.
- O tym miejscu. Nic. Kompletnie, nigdy nie miałem takich snów. -stwierdził marszcząc lekko brwi. - O rycerzach też niewiele, wiem że nazywają się dziećmi Styksu... i z tego co zrozumiałem pojawiają się tam gdzie “ludzie płaczą”. Ale skoro dla nich śmierć to wyzwolenie, a przynajmniej tak to rozumiem, to chyba zjawiają się w miejscach gdzie jest dużo rannych i poszkodowanych. Ogólnie dużo ludzi którzy umierają lub chcą umrzeć. -stwierdził drapiąc się w brodę. - Wiem, też że rany zadane ich bronią zmieniają powoli w jednego z nich. Sam zresztą zostałem ranny, ale nie mam zamiaru łatwo ulec jakiemuś choróbsku.
- Nie najgorzej jak na zwykłego obserwatora. - pochwalił starzec rozsiadając się w swoim fotelu. - No ale aby jakoś zacząć. Co sądzisz o pojęciach "świadomość" oraz "perspektywa"? Wyobraź sobie trójkę ludzi znających się tyle samo czasu i wiedzących o sobie dokładnie to samo. Jak myślisz, jakie będą relacje między nimi?
- Będą nudne. -stwierdził po głębszym zastanowieniu. - Skoro wiedzą o sobie dokładnie tyle samo, nikt nikogo niczym nie zaskoczy. Mają jedynie wspólne wspomnienia i doświadczenia. Ba można by powiedzieć, że w teorii mogliby być jedną osoba w trzech różnych miejscach. -zainterpretował na swój sposób bokser.
- Błąd. Każdy widzi świat na swój sposób. Gdy ja powiem "błękitny" szansa na to, że pomyślimy o tym samym odcieniu jest minimalna. Nawet ta trójka nie zachowywałaby się jak jedna osoba, bo postrzegała by dwie pozostałe inaczej, niż one ją i siebie nawzajem. - wytłumaczył starzec. - Ale gdyby jednak zjednać ich sposób myślenia, do jednego stałego punktu...wtem faktycznie staliby się puści. - przytaknął mężczyzna. - Już rozumiesz o co chodzi?
- Że każdy interpretuje wszystko na swój sposób. -strzelił na szybkiego Borys, po czym jednak speszony przeczesał swoje włosy, a jego szare komórki zawrzały. - Czekaj... chyba rozumiem! -krzyknął uderzając pięścią o otwartą dłoń. - Ci nie do końca przemienieni gadali tylko o tym kim są i ich bogu umarłych, ogólnie tracili zdolność logicznego myślenia i postrzegania... czyli po przemianie tak jak by ktoś myśli za nich. - zamyślił się Borys. - W sensie rycerze są jak Ci od błękitu tak? Ktoś sprowadził ich do poziomu gdzie dla każdego z nich błękit to jedno i to samo?- zasugerował bokser.
- I tu się pojawia cały burdel. - mruknął starzec - W pierwszej kolejności ludzie myśleli za siebie. Każdy miał swój mały dom, mały świat. Jednak ktoś miał...za duże pociągi do stworzenia raju na ziemi. Ludzie już są w stanie świadomości, w którym każdy z nich postrzega świat z jednej perspektywy, choć ta perspektywa sama w sobie jest szeroka. Jest to ujednolicenie bez pozbawienia wolności. Jak duża klatka dla małego zwierzęcia. - bez większej inspiracji, staruszek zaczął dłubać w swoim wielkim nosie. - zarażeni odczuwają jednak złudzenie, że z owej klatki zostali wypuszczeni, bo nie widzą tego, że ich mały świat znajduje się na terenie pełnym innych, cudzych. Przez to są podatni na manipulację. Ich dusza jest zbyt zbuntowana do współpracy a ich ciało zbyt słabe, aby samemu zwalczyć zarazę. Nadążasz?
- Eee tak średnio. -stwierdził szczerze Rosyjski Wilk. - Czyli, że tak jak by każdy z nas ma swój domek, mieszka tam sobie myśląc że jest wolnym, a potem nagle pach ktoś rozwala drzwi z buta i wypuszcza nas na dzielnicę? -zapytał lekko zkołowany Borys. - A tam nagle spotykamy innych ludzi, wywalamy drzwi z ich domów i lecimy do parku by pić i palić póki rodzice nie widzą? - przedstawił to na swój sposób bokser.
- Stop, stop, inaczej. - staruszek wyraźnie nie dowierzał temu co słyszał. - Wyobraź sobie, że każdy "domek" jest na wyspie, z której nie widzi żadnej innej. Jednak nagle ktoś stawia między nimi mosty, a gdy ludzie "powychodzą" z domów, zmienia ich wyspy tak, aby każda wyglądała jednakowo. Przez to różnią się one tylko tym, że każda wyspa znajduje się na innym punkcie geograficznym. No już w bardziej kretyński sposób ci tego nie wyjaśnię.
