Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-07-2013, 16:22   #89
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Konistag, 30 Nachhexen
Późny wieczór


Wieczór nastał ładny. Nieliczne chmury na niebie nie zasłaniały większości gwiazd i obu księżyców, których słaby blask padał na ziemię. Zbyt słaby, by zwykłe ludzkie oczy wychwyciły odpowiednią ilość szczegółów, wystarczający jednak, by nie potykać się o własne nogi. O kamienie i leżące na ulicy przeszkody już tak, nawet jednak nie było co porównywać z czernią ubiegłej nocy.



Pozwalało to podejść do garbarni bez przyciągania niczyjej uwagi i zapalania latarni. Nie ustalili żadnego wielkiego planu. Po prostu wejść do środka i sprawdzić, czy nie ma tam niczego podejrzanego. No cóż. Na pierwszy rzut oka oba budynki wyglądały na zupełnie opuszczone. Czarne jak noc, z parterem zabitym deskami. Wzięcie łomu było oczywistością. Zanim mogli przyjrzeć się bliżej, należało pokonać płot, solidny dość, drewniany, choć w kilku miejscach spróchniały. Nie na tyle jednak, by łatwo zniszczyć deski.
Dla ludzi ogrodzenie było może niezbyt wysokie. Ale Rex nie był psem niezwykle skocznym. Ciężka, masywna bestia bardziej liczyła na siłę. Toteż dla niego wejście musiało być inne, jeśli chcieli pomocy jego nosa. Nawet Irmina zaskoczyła wszystkich, zdejmując spódnicę i odkrywając swoje całkiem zgrabne nogi, widoczne lekko w świetle księżyców. Nogi ubrane w obcisłe spodnie ma się rozumieć. Hanna tego nie zrobiła, postanawiając zostać na zewnątrz i wypatrywać niebezpieczeństwa. Gdy już wszyscy przeskoczyli przez płot do pierwszej od strony mostu garbarni, znalazła sobie miejsce w zupełnych ciemnościach. Po Geruch Weg jednak praktycznie nikt się nie poruszał. Tylko kilka sylwetek niedaleko karczmy i dalej, przy moście, ledwo widocznych cieni mijających palące się tam latarnie.

Pozostali mieli widok na kompletnie co innego. Niewielkie szopy, wykopane w ziemi doły wzmocnione drewnianymi palikami i deskami, aby nie uległy zasypaniu. Puste, lub z niewielką ilością skór bądź odpadków. Podtopiony dom, do którego aby zajrzeć chociaż, musieli wyrwać trzy deski, blokujące przejście. Drzwi zaskrzypiały, gdy je uchylili, zapalając latarnie. Ich nozdrza uderzył zapach wilgoci i stęchlizny. Do uszu docierała wyłącznie cisza. Ostrożnie weszli do środka, rozglądając się. Niewiele tu było przestrzeni mieszkalnej. Parter był pracownią, wyposażoną w stoły, maglownice, narzędzia, stojaki, strugarki i przynajmniej kilka innych, których nie umieli nazwać. Wszystko wyglądało na nie ruszone od dość dawna. Dalej, na piętrze, były dwa pokoje, w których musiał mieszkać właściciel, gdy tylko był tak pijany, że smród mu nie przeszkadzał. Bo śmierdziało tu gorzej niż na zewnątrz. Aż wyciskało łzy z oczy, chociaż wydawało się, że przyzwyczaili się już do zapachu doków.
Budynek zawierał też piwnicę, niewielką i zalaną wodą, sięgającą prawie do kolan. Wcześniej chyba służyła jako magazynek, nie byli tego jednak pewni.
Wilgoć była wszędzie, jasne. Nie potrafili za to ocenić, czy to miejsce potrzebowało natychmiastowego remontu. Na pewno nikt tu nic w tym zakresie nie zrobił.

Mimo niepowodzenia w znalezieniu poszlak odnośnie zaginięć, wyszli na zewnątrz i skierowali się do drugiej garbarni. Między obiema także znajdował się płot, ale jeszcze mniej widoczny z sąsiedztwa, więc ktoś musiałby dokładnie wiedzieć, że idą, by coś dostrzec. Był też o wiele niższy, nawet nie w pełni kompletny, a to ze względu na rurę ściekową. Zaczynała się właśnie pośrodku obu posesji, szeroka na tyle, by przeszedł tamtędy skulony człowiek, ziejąca czernią i smrodem, skierowana ku dołowi, gdzie opadała aż do rzeki. Teraz nie było tu wiele ścieków, odpływy z obu budynków łączące się przy niej, wydawały się prawie puste, chociaż rzecz jasna cuchnęły niemiłosiernie.

Druga garbarnia wyglądała niemalże jak kopia pierwszej. Wszystko nawet podobnie tu było rozmieszczone, z początku wydawało się nawet, że pozostawione także w identycznym stanie. Puste szopy, zabite deskami drzwi i okna. I doły wykopane na tyłach budynku, jakiś niezwykle ważny element całości. I byliby nawet przeszli obok nich obojętnie, gdyby nie światło latarni trzymanej przez Irminę, które przesunęło się po dnie jednego z tych dołów.
Uczennica czarodzieja ostatkiem sił powstrzymała się przez wrzaskiem. Panicznym.
Zobaczyła bowiem, całkiem wyraźnie, kawałek ludzkiej twarzy. Może metr poniżej poziomu ziemi, leżała martwa Ute. Jej głowa została rozbita czymś ciężkim, otwarte oczy patrzyły przed siebie niewidzącym wzrokiem, a wszystko inne przykryte jakąś skórą, pewnie wyciągniętą z szopy. Wystarczyło ją odkryć, by dostrzec resztę jej ciała i ciągle jeszcze trzymającą się na pasku lirę korbową, teraz zgniecioną.

Odór rozkładu mocno uderzał w nozdrza, dławiąc i wyciskając z oczu łzy.
A z żołądków kolację.
Po ciałem biednej dziewczyny leżały jeszcze inne. Wiele innych.
Znaleźli zagubionych. Każdego z sercem dosłownie wyrwanym bądź wykrojonym z piersi. Ale żeby przyjrzeć się tym najniżej, musieliby wyciągnąć innych. Spleśniałe, rozkładające się zwłoki. Tyle pozostało.

Almos badający wcześniej budynek, dostrzegł coś jeszcze. Deski przy tylnych drzwiach były tak poluzowane, że nie trzeba było używać żadnych narzędzi do ich wyjęcia.

 
Sekal jest offline