Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-07-2013, 17:03   #86
VIX
 
Reputacja: 1 VIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumny
Akolita był radosny zupełnie jak nastolatek... Hanna była cała i zdrowa. Wieści o potyczce jak i ranach które otrzymali Almos i Ekhart zmroziły krew w żyłach starca, lecz tylko na chwilę. Okazało się że nic nie grozi ich życiu. Dzięki Verenie rzecz jasna. Kiedy Thomas szedł na końcu, za Klausem, Almosem i strażnikami przez domostwo które przeczesywali, rozglądał się uważnie. Zajrzał pod stół i za zasłonę. Szukał czegokolwiek co pozwoliłoby kontynuować podjęty trop. Całe to szukanie i wytężanie umysłu spełzło jednak na niczym. Dużo w domu było rzeczy podejrzanych, ale żadnych konkretów, ot, niczego niezwykłego co dawałoby jasny znak gdzie lub kim jest Kaptur?!

Nawet schowek odnaleziony przez wierengo towarzysza Klausa, psa Rexa, nie przyniósł odpowiedzi, nie od razu przynajmniej. Zwykły schowek, a w nim ukryte monety i kosztowności. Sprawa całkiem normalna i zdatna do odnalezienia pewnie w każdym domostwie w Imperium. Z tym że te przedmioty i pieniądze wyglądały na zdobyte w niecny sposób i za sprawą wymuszeń i grabieży. Lista którą odczytał Thomas zawierała imiona i nazwiska dłużników, oraz sumy jakie ci mieli zwrócić. Ciekawe było że pani Beatice Knox również tam była. Choć napisane było B. Knox, to imię wydawało się oczywiste. Dług na sumę 73 srebrników. Tym co akolita wyczytał od razu podzielił się z zebranymi, skopiował też listę, tak na wszelki wypadek, nigdy nie wiadomo co może okazać się potrzebne... byle tylko nie zostać kloszardem, nawet w zbierniau śmieci trzeba znać umiar. Ta lista jednak śmieciem nie była, to była wskazówka, ślad, poszlaka... ale już na pewno jakiś dowód.

Czasu nie minęło wiele od wizyty w domu oprychów, kiedy to już Thomas i towarzysze zasiedli w karczmie i radzili co dalej. Akolita nie mógł sobie darować. Uradowany dobrym zdrowiem Hanny zagaił do niej i dał znać że martwił się o nią bardzo. Na rany wojaków machnął ręką, wiedział że nawet jeśli poważne, oni je zbagatelizuja, tacy byli... taki był Thomas Goethe 25 lat temu. Opowiedział wszystkim dokładnie o rozmowie z Curd'em Weiss'em i jego oczekiwaniom wobec grupy śledczych. W sprawie wyprawy do garbarni i kanałów, Thomas zabrał głos, zgodził się ze swej strony pójść z grupą. Wiedział ze może nie jest on wielką pomocą w walce, wiedział że nie jest taki zręczny jak młodzi wojownicy i jeszcze młodsze od nich damy. Jednak co mógł zrobic innego? Musiał się tam dostać, obejrzeć te miejsca. Kto wie, może zauważy coś na co inni uwagi nie zwrócą. Stare oczy były zmęczone i delikatnie zamglone, ale przez pryzmat doświadczeń, czasem skojarzenia przychodziły znacznie szybciej.

Co do planu wejścia do garbarni Jochutza i Altzwiga, akolita do powiedzenia wiele nie miał. Zostawił to tym którzy mieli może w takich sprawach więcej doświadczenia. Postanowił po prostu iść za nimi. Jeśli jednak kto by jego pytał o zdanie, to Goethe ot, wziąłby wspiął się po płocie i przeskoczył na drugą stronę. Zabezpieczył drogę ucieczki, tak by później łatwiej było się wymknąć... może drabina albo jakaś wielka paka pod płotem i tyle. Wcześniej rozejrzałby się oczywiście czy kto nie idzie. Ale, co Thomas tam o takich sprawach wiedział... wszystkie jego pomysły pochodziły z przeczytanych ksiąg albo historyjek zasłyszanych nad miską kaszy ze słoniną. Widział że przyda mu się jednak jakieś źrodło światła. Lampa byłaby doskonała, ale trza mierzyć sakiewkę na zamiary... pochodnia będzie musiała wystarczyć.
 
VIX jest offline