Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-07-2013, 02:02   #23
Bebop
 
Bebop's Avatar
 
Reputacja: 1 Bebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwu
Przedmioty – tak jak ludzie – często mają własne historie do opowiedzenia. Są jak stare kasety VHS, zapisują wydarzenia, które obserwują, w których biorą udział. Powiedzieć, że mają dusze to duże nadużycie, może nawet jakaś metafizyczna ściema dla buców z Salt Lake. A charakter? Sam nie wiem, jak dla mnie Betty miała charakter. Przedmioty psują się, zużywają, przechodzą stale z rąk do rąk, ale ją zdawało się to omijać. Każdy jej właściciel dbał o nią bardziej niż o ukochaną dziewczynę. Może to Betty ich sobie dobierała? Wiedziała kto o nią zadba, komu będzie mogła się odwdzięczyć? Jej historia nie jest znana, numery seryjne zostały spiłowane, nic nie wiadomo też o fabryce, w której mogła powstać. Był tylko grawer na lufie z kobiecym imieniem. Zapewne to jakiś prototyp, którego w Stanach pojawiło się tylko kilka sztuk. Pierwszym znanym właścicielem był stary traper z okolic Teksasu, doświadczony typek przeżył nie tylko wojnę, ale i najazdy bandytów, a nawet starcie z jakimś cudem techniki Molocha. Twardy był z niego sukinsyn, tylko jego nery nie były tak waleczne. Przehandlował Betty za leki, a wkrótce potem dostał strzał w tył głowy. Bywa.

Ronald Logan dostał go w ramach zapłaty za kilka nie do końca legalnych robotek, od tej pory nigdy się z nią nie rozstawał. Skrupulatnie opisał sposoby jej konserwacji i domniemania na temat jej pochodzenia. Służyła mu przez kilka ładnych lat, już sam jej wygląd sprawiał, że Hegemończycy darzyli go szacunkiem. Zabijanie nią przychodziło łatwo… Może nawet za łatwo? Nawet w tak poukładanym człowieku jak Logan, którego nie złamała wojna w Iraku, ani walka o życie w nowym świecie, budziła trudną do opanowania agresję. Betty była żądna krwi i chętnie pochłaniała wszystkie istnienia, bandytów, żołnierzy, cywili, pupilków Molocha. Sprawiła, że Ronald bardziej pasował do Hegemonii niż wielu z jej rdzennych mieszkańców. W końcu jednak i on się jej pozbył, z żalem oddał ją synowi, który rozpoczął służbę dla Posterunku.


Drake pasował do niej jak ulał, przez lata mordowali wspólnie aż trudnym stało się rozróżnienie, które z nich jej bronią, które pociąga za spust. Zwiadowczy był dla nich idealnym miejscem. Logan chciałby powiedzieć, że nie był taki jak wielu innych jego członków, lecz tak nie było. Wiele zmieniło się po Gallup, jeszcze więcej po śmierci ojca. Przyszło opamiętanie, kontrola nad gniewem. Jedno się nie uległo zmianie – Drake i Betty to duet cholernie ciężki do zatrzymania.

***

Każda informacja na temat ojca lub jego znajomych była dla Logana niczym świętość. Chłonął każde słowo, wszystko co wydrukował Albert było dla niego drogocenne. Nic dziwnego, że po szybkim przejrzeniu dokumentów ukrył je w dzienniku ojca. Jeszcze wielokrotnie będzie do nich wracał, wiedział też, że przyjdzie czas na dogłębne zapoznanie się z nimi, na dłuższe powspominanie tych chwil, o których czytał. Może tylko wybierze do tego miejsce dużo bardziej spokojne niż bunkier wypełniony maszynkami.


Kiedy film nagle się wyłączył obaj wiedzieli, że stało się coś złego, wymienili zdziwione, zaniepokojone spojrzenia, które jednak szybko uległy zmianie. Zrozumieli. Dwa robomóżczki wtoczyły się do pokoju, automat i strzelba nie pozostawały wątpliwości co do ich intencji.

