Samuel obserwował dziewczynę. Jej brak reakcji przy dowódcy mógł oznaczać jedno - nie mieli dowódcy... O ile śmierć tamtego nie obeszła Becketta, o tyle stanowiła pewien problem. Dowódca, choćby z racji pełnionej funkcji, bywa czasem przydatny. Na przykład wtedy, gdy chodzi o szczegóły na temat zadania. Lub ewakuacji. - Kurwa... - wymamrotał. - Uważaj! Są przed tobą. - ostrzegł Simonds przez mikrokomunikator. - Przeturlaj się w prawo i biegnij wzdłuż kadłuba. Dawaj na trzy. - Trzy! - trzypociskowa seria pocisków AP poszła w kierunku mechanicznego pajęczaka znajdującego się najbliżej Simonds.
Thorn liczył na to, że dziewczyna nie pogubi się i zacznie działać. Na to, że nie pobiegnie gdzieś pomiędzy drzewa, gdzie może być więcej tych puszek, tylko w stronę przygniecionego kolegi z oddziału i razem odeprą atak menażerii wyhodowanej przez ich wkrótce martwy cel. Również liczył na to, że bojowe procesory maszynek nie połapią się od razu skąd padły wytłumione strzały i będzie mógł ostrzelać kolejnego, nim odpowiedzą ogniem.
Dużo było tych "jeżeli", ale co zrobić - leżał pod pieprzonym samolotem!
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |