Hans
Karczmarz spojrzał na ciebie dziwnie po czym powiedział:
- Pani Maeve jest u siebie w pokoju, ale prosiła by jej nie przeszkadzano...
Raz jeszcze obdarzył cię spojrzeniem po czym skrył się na zapleczu czyszcząć szklany kubek. Gent
Po spotkaniu z Maeve zszedłeś na dół, by podzielić się informacjami z kompanami. Gdy byłeś na dole, dostrzegłeś jak do karczmy wchodzi mężczyzna i po chwili wychodzi bogatszy o koronę podarowaną mu przez twojego towarzysza z drużyny Nathaniela. Nathaniel, Shan
Nagle drzwi karczmy otworzyły się i do środka wszedł mężczyzna w nieco obdartych ciuchach. Omiótł wzrokiem salę po czym podszedł do nathaniela i powiedział:
- Ludzie gadają, że ten elf o którego pytałeś panie jest właścicielem domu gier w centrum Nuln. Tylko tyle udało mi się dowiedzieć...
Po tych słowach wyciągnął brudną dłoń przed siebie, a Nathaniel wyjął z sakiewki jedną koronę i zapłacił za informacje. Shan patrzyła na ciebie nie wiedząc o co chodzi. W tym samym momencie jedna z kelnerek odebrała od niej kota. Falandar
Wróżka uśmiechnęła się i przysunęła się do ciebie kładąc dłoń na twojej dłoni. Uniosła twoją rękę do swych oczu i zaczęła się przyglądać jej liniom gładząc je delikatnie palcami. Spojrzała jeszcze raz w karty, jej oczy zalśniły na chwilę złocistym blaskiem, lecz pewnie to światło świecy się w nich odbiło.
- Po co mam ci mówić o kimś, kogo już dość dobrze znasz? Po co mam ci mówić o rzeczach, o których już wiesz? - zapytała się chichocząc.
Zebrała karty, potasowała i schowała do woreczka. Sięgnęła za siebie do szkatułki, wyjęła inną talię, była dość mocno zużyta i nadgryziona zębem czasu. Rogi kart były postrzępione i pozaginane, jednak bił od nich jakiś dziwny.. blask?
Odrzuciła włosy do tyłu, zamknęła oczy i szepcząc coś pod nosem zaczęła układać tarota. Karty jedna po drugiej pojawiały się przed wróżką, gdy skończyła, nawet nie otworzyła oczu. Przejechała dłonią kilka centymetrów nad układem i zmarszczyła brwi.
- Wystrzegaj się Królowej o dwóch twarzach, nie ufaj też Czarnemu Rycerzowi. Wszystko jest takie, jak się wydaje na pierwszy rzut oka, jednak nic nie jest prawdą. Śmierć idzie po kogoś, niezależnie od wyniku walki - otworzyła oczy i uniosła je na tyle, by patrzeć na ciebie, ujęła cię za rękę. - Musisz uważać na siebie, Falandarz'e. Tak długo, jak będziesz miał oczy i umysł otwarty i nie będziesz im wchodził w drogę, jesteś bezpieczny...
Pochyliła głowę uśmiechając się lekko, nadal trzymała mocno twoją dłoń..
- Czy jest coś jeszcze... ? - spytała niewinnie przybliżając się do niego. Uwiesiła swe spojrzenie na twoich ustach. |