Ich programy mogły być napisane przez ekspertów, algorytmy i obliczenia odpowiadać za wybór celu i oddanie strzału, najnowsza technika napędzać ich działania, ale stanęli naprzeciwko ludzi. Egzekutorów, którym doświadczenie, refleks i instynkt przewyższało sztuczną inteligencję o kilka dobrych lat walki o życie. Nie ma nic bardziej nieprzewidywalnego niż człowiek.

Śrut huknął w kanapę rozrywając delikatny materiał na strzępy, ich jednak już dawno tam nie było. Obaj już uzbrojeni byli gotowi do walki, Lynx wyrżnął butem w stół bilardowy, kule potoczyły się dramatycznie po podłodze, Nataniel schronił się za nim, a Drake za solidnym regałem z książkami. Ciężko było to nazwać solidną osłoną, ale w tej chwili liczyło się tylko to, że ich sylwetki były ukryte.

Gotowali się już by użyć broni, gdy nagle Albert ich zaskoczył. Roboty nie zaatakowały od razu, zamiast tego cios nastąpił zupełnie z innej strony. Ich uszy wypełniła muzyka, wzmacniana przynajmniej pięcioma głośnikami o potężnej mocy rozsadzała ich bębenki. Logan czuł jakby zaraz jego głowa miała eksplodować, obaj mimowolnie zatkali dłońmi uszy. Nawet nie usłyszeli, kiedy robomózg z automatem zaczął ich ostrzeliwać, tylko fruwające w powietrzu drzazgi zdradzały jego cel. Drake zdołał zlokalizować dwa głośniki, nie musiał się wychylać by je zneutralizować, więc wziął je na muszkę. Kątem oka dostrzegł Lynxa, był skupiony, zdawał się analizować dokładnie wszystkie słabe strony przeciwnika. Dobrze było mieć u boku zabójcę maszyn, zwłaszcza w tej chwili. Betty szarpnęła, choć odgłos wystrzałów zanikł zupełnie pośród muzyki, jeden z głośników gruchnął o ziemię, z drugiego strzeliły iskry. Muzyka nie ustała, ale stała się mniej natarczywa.

Lynx liczył na swojego Vectora, kaliber .45 powinien poradzić sobie z zagrożeniem. Nogi miał lekko ugięte, peem znalazł się na wysokości oczu, wtedy wychylił się zza zasłony i zaczął pruć. Trzy kule pomknęły w jednego z robotów. Duża moc obaleniowa w przypadku pocisków .45 nie szła niestety w parze z przebijalnością, na dodatek maszyny były pancerne. Lynx o tym wiedział, a jednak nie dał za wygraną. Jeśli ktoś miał rozwalić tego robota, to właśnie on, spec od zabijania maszyn, najlepszy strzelec Zwiadowczego.

Trafił w korpus, w klapkę, którą pociski zdołałby osłabić i przebić. Ostatnia kula była kluczowa, iskry wydostały się z wnętrza elektronicznego przeciwnika, notującego zapewne najwięcej krytycznych błędów w swej historii, zakręcił się jeszcze wokół własnej osi machając rozpaczliwie ramionami. Drugi z robotów był wolny, nie zdołał zainterweniować na czas, ale w końcu wziął na cel Lynxa. Śrut przeleciał mu nad uchem, jeden z pocisków drasnął jego ramię nim zdołał znów się ukryć.

Drake włączył się do akcji, wychylił się i wycelował. Nie mógł się szczycić takim doświadczeniem w tych sprawach jak jego towarzysz, ale nie miał zamiaru stać z boku. Betty nigdy go jeszcze nie zawiodła, poświęcał jej mnóstwo czasu by nigdy się nie zacięła. Tym razem również nie nawaliła, to nabój był trefny. Należało ręczni przekręcić bębenek. Należało mieć na to czas.

