Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-07-2013, 13:11   #188
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Handel rzeczny od dawna cieszył się wielkim powodzeniem i ze względu na szybkość, i ze względu na względną taniość transportu, i ze względu na większą ilość bandytów lądowych niż wodnych, piratami zwanych.
Wolny od wszelkich restrykcji "Świt" wnet ucieszył się wielkim powodzeniem. Paru pasażerów, co to aż do Altdorfu pożeglować chciało, beczki pełne wina, co to je Dietrich zorganizował w ładowni barki. Zysk za zyskiem. Żyć nie umierać.
Gdyby nie ta wyprawa do kopalni, która - jakby to rzec - odwlekła nieco termin wypłynięcia.

***

Jak się okazało, ilość załogantów "Świtu" drastycznie się zmniejszyła.
Gomrund maszerował z krasnoludami. Sylwia stale cierpiała na wodowstręt. Dietrich pilnował jej pleców odkąd dziewczyna rzuciła naukę szermierki. Widać naiwnie sądził, iż dziewczę potrzebuje ochroniarza.
Na szczęście z Grissenwald było dość blisko do zatoczki, skąd z kolei było dość blisko do kopalni i parę osób tudzież sprzyjający wiatr wystarczyły, by doprowadzić barkę do celu.

- W razie czego tniecie cumy - powiedział Konrad - i płyniecie z prądem.
- Tak jest, kapitanie!
- odpowiedzieli zgodnym chórem Julita i Szczur. Tonem sugerującym, że Konrad mówi oczywiste oczywistości. Po czym Julita zademonstrowała trzymany za plecami toporek, a Szczur poklepał się po wiszącym u pasa marynarskim nożu.
- Powodzenia, kapitanie! - Julita pomachała Konradowi. - A teraz uciekaj, bo się spóźnisz na atak.
- Szczur, ściągamy trap
- powiedziała, gdy Konrad znalazł się na brzegu.
- Tylko się tak nie wczuwaj w rolę kapitanki - mruknął Szczur.
- Jestem i starsza, i wyższa od ciebie - odpaliła Julita.
Ciągu dalszego dyskusji Konrad już nie słyszał.

***

Jakoś udało się zgrać wszystko w czasie i Konrad zdążył spotkać się z grupą główną nim krasnoludy przystąpiły do ataku. A nawet na tyle wcześnie, by zdołać rzucić okiem na plan kopalni i wysłuchać, co kto ma do powiedzenia na temat tego, jak rozprawić się z zieloną zarazą.
Do układania planów wolał się nie wtrącać, przynajmniej chwilowo. Był pewien, całkowicie pewien, że zaproponowane przez niego metody nie przypadną do gustu wojowniczym krasnoludom.
Skoro kopalnia i tak była bliska zawałowi, to wystarczyło w paru miejscach przyspieszyć ten proces. W trzech, dokładnie biorąc, i gobliny zjadłyby się wzajemnie, razem ze swoimi wilkami. Bezpieczne, tyle że długotrwałe. No i cały czas trzeba by pilnować dodatkowych wyjść z kopalni. Owych pionowych szybów, których się w kopalni namnożyło co niemiara.
Sposób, zdaje się, nie do zaakceptowania dla krasnoludów, bo te - z pewnością - prędzej by się dały pokroić na plasterki, niż zniszczyć kopalnię dla takich błahych celów jak pozbycie się paru goblinów.
Z drugiej strony... skoro i tak kopalnia była o krok od zawalenia się, to może by jej odrobinę w tym pomóc?
Potem by się ją odbudowało.

Można by również osłabić nie tyle ducha, co siły goblinów. Gdyby tak postawić w korytarzach parę beczek z ładowni "Świtu"... Zapewne mało który goblin zdołałby się oprzeć pokusie, a pijany przeciwnik staje się mniej groźny. Pozostałyby tylko wilki, które z pewnością były abstynentami.
Konrad uśmiechnął się.
Ciekawe, kto by w takiej sytuacji pokrył straty "Świtu". Zapewne pomysłodawca.

***

Jeśli wierzyć mapie i zwiadowcom, do pokonania były trzy grupy, na oko liczebnością przewyższające atakujących. I problemem było, jak odizolować od siebie owe grupy, by można było pokonać każdą z nich z osobna.
A może by zbudować barykadę niedaleko wejścia i zaprosić gobliny do ataku? W ciasnym korytarzu przewaga liczebna goblinów nie miałaby aż takiego znaczenia, jak na otwartym polu.

Wracając do pomysłu z zawaleniem niektórych korytarzy...
Gdyby tak wysłać dwie grupy, które by spowodowały zawał w korytarzach prowadzących do komór jeden i dwa... A potem oba oddziały skupiłyby się na goblinach, które by wylazły z ostatniej komory. Wybić jednych, a potem zabrać się za pozostałych.
Z tym, że nie dość, że trzeba by zabezpieczyć szyby, to jeszcze zostawić paru krasnali w odwodzie.
By miał kto ich odkopać, gdyby kopalnia się zawaliła sama z siebie.

No nic.
Zobaczy się, co wymyśli Gomrund. Z pewnością coś bardzo efektownego.
 
Kerm jest offline