Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-07-2013, 00:09   #126
baltazar
 
baltazar's Avatar
 
Reputacja: 1 baltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znany
I tak to właśnie musiało się skończyć… Septa chcąc nie chcąc musiał winę za tą konfrontację wziąć na siebie. Oczywistym było, że za blisko biwakowali… oczywistym było, że ktoś nie poskromi ciekawości tak jak oczywistym było, że dziwna grupa szwendająca się w poszukiwaniach słupów nie pozwoli im odejść. Dlatego najbardziej racjonalna decyzja jaką mógł podjąć Iorweth z w tyłek pchanego klanu Harlene go nie zaskoczyła… Postąpiłby tak samo – zabił niepotrzebnych świadków i kontynuował misję. To co go zaskoczyło to ta wielka kupa mięcha. Zupełnie jakby jednorożec wyczuł niechęć Willama do tego Skagosa. Zupełnie jakby czekał tylko na pretekst… ale jak go dostał to go bezlitośnie wykorzystał… i potem znowu go zaskoczył. Bydle wpatrywało się w miejsce gdzie Septa ukrywał swój róg jakby co najmniej rywalizowali o jakąś samicę… Siłę jaką pokazało zwierze zmusiło koniuszego żeby jednak bardziej się postarał o utrzymanie w ryzach tej bestii. Niestety atakujący Skagosi za nic mieli jego dowódczą pozycję i musiał z mieczem w dłoni bronić swojej skóry.

Pierwszego oponenta przepuścił z prawej przyjmując jego topór na zastawę by po chwili sięgnąć jego uda zimną stalą. Cios nie był na tyle silny żeby odciąć nogę… albo pogruchotać kość… ale przeciwnik z rozoranymi mięśniami zachwiał się i zaległ na trawie dając szansę koniuszemu na odskok. Kolejny stracił równowagę i praktycznie wyłożył się mu pod nogami w momencie kiedy jednorożec postąpił kolejnych kilka kroków a jego śmierdzący pysk znalazł się niebezpiecznie blisko oponenta Septy. Gamoń stracił równowagę i wyłożył się jak długi pod nogami Willama, a ten takich prezentów nie odmawiał. Ostrze bezlitośnie spadło na młodego członka klanu Harlene.

Miał chwilę. Nikt nie rzucał się mu do gardła… przynajmniej przez chwilę. Rozejrzał się. Chaos potyczki pogłębiały zmiany stron przez co mniej lojalnych Iorwethowi Skagów… a może lojalnych Moraud? Nie było czasu się zastanawiać. Straż się biła. Córa Starego nie myślała o tym żeby brać nogi za pas i w towarzystwie dwóch ochroniarzy trwała na polu walki. Rodard z młodym w kulbace robili swoje… a Skagosi się bili… Szepczący wrzeszczał z zawieszonym toporem nad łbem pogruchotanego pięknisia.

Życie jako bękart uczy pokory i przyzwyczaja do tego, że mało kto liczy się z twoim zdaniem. Willam Snow nie miał z tym problemu. Przez te lata przywykł do tego i się z tym pogodził. Nie prosił się o funkcję dowódcy tego pożal się boże poselstwa, ba nawet była ona dla niego gorsza niż mendy w gaciach. Miał swoje królestwo, z którego go wyrwali. Miał swoje koniki, które go słuchały i czuły respekt. Miał… bo już nie ma. Za to znalazł się w sytuacji, w której wszyscy zdawali się mieć inne zdanie niż on. Nigdy nie był dobry w trzymaniu nerwów na wodzi… no i teraz też nie dał rady. Wkurzył się… miał już tego dość.

Jednorożec otworzył swoją wielką paszczę a z głębi jego trzewi wydobył się przeciągły ryk. ROOOOOOOOOOOOOooooooooo! ROOOOOOOOOooooooooooooo! Sukinkot miał taką moc, że umarłego z grobu potrafiłby obudzić… albo niejednego przyprawić o sranie w gacie. A razem z nim darł się Septa… - KURWAAAAAAAaaaaa wasza mać! Darł się nie słyszany przez nikogo. Darł się nie zważając na to jakie wrażenie robiła wielka paskuda. Czuł tą siłę… on był tą siłą. – KURWAAAAaaaaaa! Wbił miecz w trzewia leżącego Skagosa.

Kiedy w uszach jeszcze dźwięczało po próbce możliwości wokalnych jednorożca wskazał zakrwawionym mieczem na Erlanda i wrzasnął – To jest kurwa jeniec Straży więc pohamuj swoje zapędy Szepczący! A ci którzy będę się prosić o krwawą łaźnię jej zaznają!

Legendarny wierzchowiec obrzucił człowieczka przeciągłym spojrzeniem a następnie ruszył w kierunku, który wskazywał jego miecz. Nieśpiesznie… ale tak jakoś bardzo niepokojąco dla wszystkich znajdujących się na jego drodze.
 
baltazar jest offline