Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-07-2013, 21:36   #23
Revan
Banned
 
Reputacja: 1 Revan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znany
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=qrdpliMfoAM[/MEDIA]



- Pierdolone gówno – rzucił do siebie Maddox, próbując odpalić papierosa. Dwie minuty później i połowę paczki zapałek mniej w końcu mu się udało. Nie wiedział, czego to była kwestia, drżenia rąk, podniecenia, czy też… lęku?
- Proszę pana, tu nie wolno palić. – usłyszał za sobą miękki, męski głos. Maddox odwrócił się, spostrzegł technicznego w szarym uniformie. Wstał nagle i w trzech krokach znalazł się przed nim, twarzą w twarz. Nic nie powiedział, jedynie chuchnął mu w twarz obłokiem dymu. Korp zakasłał, jakby nigdy wcześniej nie było mu dane zaciągnąć się dymem papierosowym, ani innym smogiem, tak gęstym na ulicach miast, że można go kroić nożem.
- Proszę… pana – kontynuował dalej korp, krztusząc się – to ze względów… bezpieczeństwa… – wskazał na butle znajdujące się niedaleko, z piktogramami ostrzgającymi o substancjach łatwopalnych. Mężczyzna wyciągnął z zewnętrznej kieszeni inhalator, starając się opanować oddech. Maddox zaciągnął się ostatni raz i zgasił peta o but. Ruszył w kierunku wielkich, podłużnych butli zasłaniających całą ścianę.
- Skurwysyn – usłyszał za sobą miękki głos korpa. Nie przejął się. Na butlach było napisane „Izopropanol”. ”Pasażerowie proszeni są o zajęcie komór hibernacyjnych.” – usłyszał kobiecy głos z trzeszczącego głośnika. Podszedł do wmontowanej w podłogę kapsuły. Więc to już teraz… Przeczytał instrukcję wymalowaną na ścianie komory. Rozebrać… zdjąć zegarki… soczewki… położyć się… bez urządzeń elektronicznych… Maddox wyjął z uszu słuchawki. Usłyszał syk otwierających się, hydraulicznie przesuwanych drzwi. Do środka weszło kilku technicznych i białych.
- Panie Maddox?

A więc to już czas…

********************

„Witamy na stacji kosmicznej Ariadna”

Maddox z trudem otworzył oczy. Poczuł ostry, pulsujący ból z tyłu głowy, jakby dostał w nią kijem bejsbolowym. W sumie nawet bardziej, kijem już raz dostał i było to bardziej znośne uczucie niż to. Usłyszał typową Gatkę BHP. Walnął prawą ręką w przycisk, a przynajmniej tak mu się wydawało. Gęsta breja, w której się znajdował, znacznie spowalniała jego ruchy. Wyrywał sobie z rąk wenflony, całe okablowanie, w jakie go zawinęli. Zaczął się szarpać. Było duszno. I ciasno. Zbyt ciasno.

Poczuł zimno stali na kolanach i rękach. Wypełzł z komory na czworakach, nagi, galaretowata substancja odpadała z niego płatami. Techniczni już tu byli, prawdopodobnie to oni go uwolnili. Dostał aluminiowy koc termoizolacyjny. Było cholernie zimno. Złe gorszego początki… - pomyślał.
Gdyby nie otępienie spowodowane podróżą, nie dałby się tak łatwo nakłuwać. Do czasu, gdy usłyszał:
- Musimy wykonać panu dodatkową serię badań.
Nikt potem nie chciał się chwalić, że został pogryziony przez człowieka. Szybki zastrzyk ketaminy szybko wyłączył kłopotliwego pacjenta.