Lynx widział, że Drake ma kłopoty, zupełnie zignorował krew spływającą mu po ramieniu, to nie była rana warta większej uwagi. Po raz kolejny szarpnął peem z zamiarem wypuszczenie krótkiej serii. Robomózg zdążył już wziąć na cel Logana, kule trafiły go w ramię i klatkę piersiową, uratowała go kamizelka kuloodporna. Żebra dawały się we znaki, ramię broczyło krwią, ale stał. Robomózg był teraz ustawiony bokiem, tak że Lynx nie mógł powtórzyć poprzednich strzałów, każdy z pocisków dotarł do celu, ale dwa z nich odbiły się od opancerzenie. Trzeci co prawda zdołał się przebić, ale nie wyglądało na to by wyrządził jakieś szkody.

- Noż kurwa mać!!! – Nataniel nie krył zdenerwowania, poprawił celownik, przymierzył dokładniej i czekał na odpowiedni moment, palec delikatnie muskał czuły spust gotów w każdej chwili zdecydowanie go nacisnąć.

Logan rzucił się na ziemię, skulił się by się chociaż częściowo ukryć, Betty szczęknęła, następny nabój znalazł się na miejscu. Oby ten zadziałał. Kule z automatu poszybowały prosto w górę regału, drzazgi posypały się na najemnika, pozostałe rykoszetem odbiły się od ściany. Lynx działał, oddał kolejny strzał, który powinien odesłać robomózga do Krainy Tysiąca Gigabajtów. Uszy zabójcy maszyn nawet w tym hałasie wyłapały dźwięk, który bez trudu rozpoznał. Iglica uderzyła o spłonkę i pękła z trzaskiem. Robot odrzucił tym czasem automat i ruszył w kierunku strzelby.

To była chwila dla Logana, po raz kolejny zaryzykował i zawierzył Betty. Kula 5,56 to nie zabawka, takiej amunicji nie stosuje się w zwykłych rewolwerach, ale i własność najemnika nie była zwykłym rewolwerem. Pocisk tego kalibru wszedł w robota jak w masło, a potem przeszedł na wylot razem z elektronicznymi częściami i kawałkami szkła. Niezły strzał.

To wystarczyło by odetchnęli z ulgą. Drake otrzepał się i podniósł z ziemi Mossberga. Chwilę później w pokoju zjawili się Baszar i Cutler, ustalenie planu nie trwało długo, należało odzyskać broń i odnaleźć Młodego. Podczas rozmowy Drake odciął kilka skrawków swojej koszuli i wykorzystał je do wykonania prowizorycznego opatrunku. Nie było to najlepsze rozwiązanie, ale wystarczyło by krwawienie nieco ustało i mógł zająć się swoim zadaniem. Cutler i Baszar już wyszli, ten pierwszy był na dopalaczu, zapewne nie zostało mu już zbyt wiele czasu nim padnie. Póki co mieli jednak inne rzeczy na głowie, wraz z Lynxem ruszyli po ich sprzęt. Shota Drake oddał towarzyszowi, zresztą niedługo później zrobił on z niego użytek sprawnie eliminując kolejnego marudera. Odzyskali Scara Lynxa, FN Fala i obrzyna Logana oraz Su-16, kuszę i P90 bez nabojów. Drake pozbył się wadliwego naboju i załadował Betty. Obrzyn wylądował w kaburze, FN Fal z optyką trafił do jego rąk.

W pomieszczeniu rozległ się komunikat, nie był optymistyczny, Albert najwyraźniej zdecydował się wysadzić to miejsce. Szkoda, Logan miał zamiar zrobić to samemu. Trzydzieści minut to nie wiele czasu.

- Wracamy po nich! – rzucił do Lynxa.
 
__________________
See You Space Cowboy...
Bebop jest offline