Gdyby ktoś teraz zapytał
Massimo jak się czuje, odpowiedziałby zapewne, że ciężko, bo takiego kaca nie miał jeszcze nigdy w życiu. Może nawet jeszcze nie wytrzeźwiał. Bo przecież to co rozgrywało się przed jego oczyma nie mogło istnieć naprawdę. Fakt. Strach, dojmująca chęć pozostania przy życiu i to najlepiej z dala od tego miejsca, pragnienie ucieczki - to wszystko były uczucia przenikające go w tej chwili. Ale przecież kto rozsądny wierzy w duchy, zombie czy jakieś kosmiczne potwory.
Przecież Ludzkość lata w kosmos już od wielu lat i nie odkryto jeszcze żadnych śladów życia na innych planetach, a na Ziemi takie rzeczy po prostu NIE ISTNIEJĄ. Idąc tropem tej prostej analizy, to co właśnie obserwują nie może dziać się w rzeczywistości. To wszystko muszą być efekty pewnych nie wyjaśnionych dotąd zaburzeń procesów myślowych. Może nawet nie ma ich teraz na pokładzie statku, może ktoś stymuluje ich umysły a tak naprawdę śnią zamknięci w jakimś ośrodku badawczym. Może...
A może nie? Może to wszystko dzieje się naprawdę? Może w istocie trafili na zjawisko, o którym nikt do tej pory nie miał pojęcia, lub tez nikt nie przeżył dostatecznie długo by o takim czymś odpowiedzieć.
Luvezzi nie zamierzał ryzykować swojego życia by się o tym przekonać. Strach i wola przetrwania wzięły górę nad zdrowym rozsądkiem i realnym oglądem świata.
- Spieprzajmy stąd jak najszybciej - rzucił do
Nico.