Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-07-2013, 13:18   #88
Proxy
 
Reputacja: 1 Proxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputację
Zawód ratownika jest dość specyficznym zajęciem. Tam, gdzie coś się dzieje. Gdzie jest niebezpiecznie, czy istnieje realne zagrożenie życia ludzi, którzy utknęli w pewnych okolicznościach. Gdzie wielu już zginęło a pozostała tylko garstka, dla której ktoś jeszcze ma ryzykować, by ich stamtąd wyciągnąć. Pojawiają się ludzie, którzy mają w sobie różne cechy.

Jedni są nieustraszeni. Wszelkie ryzyko to dla nich błahostka. Drudzy żyją adrenaliną, która płynie w żyłach. Kolejni robią to mając nadzieję, że któregoś dnia zginą upragnioną śmiercią. Nicolayeva należała do ludzi, którzy podejmują ryzyko z racji przeszłości, której każdego dnia żałują. Źle podjęte decyzje, chwile zawahania, brak zdecydowania czy odrobiny altruizmu, który kosztował życie najbliższych osób.

Pożar, powódź, gaz, głazy - wszystko to było zagrożeniem, które było prawdziwe. Uciekając, drogę może zablokować strach, który spowolni, albo nawet zatrzyma uciekającego. Słabość umysłu, która biegła szybciej, a gdy znalazła się przed człowiekiem, ten dostawał paraliżu. Był już niezdolny do dalszej ucieczki. Poddawał się, umierał dopadnięty przez zagrożenie.

To, co pozwalało Nicko wykonywać ten zawód to pęd, który był taki sam, jak jej strach. Nie biegła przed nim, nie była aż tak niezłomna. Nie biegła za nim, bo wciąż jeszcze żyła, dzięki czemu uratowała paru ludzi w swoim życiu. Biegła równo ze strachem, który odczuwała. To była jej metoda na to, by dostać się w miejsca, skąd wszyscy chcieli uciekać. Tak było też i na Harvesterze. Póki była w biegu miała nad sobą wystarczającą kontrolę. Nie wolno było się jej zatrzymać. Zastanawiać się nad sytuacją. Roztkliwiać się, potykać. To ona musiała podejmować decyzje, które zaważą nad większą ilością istnień jak tylko jednym. To ona rozdawała karty i ciągnęła wszystkich za sobą. Nie mogła sobie pozwolić na chwilę zastoju.

~

Szybując za towarzyszem runęła ze stęknięciem, gdy nieoczekiwanie uruchomiła się grawitacja. Krew spłynęła w dół powodując chwilowe przymroczenie i dezorientację. Natychmiast przewróciła się na plecy sprawdzając goniące ich monstrum. Z ulgą patrzyła na jego przytrzaśnięte cielsko. Musiała wstawać, nie było czasu na chwilę spokoju. Znacznie ciężej wygrzebała się z porozwieszanym na niej sprzętem.

- Zwarcie dostała się do sterówki - oznajmiła zaczynając bieg w tym samym kierunku.

Serce waliło jak kowadło, oddech pędził jak u zwierzęcia, dłonie dawno straciły swą precyzję. Trzęsła się i była mokra jak nigdy dotąd. Ale biegła dalej. Doskonale wiedziała jakie będą konsekwencje gdy się zawaha. Gdy będzie się zastawiać w tak niefortunnej sytuacji.
 
Proxy jest offline