- No i teraz rozumiem! -ucieszył się Borys krzyżując ręce na piersi. - Czyli wystarczy rozwalić mosty i wprowadzić wszystkich do ich domków, a wszystko wróci do normy tak? Znaczy pewnie przyda się jeszcze obić ryj budowniczemu, by znowu tego nie próbował. -dodał drapiąc się po brodzie. - No ale słucham dalej!
Staruszek jednak nie odzywał się. Minęła krótka, choć dość dłużąca się w odczuciu chwila. Panna siedząca obok staruszka wysiadła z samochodu. Chwilę później, drzwi obok Borysa otworzyły się. Dwójka znajdowała się teraz na jakieś mglistej, pustej przestrzeni.
Nikt się nie odzywał ani nie próbował poinformować Borysa o tym, czego od niego oczekują. Choć nieco załamany głos w jego głowie postanowił ostatecznie podzielić się własnym komentarzem.
- Jak już się obudzisz to poderżnij sobie gardło, albo zapisz się do podstawówki, dobra?
Borys zignorował głosik i zwrócił się do dziadygi.
- Ej no weź, nie każdy musi wszystko od razu łapać. Zresztą pierwszy raz rozmawiam z kimś w swojej głowie, który mówi mi o zawiłościach umysłu. -westchnął i opierając ramiona na kolanach dodał. - Jestem bokserem, a nie myślicielem. Ale jak mi wytłumaczysz o co chodzi to przekaże to mądrzejszym od siebie. -dodał z lekkim uśmiechem.
- Przekażesz im to czego nie zrozumiałeś, aby narobić większego bigosu? - spytał starzec unosząc brew. - Powiem więc tak: Należy zniszczyć serwer, który połączył ludzi, razem z jego wszystkimi proxy. Dusze nie są same w sobie złe, ale zasługujemy na to, że są przeciw nam. Czarni rycerze biorą energię z hadesu. A teraz won. Rzuć to komuś "mądrzejszemu" a może do czegoś dojdzie. - sykną staruszek wyraźnie zirytowany Borysem.
- Kim była ta kobieta? -zapytał nagle Borys nie przejmując się zbytnio wyganianiem. - No i nie powiedziałeś mi tego po co tu przyszedłem... co zrobić bym znowu mógł używać swojego Psi... po za niszczeniem serwerowni. Jakaś inna, indywidualna i w miare bezpieczna opcja. No i jak walczyć z zarazą? -dodał zakładając ręce za głowę.
- Chciałem. Nie rozumiesz, więc won. I tak nie wiem wszystkiego. - Starcowi zdecydowanie puściły nerwy. - Jak zniszczysz pieczęć to bez problemu odzyskasz swoje PSI. Czy to bezpieczne? W żadnym wypadku. Ale idioci nie znają zagrożenia, więc co za różnica?
- Słuchaj no. -warknął Borys.- Rozumiem że masz niskie ego i musisz się dowartościowywać. I gdy ktoś czegoś nie rozumiesz od razu mu to wytykasz i chcesz być lepszy. -dodał po czym powoli zaczął wstawać. - Ale cechą ludzi inteligentnych jest tolerowanie i dzielenie się wiedzą z tymi którzy nie maja tyle szczęścia. Bez tej cechy jesteś tylko nadętą puszką wypełnioną wiedzą... z której i tak nie zrobisz pożytku bo nikt nie będzie w pewnym momencie chciał Cie słuchać. -Jankovic miał nadzieje, że wjedzie staruchowi na ambicja na tyle, by coś jeszcze z niego wyciągnąć.
Oczy starca zważyły się. Spojrzał on na Borysa pełen powagi. Powoli uniósł swoją prawą dłoń i...pstryknął palcami.

***

Rosjanin z krótkim wrzaskiem podniósł się z łóżka, aby po chwili zdać sobie sprawę, że nie ma właściwie po co wrzeszczeć. Koniec końców widział tylko jakiegoś starego dziada pstrykającego palcami, prawda? Mimo to był przepocony.
- Yo.
Gdy mężczyzna się rozejrzał, dostrzegł, że obok niego siedzi na krześle Roland gmerając w telefonie. Samo pomieszczenie pełne było dziwnego sprzętu a chłopak mógł przysiąść, że jeżeli nie skanowali go na kilkanaście sposobów przez noc, to mają dziwne hobby zawalania cudzych pokoi.
- Ubierz się. I weź tamtą maskę. Jedziesz do Korei na sesję zdjęciową. Zjesz w samolocie. - podyktował spokojnie prezydent, zerknął ukradkiem na Borysa po czym wstał i udał się do wyjścia z pomieszczenia. - Lepiej aby o tym nikt nie wiedział. - skomentował krótko.
Choć skonfundowany Borys mógł nie do końca wiedzieć, do czego ta odpowiedź się odnosiła, to w końcu zauważył, że jego pościel była mokra.
 
__________________
"My common sense is tingling..."
Deadpool jest offline