Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-07-2013, 19:41   #53
Tasselhof
 
Tasselhof's Avatar
 
Reputacja: 1 Tasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputację
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=z28lwyQjuTY[/MEDIA]

Cień po chwili zniknął wszystkim z oczu, skrywając się za jedną z pajęczyn. Krasnoludy, które bardziej przywykły do ciemności wciąż dostrzegały wielgachną kreaturę, która przykucnęła pomiędzy swymi sieciami i obserwowała ruch na dole. Otto zdawał się również dostrzegać olbrzymi kształt, jego oczy przywykły do ciemności w prawie równym stopniu co długobrodych przez lata pracy po zmierzchu. Całe pomieszczenie przeniknął dźwięk, którego dotąd nikt z zebranych w swym życiu nie słyszał. Było to coś na wskroś podobnego do syczenia, z lekkim odcieniem skrzeku, przeciągniętego do granic możliwości. Z pewnością nie był to odgłos ludzki, ani normalnemu zwierzęciu podobny. Echo pustych kamiennych pomieszczeń tylko wzmagało strach w sercach wszystkich. Niektórzy nie dali rady pokonać własnego lęku i jakby skulili się w sobie, jedni kurczowo zaciskające dłonie na dobytym orężu inni po prostu zaciskając puste pięści. Lobo stał wciąż w tej samej pozycji z szeroko otwartymi oczyma skierowanymi na strop. Zakłopotanie na twarzy mieszało się z przerażeniem, jego wzrok błąkał ewidentnie próbując wypatrzeć stworzenie, które jeszcze przed chwilą widział i które wciąż tam było. Delikatnie i po cichu przeciął linę, którą był przywiązany do krasnoluda i giermka, wciąż nie odwracając wzroku od sufitu. Nagle musiał sobie coś uświadomić , lecz było już za późno. Parę rzeczy wydarzyło się na raz i tak błyskawicznie, że wielu nie zdążył nawet drgnąć. Kapitan odwrócił się i próbował coś krzyknąć, lecz z jego ust wykradło się tylko.

- Rosha! Ucie…

Resztę zagłuszył huk, przypominający świst balisty, gdy ze stropu w kierunku nic nie spodziewającego się Amadeusa pofrunął dziwny biały pocisk. Mężczyzna próbował uskoczyć, ale wykonał ruch o wiele za późno ( unik, rzut na zręczność, wynik = 87 niepowodzenie ). Lepka maź trafiła go z taką siłą, iż momentalnie stracił on równowagę i został przygwożdżony do ziemi. Uderzenie odebrało mu dech w piersiach, w głowie zahuczało. Tuż za pociskiem ze stropu opuścił się gigantyczny pająk. Chude cielsko pokryte szarym włosiem, zakańczał podłużny odwłok, przypominający bardzo kształtem odwłok osy. Całość wspierała się na ośmiu niezwykle długich kończynach. Każde z nich miało co najmniej cztery metry długości i pokryte było ostrymi wypustkami w kształcie kolców. Z łba spozierało na wszystkich osiem paskudnych oczu.




Gdy zwierzę upadło z gracją na ziemie, Lobo już biegł do wyjścia i wydzierał się do wszystkich.

- Uciekajcie, ale to już! To Rosha, wpierdoli wszystkich w okamgnieniu. Zostawcie tego kolesia i zmiatajcie.

Choć u niektórych górę wziął strach i pragnęli uciec stąd jak najdalej, dwoje nawet się nie poruszyło. Nie zamierzali uciekać. Duma Khazada nie pozwalała na lękanie się zwykłego robactwa. Szybko u boku krasnoludów stanął również Clemens z bronią w ręku. Lobo oniemiały zatrzymał się po czym zaklął tak siarczyście jak tylko mógł. Pajęczyca rzuciła się na trzech wojowników którzy stali najbliżej. Amadeus wciąż leżał i szamotał się przylepiony do ziemi pajęczyną. Ktoś musiał mu pomóc się wydostać, nie wydawało się bowiem by sam miał na to wielkie szanse.

- Wy dwoje pomóżcie mu!

Wrzasnął Lobo do przerażonych Aine i Johanna, po czym pobiegł z powrotem by dołączyć do walki. Minął oniemiałych Otta i Sigrica i wpadł w sam środek walki. Jeśli mieli przeżyć musieli współpracować. Gdy Otto zaczął dochodzić do siebie dostrzegł coś, co o dziwo przeraziło go jeszcze bardziej. Z sufitu, po bocznych ścianach spełzało jeszcze więcej kreatur. Te jednak były o wiele mniejsze, dzięki czemu lepiej kryły się w mroku, oraz nie były takie skore do frontalnego ataku. Udało mu się doliczyć co najmniej pięciu dodatkowych napastników, ale nie był tego pewien gdyż wciąż się poruszały i co chwila znikały pod pajęczynami i pojawiały gdzie indziej. Mężczyzna zrozumiał wtedy, że weszli w sam środek gniazda, niczym kolacja podana na złotej tacy. Sigric natomiast dostrzegł coś zupełnie innego. Pod sufitem zawieszona była ogromna krata ściekowa, której prawdopodobnie kiedyś używali ludzie oczyszczający kanały. Musiała być wykonana z jakiegoś metalu, gdyż od czasu jej zamontowania, hektolitry wody doprowadziły do wdania się korozji, która zżerała konstrukcję w każdym miejscu. Tylko cudem wciąż utrzymywała się na grubych linach, które zresztą podobnie jak krata czuły na sobie zmęczenie czasu. Sigric nie raz w życiu zastawiał pułapki. Znał się na tym jak nikt inny z całej gromady. Szybko więc dostrzegł możliwość wspięcia się do obydwu miejsc i przecięcia lin. Pajęczyca bowiem w obecnej chwili znajdowała się centralnie pod kratą i raczej nie zamierzała się stamtąd za bardzo ruszać. Jej rozmiary bowiem działały przeciw niej.
 
__________________
"Dum pugnas, victor es" - powiedziałaś, a ja zacząłem się zmieniać...

Ostatnio edytowane przez Tasselhof : 21-07-2013 o 23:05.
Tasselhof jest offline