Maddox znowu obudził się oszołomiony i otępiony. I Przywiązany pasami do łóżka. Na szczęście jakiś biały był w pobliżu, ograniczył się tylko do kilku warknięć. Mężczyzna w kitlu niechętnie wytłumaczył mu co się działo kilka godzin temu, powołując się na kilka procedur. Nie słuchał go, chwilę później rozmasowywał obolałe od przetarć nadgarstki. Ubrał się i wyszedł z sali.
Jakiś facet męczył się z wrzucaniem monet do automatu. Po straceniu chyba połowy pensji odwrócił się na pięcie i odszedł. Maddox podszedł i kopnął w zdezelowany automat z Coca – colą. Powódź puszek wysypała się na podłogę z łomotem, jedna zaś zalała nogawki najemnika. Usiadł na ławce przed iluminatorem, owinięty srebrnym kocem, wyglądając jak powodzianin z wydębionym papierosem i puszką coli. Koło automatu krzątało się kilku technicznych, i jakoś nikomu nie przyszło do głowy zgnoić Mike’a.









Posejdon był… piękny. Wydawał się być znany, a jednocześnie cholernie tajemniczy. Nowy start, nowe życie, nowa niebieska kartka… Patrząc na błękitną planetę, można było niemalże zapomnieć, po co się tu przyleciało. Można było zapomnieć o brudnych miastach, gorących piaskach afryki, niebieskich kutasach z GEO, o Caroline i Annie… Nagle jego pager zapiszczał. „Ready to go” – odczytał zielony napis i ruszył w kierunku wyjścia.

Gdy dotarli na powierzchnię Posejdona, Maddox poczuł się jak w Johanesburgu. Gorąco, duszno… Z tym, że stał po złej stronie barykady. Tłum rozgniewanych tubylców, chcących przegnać najeźdźców. Mike widział w tym setki analogii. Był tym tak pogrążony, że nie zważał na kilka ważnych dla bezpieczeństwa rzeczy. Kamienie. Okrzyki. Druciarze. Powinni mieć na sobie niebieskie uniformy GEO, żeby ten obrazek miał jakiś sens. Bez tego, nie miał sensu. Tak jak każda demonstracja, protestujący oprócz gniewnej postawy zaprezentowali bierność. W obliczu uciekającego przeciwnika nie mogli skierować ku nim gniewu. Mogli jedynie stać i groźnie wyglądać.

W końcu trafili do doków. Goniony z miejsca na miejsce, ostatnią odprawę przyjął z ulgą. Był na tej planecie ledwie kilka godzin, a jedyne, na co miał ochotę, to wyciągnąć nogi. Dotarł do kwatery, którą miał dzielić z małpoludem, który wyrywał się podczas protestu. To nie był zły wybór, mogli go przydzielić do akwarium z delfinem.

Na łóżku zastał miłą niespodziankę. Model A-02, „Kiara”, karabinek automatyczny klasy drednot, koncernu JCM. Gdy chodziło o broń palną, Maddox zamieniał się w kompendium wiedzy na jej temat.

Amunicja starego kalibru 7,62 mm, pociski ppanc z rdzeniem z zubożonego uranu 238, tańsze od irydowo wolframowych, ale nadal skuteczne. Podwieszana strzelba z osobnym magazynkiem, mogła pomieścić ładunki zapalające, służyć jako wytrych, tudzież granatnik na pociski 20mm. Standardowy celownik optyczny na RIS-ie o przybliżeniu 1,6x. Tak, to była zdecydowanie dobra broń, w porównaniu do jego wysłużonego na Ziemi XM28 OICW mariażu H&K oraz ATK.

Ten prezent jednoznacznie zasugerował Mike’owi jego cel pobytu tutaj. Zamierzał, jeszcze przed odprawą, dopytać się o jego ekwipunek i złożyć ewentualne zamówienie u kwatermistrza. Sprawdził, czy broń jest w trybie safe, wyjął magazynki i wsadził je do kieszeni. Wyszedł z pokoju. Pora zapalić.
 

Ostatnio edytowane przez Revan : 21-07-2013 o 21:40.
Revan jest offline